Liga Mistrzów. Piszczek po meczu: Trochę dramatyzmu też musiało być

Borussia Dortmund przegrała z Realem Madryt 2:0, ale trzybramkowa zaliczka z Dortmundu wystarczyła, by Borussia awansowała do finału Ligi Mistrzów. Łukasz Piszczek, obrońca ekipy z Dortmundu po meczu przyznał, że co prawda decyzja o jego występie do końca była niewiadomą, ale ostatecznie cieszy się, że mógł być częścią tego spotkania.

Szalona, choć nieudana pogoń Realu. Przeżyj to jeszcze raz w relacji Z Czuba ?

Piszczek po meczu podkreślał, że każdy z piłkarzy Borussii musiał wykonać bardzo ciężką pracę, ale teraz trzeba powoli zaczynać myśleć o finale w Londynie. - Wykonaliśmy bardzo ciężką pracę dziś na boisku. Cieszymy się że udało się dowieźć zaliczkę z pierwszego meczu i jesteśmy wniebowzięci, ale przed nami finał i miejmy nadzieje, że będziemy tam równie szczęśliwe jak dziś - podsumował krótko Piszczek.

- Każdy musiał trochę ochłonąć po meczu i nacieszyć tym co udało się osiągnąć. Były śpiewy i małe piwko zaraz po meczu, ale cieszymy się już tym, że przed nami finał na Wembley i zobaczymy co tam się wydarzy - dodał Piszczek, którego występ do końca nie był pewny. Polski obrońca po meczu przyznał, że decyzja o jego występie zapadła dopiero w dniu meczu. - Wczoraj na treningu czułem jeszcze trochę bólu, ale przed meczem wszystko było okej, dlatego podjąłem decyzje ze zagram i cieszę się ze mogłem w takim meczu wziąć udział - przyznał.

Real od początku rzucił się do odrabiania strat z pierwszego meczu. Piszczek nie ukrywał, że od pierwszych minut on i jego koledzy musieli zachować wysoką koncentracje, by nie stracić szybko gola - Takie mecze kosztują dużo sil i zdrowia. Widać było ze byliśmy zmęczeni, bo Real narzucił szybkie tempo od początku i musieliśmy się przeciwstawić. Do 80. minuty się udawało, ale trochę dramatyzmu tez musiało przecież być - żartował Piszczek.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA