Sport w iPhonie? There's an app for that! ?
Kiedy w styczniu w meczu Pucharu Króla z Valencią Alvaro Arbeloa tak nieszczęśliwie kopnął piłkę, że złamał rękę Ikerowi Casillasowi, Jose Mourinho miał poważny kłopot. Bo choć ostatnio kapitanowi i trenerowi Realu nie było po drodze i media otwarcie pisały o konflikcie, to "Królewscy" zostali z jednym wartościowym bramkarzem, Antonio Adanem. Co do wartości którego i tak można by się było spierać.
Casillas miał pauzować sześć tygodni, więc Real w trybie awaryjnym musiał ściągnąć bramkarza. Lista kandydatów była długa, ostatecznie dość niespodziewanie padło na Diego Lopeza z Sevilli, zresztą wychowanka Realu, który w Madrycie się nie przebił (i nic dziwnego - Casillas). Ba, Lopez przegrywał nawet rywalizację w Sevilli z Andresem Palopem!
Ale Mourinho najwidoczniej wiedział o Lopezie coś, czego nie wiedzieli inni. Bronił kapitalnie w półfinale Pucharu Króla z Barceloną na Camp Nou i w 1/8 finału Ligi Mistrzów na Old Trafford przeciwko Manchesterowi United. Trudno o większe wyzwania i lepszą rekomendację.
Dlatego gdy Casillas wreszcie wyleczył kontuzję i znalazł się w meczowej kadrze na mecz z Levante w ostatnią sobotę, niewielu było takich, którzy domagali się, by wrócił do bramki Realu.
- Jeśli Diego Lopez będzie utrzymywał formę, ciężko będzie odebrać mu miejsce w składzie. Nigdy nie zagwarantuję, że ktoś do końca sezonu będzie grał w wyjściowej jedenastce, ale Lopez znów rozegrał dobry mecz - mówił Mourinho po spotkaniu z Saragossą pod koniec marca, w którym Lopez kilkoma fantastycznymi interwencjami uratował "Królewskim" remis. Portugalczyk przypomniał też świetną postawę Lopeza w meczach z Barceloną i MU. I dodał: W piłce staramy się być szczerzy w stosunku do siebie. Naprawdę ciężko będzie posadzić Lopeza na ławkę.
Przed pierwszym meczem z Galatasaray w ćwierćfinale LM Francisco Burgos, dziennikarz Radia COPE zapytał Mourinho, czy nie niepokoi go fakt, że Real tracił gole w siedmiu ostatnich meczach, co nie zdarzyło się za kadencji Mourinho w Realu. Aluzja do Casillasa była oczywista - zresztą Burgos to przyjaciel Ikera. Portugalczyk oczywiście mu to wytknął. Ale jeszcze lepiej odpowiedział Lopez, zachowując czyste konto w meczu z tureckim zespołem.
- W tej chwili Diego jest w o wiele lepszej formie niż Iker - skomentował Mourinho.
Przed rewanżem Mourinho zapewnił, że problem z bramkarzami jest wymysłem dziennikarzy, a on może być tylko szczęśliwy, że ma do dyspozycji dwóch tak dobrych golkiperów. A kto powinien być w tej chwili numerem jeden? Wątpliwości nie ma Brazylijczyk Claudio Taffarel, bramkarz, który z Brazylią wygrał MŚ w 1994 roku, a w barwach Galatasaray wywalczył Puchar UEFA.
- Decyzja Mourinho, by postawić na Lopeza, jest słuszna. Diego robi świetną robotę, odkąd pojawił się w Madrycie. Jest w świetnej kondycji fizycznej i ma spore umiejętności - powiedział Taffarel w wywiadzie dla "AS-a". - Widziałem mecz z MU, Lopez był fantastyczny. Jeśli utrzyma formę, utrzyma też miejsce w wyjściowej "jedenastce". Mourinho ma absolutną rację, stawiając na niego.
Sam Casillas pozostaje spokojny (jak to profesjonalista) i zaznacza, że zależy mu, by z Realem zdobyć jak najwięcej trofeów.
- Chcę być zapamiętany jako piłkarz, który z dumą nosił koszulkę Realu i reprezentacji Hiszpanii i oddał dla nich wszystko - powiedział niedawno.
Ale "Daily Star" napisał, że Ikera chętnie kupiłby Arenal, a Arsene Wegner jest gotowy zaoferować 17 mln funtów. Są kibice, którzy snują jeszcze bardziej fantastyczne teorie - że Iker trafi do Barcelony (sic!). Plotka i już nawet nie plotka a fantastyka, oczywiście. Ale to nie zmienia faktu, że numerem jeden w Realu jest Lopez.
- Casillas nie obroniłby tego, to wyciągał ten chłopak, Lopez - skomentował po meczu z Realem Sir Alex Ferguson. Pokażcie mi większy autorytet