Ekstraklasa. Bartoszek: Trener nie może być pipą

PRZEGLĄD PRASY: Jakie są cechy dobrego trenera? - Trzeba mieć jaja, żeby stanąć przed 20 facetami w szatni, poderwać ich do walki i pokazać, ja nie pękam więc i wy nie możecie. Trener nie może być pipą - tłumaczy w swoim stylu trener Maciej Bartoszek w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.

Maciej Bartoszek jest jedną z najbardziej wyrazistych postaci wśród trenerów Ekstraklasy. Znany z niewybrednego słownictwa jeden z najmłodszych szkoleniowców naszej ligi uważa, że aby zostać trenerem na najwyższym szczeblu piłkarskim, trzeba spełniać odpowiednie kryteria. Tym samym trener Bartoszek wylicza zalety, dzięki którym GKS Bełchatów zajmował wysokie piąte miejsce po rundzie jesiennej.

- Trzeba mieć jaja, żeby stanąć przed 20 facetami w szatni, poderwać ich do walki i pokazać, ja nie pękam więc i wy nie możecie. Trener nie może być pipą. Piłkarze są jak rottweilery. Siedzą głodni w budzie, a kiedy wyczują słaby charakter, to atakują. Trener musi mieć w sobie coś z łobuza i taki jestem. Z drugiej strony nie chcę, żeby moi zawodnicy się mnie bali. Wolę, by mnie słuchali, sami dochodzili do wniosków i mówili do siebie: "Ty, ten łysy to ma jednak rację" - opowiada w swoim stylu Maciej Bartoszek.

Szkoleniowiec GKS-u swoją karierę trenerską rozpoczynał w Zdroju Ciechocinek. Jako 25-latek był rzucony na bardzo głęboką wodę. - Miałem swój pomysł na prowadzenie zespołu. Piłkarze słyszeli ode mnie na odprawie coś więcej niż to, że chcę zwycięstwa. Autorytet zdobywałem nie wyglądem, ale wiedzą. Dla mnie liczy się drużyna, nie jednostka. W Unii Janikowo prowadziłem Branko Rasicia. Taka rozpuszczona gwiazda lokalna. W klubie nikt nie śmiał mu się postawić, więc Branko hasał i robił co chciał. Na moją pierwszą odprawę spóźnił się 10 minut. Mówię do niego: Na następne zajęcia kup sobie zegarek i przyjdź punktualnie. A teraz opuść szatnię!". Wszyscy zrobili wielkie oczy, on też. Na następny trening już się nie spóźnił. Zegarek też u niego widziałem. Piłkarz, stwarzający kłopoty jest jak zgniłe jabłko w skrzynce. Infekuje pozostałem. Lepiej się takiego pozbyć, bo po jakimś czasie inne zaczną gnić. Będzie śmierdziało i zrobi się nieprzyjemnie - zdradza tajniki swojego warsztatu trener, którego drużyna zawodzi na starcie rundy wiosennej.

- Dziwię się tym, którzy psioczą na nasz start wiosną i szukają dziury w całym. Rundę kończyliśmy z dwupunktową stratą do zespołu zajmującego czwarte miejsce i nadal nic się nie zmieniło. Od początku pracy w ekstraklasie słyszę, że jestem gówniarz, brak mi doświadczenia. Być może niektórym wadzi, że z moim sztabem szkoleniowym udało mi się wypracować w Bełchatowie własny styl drużyny - kończy szkoleniowiec, którego pozycja w Bełchatowie słabnie z dnia na dzień. Media spekulują, że następcą Bartoszka może zostać Stefan Majewski.

Magazyn Ekstraklasy. Wisła jak Barcelona? 'Nowy Messi' w lidze? Dlaczego Jaga nie jest liderem?

 

Więcej o Ekstraklasie na Sport.pl >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.