Trener Leszek Ojrzyński otwarcie krytykował decyzje przedstawicieli czeskiego akcjonariusza w klubie. - Poinformowano mnie, że zwolnienia zażyczył sobie czeski właściciel klubu. Muszę uszanować jego decyzję. Jako szkoleniowiec zatrudniony przez Dariusza Kozielskiego mogłem spodziewać się tego, że po jego odwołaniu, następny będę ja - mówi trener. Rozwiązanie kontraktu do łatwych należeć nie będzie. - Myślę, że ludzie z zarządu są świadomi, że mam trzymiesięczne zaległości. Znam trudną sytuację klubu, ale sam też pracy szybko nie znajdę. Liczę na rozsądną ugodę - zastrzega szkoleniowiec, który drużynę prowadził od 15 czerwca.
Po przyzwoitym początku w lidze, zespół zaczął staczać się w dół tabeli. W pięciu ostatnich meczach zdobył zaledwie punkt. W środę odpadł w 1/16 PP z drugoligowym OKS-em Olsztyn. - Wystarczyłyby drobne retusze, czyli doświadczony defensywny pomocnik i napastnik, i bylibyśmy w górnej części tabeli. A przypomnę, że lekką ręką pozbyto się Kurantego, nie chciano też Chmiesta. Sytuacja organizacyjna nie ułatwiała nam zadania - uważa szkoleniowiec.
Wśród następców Ojrzyńskiego pojawiają się nazwiska czeskich trenerów: Ericha Cviertni oraz Miroslava Copjaka. - Obaj byli w klubie, ale wiem, że zarząd się dotąd z nimi nie dogadał - informuje Andrzej Surma, szef rady nadzorczej klubu. W sobotnim meczu z Polkowicami zespół poprowadzi asystent Ojrzyńskiego, Jarosław Skrobacz,