Szkocki zespół ma szansę na pierwszy w swojej historii awans do ćwierćfinału Champions League. Aby tego dokonać, będzie musiał wspiąć się na wyżyny. W tej edycji rozgrywek zespół z Celtic Park już raz udowodnił, że potrafi ogrywać faworytów. W listopadzie zespół Neila Lennona pokonał u siebie Barcelonę 2:1.
- Stawka jest ogromna, dlatego mecz z Juventusem będzie niesamowity. N papierze wyglądamy słabiej, nie jesteśmy faworytem, ale taka sytuacja jeszcze bardziej nas mobilizuje - powiedział pomocnik Celticu Victor Wanyama, który we wspominanym meczu z Katalończykami zdobył bramkę.
Kenijczyk i jego koledzy liczą na swoich kibiców. Można się spodziewać, że stadion Celticu wypełni się po brzegi, a szkoccy fani stworzą wspaniałą atmosferę. - Kocham takie spotkania ze względu na tę całą otoczkę. Liczymy na zwycięstwo, bo to postawi nas w dobrej sytuacji przed marcowym rewanżem - dodał Wanyama.
Jaka jest stawka spotkania, znakomicie zdają sobie również sprawę Włosi. - Jedziemy do jaskini lwa, nie trzeba nas dodatkowo motywować. Wiem, jaka atmosfera nas czeka, bo zapoznałem się z nią już jako piłkarz Juventusu - powiedział dyrektor sportowy lidera włoskiej Serie A, Czech Pavel Nedved. Być może w turyńskiej drużynie zadebiutuje prawie 34-letni francuski napastnik Nicolas Anelka.
Najlepszych osiem klubów Champions League wyłonionych zostanie w marcu. Finał odbędzie się 25 maja w Londynie. Zabraknie w nim Chelsea; broniący trofeum podopieczni trenera Rafaela Beniteza odpadli po fazie grupowej.