Raport "Gazety": kto ubiera piłkarskich ligowców?

Najlepsi producenci sprzętu sportowego toczą zaciekłe boje o możliwość podpisania kontraktów z wielkimi klubami, oferując im również potężne pieniądze. Kluby z naszego regionu na razie mogą o tym tylko pomarzyć.

Niedoścignionym wzorem dla naszych ligowców pozostaną zapewne wielomilionowe kontrakty, jakie Adidas zawarł z Realem Madryt czy Nike z Manchesterem United. Uznani producenci sprzętu zaczynają jednak powoli doceniać także polskie kluby. - W naszym działaniu nie ma przypadku. Stawiamy na kluby, które obecnie lub w przyszłości stanowić będą o sile polskiej piłki i grać w europejskich pucharach - mówił niedawno prezes Adidas Poland Artur Czerwonogrodzki po podpisaniu umowy z Lechią Gdańsk. Niemiecki koncern ma w swojej "stajni" także Legię Warszawa i Wisłę Kraków. Z kolei znaczące umowy z Pumą podpisały Lech Poznań i Śląsk Wrocław.

W strojach kolegów

Jak jest w naszych klubach? W strojach Adidasa występuje pierwszoligowe Podbeskidzie Bielsko-Biała. Klub musi je jednak kupować sam. - Oferty, które dostawaliśmy, były nie do przyjęcia. Jesteśmy otwarci na propozycje, ale muszą one spełniać warunki: sprzęt powinien być dobrej jakości, terminowo dostarczany, a ceny nie mogą być brane z sufitu - mówi Władysław Szypuła, dyrektor Podbeskidzia.

Piłkarze Odry Wodzisław mieli występować w I lidze w strojach firmy Nike. W połowie lipca klub podpisał umowę z jednym z największych producentów sportowej odzieży w świecie. Z naszych informacji wynika, że hucznie odtrąbiona umowa na sponsoring techniczny niekoniecznie wiąże się z lepszymi warunkami niż dotychczasowa z firmą Tico. Ta bowiem w zamian za reklamę zapewniała Odrze sprzęt o wartości ok. 200 tys. zł na sezon. W przypadku Nike klub wynegocjował jedynie rabaty na ceny katalogowe. Nike miało otworzyć też na terenie klubu sklep i wzorcownię, a zyskami ze sprzedaży strojów dzielić się z Odrą. Realizacja umowy przebiega opornie. Piłkarze wciąż grają w strojach Tico, a klub tym samym funduje firmie Fortuna darmową reklamę, bowiem zakłady bukmacherskie po sezonie nie przedłużyły kontraktu reklamowego.

Całą sprawę z Nike komplikuje podobno prozaiczna kwestia - brak gotówki na zapłacenie za stroje. - To nie tak. Nie mamy podpisanych umów z nowymi sponsorami, dlatego nie wiedzieliśmy, jakie logo trafi na koszulki - twierdzi prezes Odry Dariusz Kozielski.

Niebiescy są blisko

W zeszłym sezonie w strojach Nike grali piłkarze Górnika Zabrze. Od niedawna nowym sponsorem technicznym klubu jest mało znana niemiecka Erima. W zorganizowanym przez klub konkursie w pokonanym polu zostawiła ona dziewięciu konkurentów. - Przy wyborze kierowaliśmy się wysokością kontraktu, czyli ilością otrzymanego sprzętu sportowego. Dyrektor Tomasz Wałdoch oceniał jakość sprzętu, ważne było także kryterium marketingowe - mówi Łukasz Mazur, prezes Górnika. Kontrakt jest trzyletni, jego kwota to tajemnica.

Dwa lata temu w strojach Erimy grała Polonia. W Bytomiu nie byli jednak do końca zadowoleni z tego sprzętu, dlatego zmienili go na Hummela. - Zgłosiliśmy się do tej firmy w bardzo korzystnym momencie, bo akurat planowała ona ekspansję na polski rynek, a nie miała jeszcze klubu w ekstraklasie. Hummel ubiera pierwszą drużynę i zespół Młodej Ekstraklasy. Z kolei nasze drużyny młodzieżowe dostały duże zniżki na zakup sprzętu - mówi Marek Pieniążek, dyrektor ds. marketingu Polonii. Co ciekawe, podstawowy komplet strojów bytomskich piłkarzy został stworzony specjalnie dla nich. - Postawionym przez nas warunkiem przy podpisaniu umowy była możliwość zaprojektowania jednego wzoru koszulki przez naszego grafic designera. Ten model bardzo spodobał się kibicom i świetnie się sprzedaje, dlatego w najbliższym sezonie postanowiliśmy go nie zmieniać - dodaje Pieniążek.

Niebieskich od ponad roku ubiera włoska firma Lotto. Umowa będzie obowiązywać jeszcze przez dwa sezony. Kontrakt zapewnia chorzowianom sprzęt sportowy dla pierwszej drużyny oraz zespołu Młodej Ekstraklasy. - Jego wartość jest ściśle określona w umowie. Nie mogę zdradzić sumy, ale zapewniam, że niczego nam nie brakuje. Kontrakt gwarantował, że w przypadku awansu do europejskich pucharów klub otrzyma dodatkowy sprzęt. Uważam, że umowa jest na tyle korzystna dla naszego partnera, że wkrótce będzie chciał negocjować warunki nowej. Dobra gra w lidze to najlepsza karta przetargowa. Myślę, że jesteśmy już blisko chwili, gdy sponsor techniczny będzie nam płacił za to, że gramy w jego strojach - uważa Mirosław Mosór, dyrektor Ruchu.

Zabrał swoje zabawki

Pierwszoligowego Piasta Gliwice od kilku lat ubiera włoska Errea. Na nowy sezon klub dostał od firmy dwa komplety strojów. Niektórzy kibice narzekają, że żaden z nich nie jest w tradycyjnych niebiesko-czerwonych barwach. Sporo wątpliwości wzbudziły też nowe koszulki GKS-u Katowice, które przygotowała współpracująca do dłuższego czasu z klubem firma Jako. Na strojach pojawiło się długo oczekiwane logo sponsora (Energomontaż Południe), ale część fanów uznała, że wyjątkowo duże i do tego niebieskie logo niezbyt pasuje do żółto-czarnej koszulki. - To kwestia gustu. Mnie te koszulki się podobają. Zresztą żadnego wyboru nie mieliśmy, bo musieliśmy respektować podpisaną wcześniej umowę - wyjaśnia Jacek Krysiak, prezes "Gieksy".

Z Jako współpracował też do niedawna Ruch Radzionków. Po awansie Cidrów do pierwszej ligi umowa przestała obowiązywać. - Dotąd nie dostawaliśmy w ramach umowy nawet darmowego sprzętu. Kontrakt gwarantował nam zniżki na zakupy - informuje Marcin Wąsiak, członek zarządu Ruchu. Przedłużające się poszukiwania nowego sponsora technicznego spowodowały, że piłkarze z Radzionkowa nie mieli w czym grać letnich sparingów. - Byliśmy blisko porozumienia z firmą Colo, ale niestety w przededniu podpisania umowy zmieniły się warunki współpracy - mówi Wąsiak. Ostatecznie Ruch postawił na Erimę.

Umowy, jakie podpisują kluby z ekstraklasy i pierwszej ligi, choć nie rewelacyjne, to i tak byłyby szczytem marzeń dla wielu zespołów z niższych klas. - Gry dwa lata temu powstawał nasz klub, stroje dostaliśmy od sponsora. Po kilku miesiącach postanowił jednak zabrać swoje zabawki. Musieliśmy więc sami je kupić. Jeden z członków zarządu wyłożył pieniądze, a piłkarze potem mu je spłacali. Stroje są z firmy Kokott, mają napis "Nadzieja" i herb klubowy. Niedawno pomogło nam trochę miasto i zakupiliśmy jeszcze drugi komplet z firmy Zina. Niestety, na nim są już tylko numery zawodników - mówi Tomasz Krawczyk, prezes B-klasowej Nadziei Bytom.