W Odrze im gorzej, tym lepiej. Jak to możliwe?

W gabinetach działaczy trwa nieustanna wojna o władzę, klubowa kasa świeci pustkami, do spłacenia pozostają liczni wierzyciele. Tymczasem piłkarze Odry swoją postawą na boisku zaprzeczają temu wszystkiemu, co dzieje się wokół nich

Byli skazywali na bój o utrzymanie, a po trzech kolejkach tracą ledwie punkt do lidera rozgrywek - gliwickiego Piasta.

- Piątkowy mecz z Górnikiem Łęczna był jednym z naszych najlepszych w ostatnich latach. Takiego zaangażowania w grze dawno nie było tu widać - zachwyca się prezes klubu Dariusz Kozielski. Drużyna przeżyła kadrową rewolucję, a o jej sile stanowi teraz młodzież, zaciąg z niższych lig wsparty kilkoma doświadczonymi obrońcami, niechcianymi gdzie indziej.

- Sprawy organizacyjne w klubie na pewno nam nie pomagają, Niepotrzebnie zaprzątamy sobie nimi głowę, zamiast się skupić na aspektach sportowych - przyznaje szkoleniowiec Odry Leszek Ojrzyński. Akurat dla niego to nic nowego. - Jeszcze nie trafiłem do klubu, w którym byłoby wszystko ułożone. Łomża, Raków, mógłbym długo wymieniać. Najbardziej stabilnie wyglądała Wisła Płock, z tym że w pół roku "przerobiłem" tam trzech prezesów - wspomina Ojrzyński.

Trenerowi Odry ciężko odebrać zapał. Po sromotnej klęsce w sparingu z Podbeskidziem (0:6) tuż przed ligą zapewniał, że zespół złapie formę we właściwym czasie. Nie pomylił się. - Trzeba wierzyć i być konsekwentnym. Najgorzej jest panikować - mówi dziś trener Odry. Daleki jest jednak od pochwał pod adresem swoich podopiecznych. - Z sześcioma punktami jeszcze nikt się nie utrzymał - zastrzega.

Trzeba jednak już teraz docenić niezłą organizację gry oraz przemyślaną taktykę. Stałe fragmenty gry są dobrze przećwiczone, a piłkarze potrafią robić z nich użytek. Błażej Radler zamienia rzuty wolne na bramki, a Łukasz Białożyt dorzuca kolegom silnie bite centry.

Ofensywę skutecznie nakręca imponujący przeglądem pola Andrzej Rybski. - Zależy nam na tym, żeby się pokazać. Niezwykle istotne dla nas było zwycięstwo w Poznaniu z Wartą. Udowodniliśmy sobie, że potrafimy wygrywać - wyjaśnia Rybski. Piłkarz przekonuje, że nie zważa na kwestie organizacyjne. - Jeśli się wygrywa, to te problemy stają się mniej dokuczliwe - zapewnia.

Ojrzyński prowadzi swoja grupą twardą ręką. Trener znany jest także z umiejętnej pracy z młodszymi zawodnikami, co potwierdził w Zniczu Pruszków z Robertem Lewandowskim w składzie. - Jasne, że większa satysfakcja jest wtedy, jak młody gracz wypłynie na głębokie wody spod mojej opieki, ale ważne jest co innego. Lubię pracować z ludźmi ambitnymi, a tacy są w Odrze. A że ich nie oszczędzam? Ja im pomagam. Z boku lepiej dostrzec mankamenty. Moim marzeniem jest, by sami mnie w tym wyręczali. Myślę, że wkrótce do tego dojdzie - zapewnia Ojrzyński.

Jan Woś, weteran Odry, nie kryje zaskoczenia. - Miałem poważne obawy, ale okazało się, że nie taki diabeł straszny. Znów na przekór wszystkim dajemy radę! Chłopaki mają świadomość, że otrzymali szansę, a o drugą może być ciężko. Obyśmy jeszcze swoją grą przekonali do siebie sponsorów, a właścicielom ułatwili podjęcie rozsądnych decyzji - życzy sobie pomocnik.

Copyright © Agora SA