Liga Mistrzów. Dyrektor Borussii: Niemcy nie mają hiszpańskiego syndromu

Choć w ostatnich latach Bundesligę zdominowały Borussia i Bayern, Hans-Joachim Watzke, dyrektor klubu z Dortmundu, uważa, że niemieckim rozgrywkom nie grozi sytuacja jak w Hiszpanii, gdzie o mistrzostwo walczą tylko dwa kluby.

Borussia wygrywała Bundesligę w 2011 i 2012 roku, w tym sezonie doszła aż do półfinału Ligi Mistrzów. O miejsce w ścisłym finale będzie rywalizować z Realem Madryt (pierwszy mecz w środę o godz. 20.45). Bayern w tym sezonie odebrał mistrzostwo dortmundczykom i także doszedł do półfinału LM. Prezydent Bayernu Uli Hoeness kilka dni temu ostrzegł, że w Bundeslidze rośnie przepaść między czołową dwójką a resztą stawki i może dojść do sytuacji jak w Hiszpanii, gdzie walka o tytuł rozstrzyga się pomiędzy Barceloną a Realem.

- Niemiecka piłka musi określić, jaki kierunek obierze. Czy chcemy bardziej wyrównanej ligi, ale niższego poziomu? To jest możliwe, ale pewnie Bayern by nie chciał, żeby taki wariant się spełnił - powiedział dyrektor Borussii.

- Hoeness najwyraźniej chce równości dla pozostałych 17 klubów. Ale jeśli chcemy, by nasze kluby rywalizowały na najwyższym europejskim poziomie, to muszą także dominować w lidze. Tak jest nie tylko w Hiszpanii, ale też w większości czołowych lig Europy - uważa Watzke.

Borussia w osiem lat odbiła się od dna. Jeszcze w 2005 roku klub był blisko bankructwa z ponad 70 milionami euro długów i obrotem na poziomie 87 milionów euro, a w tym roku być może uda mu się przekroczyć barierę 250 milionów euro obrotu, o ile awansuje do finału LM. - Kilka lat temu byliśmy w fatalnej kondycji finansowej, tak źle nie było w żadnym klubie Bundesligi. Ale jeśli nam udało nam się wyjść z tarapatów w osiem lat, każdy klub może tego dokonać - mówił Watzke.

Przed starciem z Realem w półfinale LM dyrektor jest dość spokojny. - Teraz sytuacja jest kompletnie inna niż w fazie grupowej. Wtedy Real zapewne nie był w swojej szczytowej formie. To jeden z największych klubów świata. To nie tak, że nie chcemy awansować dalej czy nie wierzymy w zwycięstwo. Po prostu zdajemy sobie sprawę z roli outsidera. I dobrze się w niej czujemy - powiedział.

- Na pewno będzie inaczej niż z Malagą, bo teraz nie mamy już nic do stracenia. Osiągnęliśmy więcej, niż od nas oczekiwano. Kibice wybaczą nam, jeśli nie zagramy w finale - uważa Watzke.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Więcej o: