Liga Mistrzów. Juskowiak: To nie przypadek, że Mourinho wie, jakie kontrakty mają Piszczek i Lewandowski

- Nie wierzę, że Jose Mourinho interesuje się wszystkimi wyróżniającymi się graczami z czołowych lig europejskich. To nie przypadek, że ma dokładną wiedzę na temat umów Piszczka i Lewandowskiego z Borussią - mówi Andrzej Juskowiak. Były napastnik reprezentacji Polski uważa, że trener Realu Madryt jest zainteresowany sprowadzeniem Polaków do klubu z Santiago Bernabeu.

Nie umiemy się powstrzymać na Facebook/Sportpl ?

Łukasz Jachimiak: Po meczu Realu z Borussią Jose Mourinho zapytany o Polaków grających w zespole mistrza Niemiec wykazał się szczegółową wiedzą na temat długości kontraktów wiążących Piszczka i Lewandowskiego z klubem z Dortmundu. Co to może znaczyć?

Andrzej Juskowiak: To nie jest przypadek. Takiego trenera nie interesują dane dotyczące kontraktów zawodników, których nie ceni. On takimi piłkarzami nie zawraca sobie głowy. Skoro ma dokładną wiedzę na temat umów Piszczka i Lewandowskiego, to moim zdaniem poważnie myśli o sprowadzeniu do Realu obu naszych zawodników. Nie wierzę, że interesuje się wszystkimi wyróżniającymi się graczami z czołowych lig europejskich. W dobrych klubach takie wiadomości zbiera się na temat tych zawodników, których wciąga się na listę priorytetów. Moim zdaniem Piszczek i Lewandowski są na takiej liście i zajmują na niej czołowe pozycje. Piszczek kontrakt z Borussią do 2017 roku podpisał kilka dni przed pierwszym meczem z Realem. To jest świeża sprawa, widać więc, że Mourinho jest na bieżąco informowany o tym, co się dzieje z naszym obrońcą, albo sam śledzi jego sytuację. Trener Realu naszym zawodnikom pewnie przygląda się szczególnie, bo ma okazję zobaczyć, jak oni wypadają na tle jego drużyny, ocenić, czy by sobie w niej poradzili. Podobnie było w Manchesterze. Na mecz Borussii z City przyszedł Alex Ferguson, bo chciał zobaczyć, jak w zderzeniu z futbolem wyspiarskim wypadną piłkarze z Dortmundu i ocenić, czy swoją grą byliby w stanie dostosować się do warunków panujących w lidze angielskiej.

Mourinho stwierdził, że Piszczek jest świetny w ofensywie, ale ma braki w obronie.

- Na pewno ma rację. Co ważne, właśnie dzięki grze w ofensywie Łukasz został uznany najlepszym bocznym obrońcą Bundesligi. W ogóle w poprzednim sezonie w Europie na podobnym poziomie jak Piszczek grał chyba tylko Dani Alves. I można się sprzeczać, czy on w obronie jest lepszy od Polaka. W dzisiejszym futbolu dla bocznych obrońców ofensywa jest chyba ważniejsza, a to dlatego, że dobry piłkarz na tej pozycji jest w stanie pomóc rozbić defensywny mur rywala. Obrońców, którzy potrafią tylko bronić, jest wielu. Oczywiście nie twierdzę, że Łukasz nie ma słabych stron, widzę, że trochę uciekają mu rywale przy stałych fragmentach gry, za co zapłaciliśmy utratą goli w meczach reprezentacji z Anglią i wcześniej z Rosją na Euro 2012. To jest jakiś problem Piszczka, ale to jest do wyeliminowania, tego można się nauczyć, a wejść ofensywnych i wyczucia momentu, w którym trzeba się włączyć do akcji ofensywnej, tak szybko się nie nauczy.

Piszczek i Lewandowski do wielkich klubów są przymierzani od dawna, ale chyba dopiero teraz mają naprawdę duże szanse na takie transfery, bo Borussia wreszcie gra dobrze w Lidze Mistrzów?

- To prawda, Liga Mistrzów jest największym oknem wystawowym, a Dortmund gra w niej bardzo dobrze. I tu warto spojrzeć na drugą stronę medalu. Skoro Borussia jest taka mocna, to chyba nie warto na siłę szukać możliwości odejścia z niej. Często słyszę, że jest wiele mocniejszych klubów od mistrza Niemiec i muszę powiedzieć, że się z tym nie zgadzam. Borussia ma świetnych kibiców, którzy zawsze wypełniają stadion, w Dortmundzie gra się bardzo przyjemnie, piłkarze są tam szanowani, nasi zawodnicy mają poważanie również w drużynie, odnoszą duże sukcesy. Trzeba zachować spokój i popatrzeć na tych, którzy w Bundeslidze błyszczą czy błyszczeli, a gdzie indziej nie spisywali się tak dobrze. Przykładami mogą być Klaas-Jan Huntelaar i Rafael van der Vaart. Obaj mieli swoje szanse w Realu i furory tam nie zrobili. Czasami naprawdę warto docenić to, że jest się w bardzo dobrym klubie i ma się w nim status gwiazdy.

Zgoda, nie warto odchodzić z Borussii na siłę, ale gdyby ofertę złożył Real albo Manchester United?

- Wiadomo, że takie firmy na każdym robią wrażenie, każdy piłkarz chciałby sobie wpisać taki klub w CV. Ale na razie trzeba się cieszyć z tego, że się gra, strzela gole, że jest się chwalonym.

Borussia zbiera świetne recenzje, jej siłę doceniają nawet bukmacherzy, wskazując niemiecką drużynę jako jednego z głównych kandydatów do wygrania Ligi Mistrzów. Pan też wierzy w BVB?

- Te wyniki, które Borussia osiągnęła do tej pory, nie są tak dobre, jak jej gra. Na wyjazdach Dortmund wywalczył dwa punkty, a mógł sześć. W Manchesterze Niemcy na pewno zasłużyli na zwycięstwo, w Madrycie może Real dominował w drugiej połowie, ale gola na wagę remisu zdobył dopiero w końcówce, to Borussia była bliższa zwycięstwa. Mało jest zespołów w Europie, które mogą sobie pozwolić na taką grę na wyjazdach jak Borussia. Jej piłkarze mają duże umiejętności, radzą sobie z grą pod presją. Mourinho nie mówi kurtuazyjnie, że Borussia może dojść bardzo daleko. On to po prostu widzi. Real niewiele mógł zdziałać w spotkaniach z tym rywalem, momentami miał olbrzymie problemy, zwłaszcza w pierwszym meczu. To dużo mówi o klasie Borussii.

Problemem zespołu Juergena Kloppa są gole tracone w końcówkach. Myśli pan, że to cena za niewielkie doświadczenie w Lidze Mistrzów?

- Nie wiem, czy chodzi tylko o to, bo podobny problem Borussia miała również w Bundeslidze, w meczu z Eintrachtem Frankfurt. Do przerwy prowadziła 2:0, a zremisowała 3:3. Może w drużynie jest za dużo kreatywnych zawodników, może brakuje takich, którzy bardziej wspieraliby obrońców? W pomocy BVB ma niewysokich graczy, jak Mario Goetze [176 cm wzrostu], Marco Reus czy Ilkay Gundogan [obaj po 180 cm wzrostu], może pod koniec meczu oni są słabsi, bo przy swoich warunkach fizycznych mocniej odczuwają liczne starcia fizyczne z przeciwnikami? Myślę, że coś w tym jest, bo Real w drugiej połowie dominował nie jakimiś fajerwerkami, nie znakomitą, kombinacyjną grą, tylko do swoich okazji dochodził dzięki sile, jego piłkarze potrafili się przepchnąć, swoje wywalczyć.

Czyli Kloppowi przydałoby się więcej tak silnych fizycznie graczy jak Lewandowski?

- Widać różnicę, bo Robert ma 185 cm wzrostu, jest nieźle zbudowany, dlatego umie się zastawić, powalczyć o górną piłkę, on sobie nie pozwoli zrobić krzywdy. A po niektórych kolegach Roberta taki masywny Michael Essien potrafił się przejechać jak pociąg towarowy. Jak jest się słabszym fizycznie, to każde takie starcie czuje się w kościach i w którymś momencie trochę się odpuszcza.

Czytaj więcej o meczu Real - Borussia ?

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.