Liga Mistrzów. Bijatyki pod kasami w Dortmundzie. Kibice walczyli o bilety na półfinał

By dostać bilety na mecz z Realem Madryt, niektórzy kibice Borussii nocowali pod kasami nawet dwie doby. Pierwsi fani zaczęli się ustawiać już w niedzielę wieczorem. - Tyle czekałem na te dwa skrawki papieru. Walczyliśmy o nie przez dwa dni. Było ciężko, ale opłacało się - powiedział jeden z kibiców Borussii. Po tym, jak niektórzy kibice rozstawili pod kasami namioty, prezydent BVB Reinhard Rauball i legenda klubu Norbert Dickel dostarczyli im hot dogi i napoje.

W poniedziałek pod kasami zaczęło się robić gorąco. Przy stadionie było spokojnie, ale przed innymi punktami sprzedaży zaczęło dochodzić do bójek.

Od południa kolejek musiała pilnować policja, po tym, jak zorganizowane grupy próbowały agresywnie wtargnąć na jej początek. - Do tego momentu przed lokalami nie było żadnej ochrony - przyznał rzecznik policji. Bójki i przepychanki nasiliły się we wtorek i to już od godzin porannych. W kilku punktach sprzedaży w centrum miasta kibice rzucili się na resztę dostępnych biletów. - Muszę przyznać, że nie przewidzieliśmy, że tak to się potoczy. To nasza wina - przyznał dyrektor klubu Hans-Joachim Watzke. - Odrobimy lekcje i nie będziemy już oferować biletów w otwartej sprzedaży.

Watzke podkreślił, że klub przemyśli sposób dystrybucji biletów, tak, by w przyszłości zorganizowane gangi nie miały możliwości sprzedaży ich na czarnym rynku. Klub chciałby też uniknąć sytuacji, w której kibice czekający na bilet przez całą dobę odchodzą z pustymi rękami.

Borussia zagra z Realem o finał Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz w Dortmundzie odbędzie się 24 kwietnia. Rewanż tydzień później w Madrycie.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida