Rok temu Bayern prowadzony przez Juppa Heynckesa wygrał Bundesligę, Puchar Niemiec i Ligę Mistrzów, zostając pierwszą niemiecką drużyną, która wywalczyła potrójną koronę. Kiedy doświadczonego szkoleniowca zastępował Josep Guardiola, wszyscy zastanawiali się, jak zniesie presję oczekiwań, by jego Bayern był jeszcze lepszy.
Hoeness słynący z barwnego języka, a ostatnio również z oszustw, przez które trafił do więzienia, wyzwanie obrony Pucharu Europy w dobie Ligi Mistrzów (od 1993 roku w 21 kolejnych edycjach nie było drużyny, która potrafiłaby wygrać dwa razy z rzędu) uznał za pracę godną Herkulesa, w czasie kiedy dyskutowano o problemach, jakie w Monachium przeżywa były szkoleniowiec Barcelony.
Na dzień dobry Guardiola m.in. przegrał z Borussią Dortmund 2:4 mecz o Superpuchar Niemiec. Zawodnikom zmieniał pozycje tak często i tak często rotował składem, że fachowcy zaczęli typować, kiedy szatnia zbuntuje się przeciw szefowi.
Dziś sytuacji z jesieni nikt nie pamięta. 25 marca Bayern zapewnił sobie mistrzostwo Niemiec, wygrywając 19. ligowy mecz z rzędu i przedłużając do 52 serię spotkań bez porażki. To rekordy Bundesligi. Nigdy w historii rozgrywek żaden z zespołów nie zdobył też tytułu tak szybko. Bayern Heynckesa w ubiegłym sezonie zagwarantował go sobie na sześć kolejek przed końcem, Bayern Guardioli zrobił to na siedem spotkań do końca.
- To niewiarygodne osiągnięcie. Wielkie gratulacje dla Pepa Guardioli za to, że potrafił jeszcze bardziej rozwinąć Bayern w świetną drużynę - powiedział wtedy selekcjoner reprezentacji Niemiec Joachim Loew.
Z jego stwierdzeniem wielu się zgodzi, ale też wielu uzna, że prawdziwy test dopiero przed zespołem Guardioli. Rok temu w półfinale Ligi Mistrzów Bayern zmiótł Barcelonę, wygrywając z nią w dwumeczu 7:0. Przed tamtymi starciami mówiono - jak teraz o Realu - że Barca pokaże, ile warta jest ekipa z Monachium.
- Real to jedyny zespół, który może wygrać z Bayernem - twierdzi były snajper niemieckiej drużyny Giovane Elber. - Ale Bayern jest jeszcze mocniejszy niż przed rokiem - dodaje Brazylijczyk.
Właśnie tego obawiają się w Madrycie. - Na Bayern mieliśmy najmniejszą ochotę - stwierdził po losowaniu legendarny napastnik "Królewskich" Emilio Butragueno.
Kibice Realu od lat mówią o Bayernie "czarna bestia" (la bestia negra), bo ich piłkarze przegrali z tym rywalem aż 11 z 20 spotkań, a wygrali tylko siedem. Dwa lata temu, również w półfinale Ligi Mistrzów, dziewięciokrotny zdobywca Pucharu Europy odpadł z monachijczykami po rzutach karnych. Jeden z nich zmarnował Cristiano Ronaldo, o zdrowie którego drżą teraz wszyscy sympatycy Realu. Jeśli Portugalczyka zabraknie choćby w pierwszym meczu w Madrycie, szanse "Królewskich" na awans znacznie zmaleją.
Po ostatnim półfinałowym triumfie nad Realem Bayern zagrał w finale z Chelsea, która teraz o finał będzie walczyć z Atletico Madryt. Bukmacherzy już typują, że w Lizbonie dojdzie do rewanżu za starcie z Monachium (kursy na awans do finału za firmą Fortuna: Atletico 1,95, Chelsea 1,67, Real 2,37, Bayern 1,45), a o Lizbonie od dawna mówią gracze Guardioli.
- Dlaczego nie mielibyśmy obronić tytułu? Gramy perfekcyjnie, po prostu fantastycznie. Patrzcie i podziwiajcie - ekscytował się już w październiku Mario Goetze. Wtedy jego zespół rozbił w fazie grupowej 5:0 Viktorię Pilzno, był w posiadaniu piłki przez 70 proc. czasu gry, oddał w meczu ponad 30 strzałów. - Chcemy i możemy obronić potrójną koronę - szedł jeszcze dalej Franck Ribery, składając taką deklarację w grudniu.
- W czterech ostatnich latach nasza drużyna trzy razy grała w finale. To świadczy o dominacji Bayernu w Europie. Teraz też zamierzamy zagrać w finale i go wygrać - stwierdził kilka dni temu kapitan Philipp Lahm.
Bayern ma szansę na czwarty finał w pięciu ostatnich latach, a Guardiola w swojej piątej przygodzie z Ligą Mistrzów piąty raz dotarł do półfinału. Jeśli na tym nie poprzestanie i wygra rozgrywki, zdobędzie swój 18. tytuł w piątym sezonie trenerskiej kariery, a Puchar Europy wywalczy po raz trzeci. Co ciekawe, jako piłkarz przez 16 lat zdobył 17 trofeów. Nie sposób nie postawić pytania, czy w trenerskim fachu jest lepszy kandydat na Herkulesa.