W wyniku piątkowego losowania w pierwszej dekadzie kwietnia zobaczymy następujące dwumecze o półfinał Ligi Mistrzów: Barcelona - Atletico Madryt, Real Madryt - Borussia Dortmund, Paris Saint-Germain - Chelsea Londyn, Manchester United - Bayern Monachium.
Dla wielu Polaków najciekawsze będą starcia Realu z Borussią, bo w ekipie z Dortmundu najpewniej zagrają Łukasz Piszczek i w drugim meczu Robert Lewandowski (Jakub Błaszczykowski jest kontuzjowany). Przed rokiem Borussia pokonała "Królewskich" 2:1 i zremisowała z nimi 2:2 w fazie grupowej, a w półfinale wygrała 4:1 po czterech golach Lewandowskiego i przegrała w rewanżu 0:2, awansując do finału.
- Zaraz po losowaniu niemieccy dziennikarze i eksperci stwierdzili, że najbliższego dwumeczu Borussii z Realem nie można porównać do ich meczów z ubiegłego sezonu. BVB boryka się z licznymi kontuzjami, przez to zagra bez kilku ważnych zawodników i z kilkoma, którzy dopiero wracają i wrócą do zdrowia, ale nie będą jeszcze w najwyższej formie. Poza tym Real gra dużo lepszą piłkę niż w poprzednim sezonie - komentuje mieszkający w Niemczech Leśniak. - Najważniejsze dla wszystkich jest tu zawieszenie za kartki Roberta. Każdy fachowiec, mówiąc o szansach Borussii, martwi się, że w pierwszym meczu w Madrycie zagra ona bez Lewandowskiego - dodaje były reprezentant Polski.
Leśniak, który przed rokiem zaskoczył, przekonując, że Borussia może poradzić sobie z Realem i jego kosztem dotrzeć do finału Champions League, teraz nie wierzy w zespół Juergena Kloppa. - Lewandowski jest dla Dortmundu niesamowicie ważny, a dla Madrytu bardzo dużo znaczy Carlo Ancelotti. Za jego rządów Real po prostu gra dużo lepiej niż wtedy, kiedy prowadził go Jose Mourinho. Skoro rok temu "Lewy" rozbił hiszpańską firmę w pierwszym meczu, a w drugim ona i tak prawie się Borussii zrewanżowała, to teraz sobie poradzi. BVB może się pocieszać, że pierwszy mecz gra na wyjeździe, a to korzystny układ, jakieś znaczenie może też mieć psychologia, bo piłkarze Kloppa nie powinni się Realu obawiać po tym, jak go ogrywali. Ale według mnie Real jest zdecydowanym faworytem. Stawiam na nich 70 do 30 - mówi były napastnik m.in. Bayeru Leverkusen.
Niemcy nie spodziewają się zwycięstwa Borussii, ale mocno wierzą w Bayern. - To jest faworyt tej edycji Ligi Mistrzów, ale wydaje mi się, że Monachium nie zostanie pierwszym zespołem, który ją wygra po raz drugi z rzędu - zaskakuje Leśniak. - W meczach z United są zdecydowanym faworytem, nikt w Niemczech nie wyobraża sobie, żeby zespół z takimi kłopotami zagroził ekipie z Bawarii. Ale według mnie dalej Bayernowi będzie ciężko, w półfinale zespół Josepa Guardiola będzie musiał mieć szczęście i nie trafić na Paris Saint-Germain - dodaje.
Czy to znaczy, że według Leśniaka faworytem do końcowego triumfu jest drużyna z Paryża?
- Nie, największe szanse na Puchar Europy ma w tym roku Real. Jednak Bayernowi najtrudniej grałoby się z PSG, bo ten zespół nie prezentuje może tak ładnej piłki jak Real czy Barcelona, jest za to bardzo efektywny. Paryż gra jak Chelsea, kiedy pierwszy raz prowadził ją Mourinho, czyli jest dobrze zorganizowany i wykorzystuje swoje szanse. A do tego ma Zlatana Ibrahimovicia, który jest zupełnie nieobliczalny i mocno nastawiony na utarcie nosa Guardioli. Moim zdaniem PSG wygra ćwierćfinał z Chelsea, a jeżeli później na Francuzów wpadnie Bayern, to odpadnie - kończy były reprezentant Polski.