Manchester United - Real Madryt. Mecz marzeń w Lidze Mistrzów

- Wszyscy spodziewają się cudownego spotkania i nie będą zawiedzeni - mówi trener Manchesteru United Alex Ferguson przed szlagierem 1/8 finału Ligi Mistrzów z Realem. Po remisie 1:1 w Madrycie faworyta wskazać trudno. Tak dobrze jak ostatnio oba zespoły nie grały od miesięcy

Relacje na żywo w twoim smartfonie. Pobierz aplikację Sport.pl LIVE ?

- Chryste, co za bezczelny suk... - tak Ferguson zareagował na pierwsze słowa José Mourinho po objęciu Chelsea. Był 2004 r., Portugalczyk kilka miesięcy wcześniej zdobył z Porto Puchar Europy, Anglikom przedstawił się jako "The Special One". - Przyjeżdża młody człowiek i uważa się za wyjątkowego. Co to jest, do jasnej cholery? - wściekał się szkocki trener MU.

Rywalizacja w Premier League zmieniła ich obu. Od 1992 r., gdy Ferguson pierwszy raz zdobył mistrzostwo Anglii, tracił je najwyżej na rok. Przybysz z Portugalii odebrał mu je na trzy lata. Opętany żądzą zwycięstw trener "Czerwonych Diabłów" odpowiedział mu, budując jeszcze jeden wielki zespół na Old Trafford. W czasie ligowych bojów z Chelsea narodziła się drużyna, która w 2008 r. wygrała Ligę Mistrzów. Mourinho szybko zobaczył, że rzucając wyzwanie Szkotowi, stworzył potwora. Ekipa ze Stamford Bridge musiała być coraz lepsza, by wytrzymać pościg MU.

Wtorkowy szlagier też odmieni losy obu szkoleniowców. Gdyby "Królewscy" odpadli, marzenie Mourinho o zdobyciu Pucharu Europy z trzema klubami (triumfował też z Interem) bardzo by się oddaliło, niemal na pewno nie spełniłby go w Madrycie. Wiadomo, że trener jest zmęczony Realem, a Real jest zmęczony Portugalczykiem. Do rozwodu prawdopodobnie dojdzie latem.

Ferguson również bierze udział w wyścigu indywidualnym, chce doścignąć legendarnego trenera Liverpoolu Boba Paisleya, który jako jedyny cieszył się z Pucharu Europy trzy razy. Marzy mu się też druga w karierze potrójna korona. W lidze MU wyprzedza Manchester City o 12 punktów, w niedzielnym ćwierćfinale Pucharu Anglii zmierzy się z Chelsea. Szkot twierdzi, że ma dziś lepszą drużynę niż w 1999 r., gdy pierwszy raz w jednym sezonie wygrał Champions League, mistrzostwo i puchar kraju.

Wielkie starcie, wielka forma

Obaj trenerzy zrobili wszystko, by w szlagierze wystawić galowe jedenastki w najwyższej formie.

Manchester zachował zabójczą skuteczność, w lidze strzela średnio 2,4 gola na mecz, jego siła nie kończy się na najskuteczniejszych Robinie van Persi (23 gole), Javierze Hernándezie (15) i Waynie Rooneyu (14). W Madrycie trafił Danny Welbeck (zazwyczaj rezerwowy), w sobotę z Norwich hat tricka ustrzelił Shinji Kagawa (rezerwowy długo leczący kontuzje). Ferguson uszczelnił też - wcześniej dziurawą - defensywę. W tym sezonie MU aż 12 razy tracił w meczu przynajmniej dwa gole, ale ostatnio zdarzyło się to na początku stycznia. W lutym bramkarz lidera ligi angielskiej został pokonany tylko dwukrotnie. Bohaterami meczu na Santiago Bernabéu obwołano Rio Ferdinanda, znów grającego jak najlepszy stoper na świecie, i defensywnego pomocnika Phila Jonesa, który przez cały wieczór przeszkadzał Cristiano Ronaldo.

Real, niedawno ulegający Celcie Vigo i Granadzie i tracący punkty w Pampelunie, wygrał w Hiszpanii pięć meczów z rzędu. Dwa razy pokonał najsilniejszą w kraju Barcelonę, z którą niedawno regularnie przegrywał. Jeszcze kilka tygodni temu w pierwszej jedenastce nie brakowało zawodników grających przeciętnie, ostatnio odżyli jednak i lewy obrońca Fábio Coentrao, i skrzydłowy Ángel di Maria, na rewelację początku roku wyrósł Raphaël Varane. 20-letni francuski stoper strzelił dwa gole Barcelonie, był jednym z najlepszych piłkarzy półfinału Pucharu Hiszpanii. Niewykluczone, że to on zagra dziś obok Sergio Ramosa. - Z Barcą byli świetni, w odpowiednim czasie osiągnęli szczyt formy. My od pewnego czasu gramy równo - mówił Ferguson.

Kto zatrzyma Ronaldo?

Wszystkich problemów trenerzy jednak nie rozwiązali. Mourinho nie postawi dziś na napastnika w świetnej formie, ale tego, który przeżywa mniejszą zapaść. Karim Benzema i Gonzalo Higuain w tym roku strzelili w sumie tylko siedem goli, zawiedli w pierwszym meczu.

Ferguson musi znów szukać piłkarza, który zatrzyma Ronaldo, bo Jones uszkodził kostkę i opuści wtorkowy mecz. W środku pola, obok Michaela Carricka, stanąć mogą Tom Cleverley, Ryan Giggs albo Anderson. Żaden nie jest typowym defensywnym pomocnikiem, wszyscy lepiej czują się z piłką niż bez niej. Od Fergusona wiemy, że na pewno zagra Giggs, dla którego będzie to tysięczne spotkanie w karierze, ale nie wiadomo, czy wystąpi od początku. - Wiem, jak można zatrzymać Ronaldo - maczetą. Plan B to karabin maszynowy - żartował w poniedziałek Ferguson.

Zdaniem bukmacherów faworytem są goście. Jeśli awansują, za euro dostaniemy 1,6, gdyby w ćwierćfinale zagrali Anglicy - 2,1.

Zwycięzcę od finału na Wembley będą dzieliły aż cztery mecze, ale spełnienie trenerskich marzeń będzie naprawdę blisko. Lepszy z pary Manchester - Real stanie się obok Bayernu Monachium (niemal pewnego awansu po zwycięstwie z Arsenalem w Londynie 3:1) głównym faworytem rozgrywek. Dołączyć mogłaby do nich Barcelona, ale musi odrobić straty po porażce z Milanem na San Siro 0:2.

Alex Ferguson: ? Nie będziecie rozczarowani

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.