Liga Mistrzów. Piszczek: To był mój błąd, mogłem pobiec do przodu

Po przegranym 0:3 pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów Łukasz Piszczek nie ukrywał, że ponosi winę za bramkę Cristiano Ronaldo, który ustalił wynik spotkania. - To był błąd z mojej strony. Mogłem pobiec do przodu, a zagrałem w poprzek boiska, co Real bezwzględnie wykorzystał - przyznał obrońca Borussii Dortmund.

Piszczek w rozmowie z reporterem nc+ powiedział po spotkaniu na Santiago Bernabeu, że szybko stracona bramka nie pomogła Borussii w skutecznej walce w dwumeczu z Realem. - Popełnialiśmy dziś błędy, które nie powinny się przytrafić, szczególnie przy drugiej i trzeciej bramce - zadeklarował Polak.

- To był błąd z mojej strony. Sebastian Kehl nie szedł w moją stronę, ale kierował się do przodu. Ja mogłem także pobiec do przodu, a zagrałem w poprzek boiska, co Real bezwzględnie wykorzystał - powiedział Piszczek, któremu ciężko wierzyć w odrobienie strat w rewanżu 8 kwietnia.

- Gdybyśmy strzelili bramkę, to jeszcze jakieś szanse w Dortmundzie byśmy mieli, a tak będzie bardzo, bardzo ciężko. Mogliśmy się pokusić o co najmniej jedną bramkę, podobnie jak z resztą Real - dodał obrońca BVB.

Piszczek nie chciał porównywać obecnej Borussii z tą, która prawie rok temu zdołała pokonać Real 4:1 w półfinale. - Byłoby to nie fair wobec graczy, którzy grali dzisiaj. Rok temu byliśmy już po dwóch latach intensywnej gry, wszyscy wówczas byli zdrowi i przede wszystkim zgrani. Teraz już jesteśmy mniej, ale oczywiście nie można tej porażki zwalać tylko na zgranie zespołu - powiedział Piszczek, który odniósł się także do swojej niezbyt wysokiej ostatnio formy.

- Moja dyspozycja różni się od tej sprzed kontuzji, nie ma co ukrywać. Potrzebuję gry, by dojść do siebie, ale nie mogę obiecać, że stanie się to już w tym sezonie. Obiecuję za to, że w kolejnym sezonie to już będzie Łukasz, jakiego wszyscy pamiętają - zadeklarował defensor wicemistrza Niemiec.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.