Stachowiak obronił karnego i Górnik wygrał z Cracovią

- Moi chłopcy walczyli fantastycznie, grali nie na 100, ale na 200 procent! - cieszył się trener Adam Nawałka. Cieszył się też Adam Stachowiak, który obronił rzut karny.

- Determinacja to był ten decydujący o naszym zwycięstwie czynnik. To ważne punkty, które pozwolą nam pracować w komforcie przed następnym spotkaniem - podkreślał Nawałka.

Wisła przegrała po najlepszym meczu od roku. Smuta w Cracovii

 

W dużo gorszych nastrojach byli gospodarze. Po pięciu kolejkach Cracovia jest bez punktu. - Spodziewam się każdej decyzji - mówi jej trener Rafał Ulatowski. - Chcę dać mu szansę bez względu na rozwój wydarzeń - zapewniał Janusz Filipiak, prezes Cracovii.

Przed meczem gospodarze liczyli na Saidi Ntibazonkizę. Burundyjczyk po debiucie w pierwszej kolejce jeszcze mocniej rozbudził oczekiwania, ale doznał kontuzji. W klubie chuchali i dmuchali na niego, trener Ulatowski sam woził zawodnika na rehabilitację. Z Górnikiem Ntibazonkiza znów pokazał spore możliwości - po jego znakomitym podaniu Radosław Matusiak strzelił pierwszego gola. W ofensywie Cracovia zagrała dobrze, choć notę obniża zmarnowany przez Bartosza Ślusarskiego rzut karny, który prawdopodobnie dałby gospodarzom przynajmniej remis.

W sobotę jednak nawet pięciu Burundyjczyków i trzech Matusiaków by nie pomogło, bo kolejny raz obrońcy popełniali proste błędy. - Bardzo łatwo jest strzelić Cracovii gola. W pięciu meczach straciliśmy ich aż 14 - narzekał Ulatowski. - Wystawiłem aż pięciu ofensywnych zawodników i nie mam do nich zastrzeżeń, oczywiście poza rzutem karnym. Ile jednak bramek musimy strzelić, by pokonać Górnika?

W obronie Cracovii zagrało czterech pozyskanych latem piłkarzem. Niespodziewanie najsłabszy był Arkadiusz Radomski. W żadnym spotkaniu nie potrafił wziąć na siebie odpowiedzialności za zespół, dać sygnału do ataku. Po porażce w Kielcach odmówił wywiadów. W spotkaniu z Górnikiem po błędzie Radomskiego padła trzecia bramka. - Nie będę się tłumaczył ani oceniał swojej gry. Ja wiem, co gram i tyle. Jeśli tak chcecie, napiszcie, że to mój błąd. I tak gazet nie czytam - mówił Radomski.

Pechowy Jop, ale szczęśliwy

"Glory, glory, alleluja, Jop zaj...ł samobója. Glory, glory, alleluja, jemu chwała jemu cześć" - tak kibice Cracovii śpiewali w meczu z Górnikiem. W poprzednim sezonie Mariusz Jop w przedostatniej kolejce w derbach Krakowa strzelił samobójcza bramkę, która dała Cracovii utrzymanie i przekreśliła szanse Wisły na mistrzostwo.

W sobotę Jop znów zagrał na stadionie Hutnika. Kibice Cracovii od razu przypomnieli mu tamto zdarzenie. Skandowali też jego nazwisko. Przy każdym kontakcie z piłką głośno wiwatowali. Presja podziałała na 32-letniego obrońcę i spowodował rzut karny. To jednak Jop był górą, bo Adam Stachowiak obronił strzał Bartosza Ślusarskiego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.