Od zadymy mijają dwa tygodnie. Kibole zwycięskiej Legii wbiegli świętować na boisko, ale część z nich zaatakowała ochronę i prowokowała poznaniaków. Chuligani w barwach Lecha wyrwali ogrodzenie i zniszczyli 500 krzesełek. Policja użyła broni gładkolufowej.
Na stadionie nikogo nie złapano, ale od ostatniego wtorku w ręce policji wpadło 31 kiboli Lecha i 19 Legii. Zarzuty wtargnięcia na boisko, niszczenie mienia i czynną napaść na funkcjonariuszy lub pracowników ochrony prokuratura postawiła 44. Napastnik, który kopnął operatorkę telewizji, dostał miesięczny areszt. Kibole dostają też zakazy stadionowe, które na pewno będą obowiązywać do końca śledztwa, a jeśli sąd nie zmieni tych decyzji, również do końca procesu. Kilkunastu dobrowolnie poddało się karze. Oprócz wyroków w zawieszeniu i grzywien dostali zakazy stadionowe na okres od dwóch do sześciu lat.
Według wiceszefa MSWiA Adama Rapackiego zarzuty mogą zostać postawione nawet kilkuset osobom. Ponieważ większość zadymiarzy, by utrudnić identyfikację, zamaskowała twarze szalikami i kominiarkami, a na głowy zaciągnęła kaptury, policjanci przeglądają dokładnie nagrania zrobione jeszcze przed bramami stadionu, a potem w trakcie meczu, gdy kibice nie zasłaniali twarzy. - Tych, którzy później niszczyli stadion, można rozpoznać chociażby po charakterystycznych cechach ubrania - mówią policjanci.
W ten właśnie sposób wielkopolscy funkcjonariusze wytypowali kolejnych 51 szalikowców Lecha. Ich zdjęcia z odsłoniętymi twarzami dzisiaj policja chce opublikować na swojej stronie internetowej. - Mamy wstępną zgodę, ale wszystko musi odbyć się zgodnie z procedurami. Dlatego w piątek przekazaliśmy prokuratorom komplet fotografii i czekamy na ich decyzję na piśmie - powiedział nam wczoraj jeden z członków policyjnej specgrupy zajmującej się stadionowym bandytyzmem.
Zatrzymania pseudokibiców, głównych aktorów burdy w Bydgoszczy
Kibice odpalają race Śląsk z nimi współpracuje >