Co redaktorzy robią w pracy, gdy nie piszą? Sprawdź na Facebook/Sportpl ?
Arsenal Londyn osiągał fatalne wyniki na początku sezonu. Po trzech kolejkach miał raptem jeden punkt i za sobą blamaż w postaci przegranej 2:8 z Manchesterem United. Nic dziwnego, że przed wrześniowym meczem Arsenalu z Borussią w Dortmundzie Szczęsny usłyszał sporo docinków ze strony kolegów z reprezentacji grających w drużynie mistrza Niemiec - Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka i Kuby Błaszczykowskiego. Szczęsny chciał im wówczas odpowiedzieć na boisku, ale nie do końca się udało. Co prawda Arsenal po bramce Robina van Persiego długo prowadził 1:0, ale w 88. minucie polskiego bramkarza atomowym strzałem z dystansu zaskoczył Ivan Persić, dając mistrzom Niemiec wyrównanie. - Gdy wpada taki gol, musisz go po prostu zaakceptować. Graliśmy w tamtym meczu świetnie w obronie i jedynym sposobem na strzelenie mi gola było właśnie uderzenie z 20 jardów w samo okienko - komentuje Szczęsny na oficjalnej stronie Arsenalu.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Szczęsny jest przekonany, że w rewanżu w Londynie utrze nosa swoim kolegom. - Jestem przekonany, że pokonamy ich w środowym meczu, więc moje docinki po tym spotkaniu będą lepsze niż ich - śmieje się golkiper "Kanonierów".
Szczęsny przyznaje, że Lewandowskiemu i spółce już nie jest do śmiechu, bo ich sytuacja w grupie jest bardzo ciężka (po czterech meczach Borussia ma cztery punkty, Olimpique Marsylia - 7, a Arsenal - 8). - Teraz żadnych przedmeczowych żartów jakoś nie było. Pewnie dlatego, że wróciliśmy do świetnej formy - zauważa Szczęsny.
- Mam nadzieję, ze tym razem zachowam czyste konto i po końcowym gwizdku będziemy świętować awans do kolejnej fazy rozgrywek - dodaje.
Wyniki wtorkowych spotkań Ligi Mistrzów