Jagiellonia czy Pogoń? Komu Puchar Polski

Niezależnie od tego, kto wzniesie Puchar Polski, zadebiutuje w gronie triumfatorów. Na stadionie Zawiszy w Bydgoszczy pierwszoligowa Pogoń Szczecin spotka się z 11. w ekstraklasie Jagiellonią Białystok. Relacja na żywo w Sport.pl od 15.30

Skład finału jest wielkim zaskoczeniem. Ostatni raz zespół spoza ekstraklasy walczył o PP 12 lat temu (Aluminium Konin), ostatni raz zdobył trofeum przed 18 laty (Miedź Legnica).

Kręta droga Jagiellonii

Przed rozpoczęciem sezonu w białostockim klubie nikt nie myślał o Pucharze Polski. Jagiellonia do ekstraklasy przystępowała z balastem 10 ujemnych punktów (kara za korupcję) i priorytetem było utrzymanie w lidze. Dlatego trener Michał Probierz w PP wystawiał zazwyczaj zmienników, a droga białostoczan do finału była dość kręta.

W pierwszym spotkaniu z GKS Tychy zwycięski gola Kamila Grosickiego padł kilka sekund przed końcem dogrywki. W kolejnej rudzie z Arką Gdynia Rafał Gikiewicz obronił rzut karny w ostatnich minutach i białostoczanie wygrali po dogrywce. W pierwszym spotkaniu ćwierćfinału porażka 1:3 z Koroną w Kielcach. Najmniejsze problemy mieli białostoczanie dopiero w półfinale.

Na ostatnich treningach przed wyjazdem do Bydgoszczy zabrakło najlepszego strzelca Tomasza Frankowskiego, ale w sobotę powinien być do dyspozycji Probierza. Szkoleniowiec nie będzie mógł za to skorzystać z Thiago Cionka, który pauzuje za żółte kartki.

- Trener na pewno wypełni lukę po Thiago - uważa Grosicki, dla którego finał ma szczególne znaczenie. Pochodzi ze Szczecina i w Pogoni zaczynał przygodę z piłką. - To mój najważniejszy mecz w karierze. Jednak nie zadrży mi noga, gdy będę miał dogodną okazję - twierdzi Grosicki. Podczas meczu w Bydgoszczy mają go też obserwować wysłannicy m.in. Paris Saint-Germain i Sybiru Nowosybirsk.

Jagiellonia w swej 90-letniej historii tylko raz grała w finale Pucharu Polski - 21 lat temu przegrała 2:5 z Legią Warszawa.

Pogoni powrót do elity

Szczecinianie trzeci raz zagrają w finale. W 1981 r. przegrali z Legią 0:1 (obroniony karny w końcówce regulaminowego czasu gry przez śp. Marka Szczecha; i złota bramka Adama Topolskiego w 118. minucie), rok później z Lechem, również 0:1 (gol Mirosława Okońskiego). W tym sezonie na pucharowe rozgrywki - podobnie jak w Białymstoku - nikt w Szczecinie nie stawiał. Do tego stopnia, że w rundach wstępnych portowcy dopiero po dogrywkach wygrywali z Olimpią Elbląg i Kotwicą Kołobrzeg. Z tym drugim rywalem na wyjeździe Pogoń przegrywała w 90. min 3:5, by doprowadzić do dogrywki i ostatecznie triumfować 7:5! - Nie wywierałem presji na chłopcach i to spowodowało, że graliśmy z większą swobodą. Teraz nie ukrywamy, że chcemy zdobyć Puchar - mówi Piotr Mandrysz, trener Pogoni.

Dla Pogoni w sezonie 2009/10 liczyła się liga. Gdy portowcy z hukiem spadali przed trzema laty z ekstraklasy, wszyscy marzyli, by szybko odbudować krajową pozycję klubu. W dwa lata nowa Pogoń (obecna spółka nie ma nic wspólnego z poprzednią) przeskoczyła z IV ligi do I i latem ubiegłego roku złożono budżet na poziomie 10 mln zł, sprowadzono kilkunastu ogranych zawodników i zamierzano wywalczyć kolejny awans.

Zimą zespół jeszcze wzmocniono (przyszedł m.in. Marcin Bojarski), ale wiosną drużyna Mandrysza rozczarowała. Na początku pogubiła punkty, a później nie potrafiła wygrać kluczowych spotkań z ŁKS i Górnikiem Zabrze. Zdobycie PP ma osłodzić smutek. Do tego stopnia wszyscy mobilizują się na mecz w Bydgoszczy, że szkoleniowiec już tydzień temu zabronił piłkarzom rozmawiać z mediami. - Muszą się skoncentrować. Być może jest i będzie to najważniejsze spotkanie w ich życiu. Chciałem ich odciąć od ewentualnych rozmów, dywagacji - uzasadnia decyzję trener.

W Pogoni zabraknie z powodu kartek ulubieńca Mandrysza - lewego pomocnika Piotra Petasza, który piekielnie mocno strzela. Petasz w rozgrywkach pucharowych eliminował swoich byłych pracodawców: Polonię Warszawa (asysta), Piasta Gliwice (dwie bramki) i Ruch Chorzów (asysta). W Jagiellonii też był. Nie będzie też sprowadzonego zimą napastnika Marcina Klatta (kontuzja).

Copyright © Agora SA