Bukmacherska Kasperczak-gate: Ktoś zarobił wielkie pieniądze na przecieku z Wisły?

Dziesiątki tysięcy złotych zarobiły w kilkadziesiąt godzin trzy osoby, które trafnie obstawiły najpilniej strzeżoną w ostatnich dniach tajemnicę w polskiej piłce nożnej. Chodzi o nominację Henryka Kasperczaka na nowego trenera mistrzów Polski Wisły Kraków. Firma bukmacherska nie ma wyjścia: musi wypłacić im pieniądze, choć ma wątpliwości, czy obstawiający postępowali uczciwie. Podejrzewa przeciek. Wisła twierdzi, że tajemnicę znały jedynie cztery osoby.

Piątek i sobota. Na serwisie internetowego bukmachera, firmy Tobet, trzy osoby zakładają konta graczy. Nie mają doświadczenia, nigdy nie obstawiały w sieci. Z kart płatniczych i kredytowych przelewają spore kwoty. Jakie? Tajemnica bukmachera - wiadomo jednak, że nieprzeciętnie duże. Nie interesują ich żadne zdarzenia, tylko tzw. single - gra na pojedynczy zakład. Wszystkie trzy osoby całość swoich środków inwestują w to, że wkrótce trenerem Wisły Kraków będzie Henryk Kasperczak.

W Tobecie konsternacja: takie kwoty to rzadkość. Gra po niezwykle ryzykownym kursie - za każdy złoty wpłacony na Kasperczaka bukmacher wypłacał 15 - to ewenement. Trenera, który jeszcze niedawno sądził się z klubem i nie był wśród oficjalnych kandydatów, nikt inny wśród grających nie brał pod uwagę.

W poniedziałek Wisła ogłosiła nominację dla Kasperczaka. - Nie znam takich przypadków, jak ten dotyczący Wisły - przyznaje menedżer firmy Tobet Jarosław Andruszkiewicz. - Sam czasami gram na jakieś mało realne scenariusze, np. mistrzostwo Europy dla polskich koszykarzy. Ale gram za drobne 5 zł, a nie tysiące złotych.

Firma nie może podać, kto i za ile grał na Kasperczaka. Jeśli postawił np. 8 tys. zł, szybko wzbogacił się do 120 tys. zł.

Andruszkiewicz: - Proszę powiedzieć: czy ktokolwiek na giełdzie trenerów przewidywał Kasperczaka? Nikt! Gdy trzy osoby postawiły na niego, kurs od razu zaczął spadać, bo reagujemy na takie kwoty natychmiast. One mają przecież oddawać prawdopodobieństwo wystąpienia pewnych zdarzeń, a skoro ktoś zakłada się za spore pieniądze, to zaczyna być podejrzane. Byliśmy zdziwieni, że ktoś gra za tyle. A kiedy okazało się, że trafił, to już było zdumienie.

Firma nie ma wyjścia: jeśli nie został złamany regulamin gry, musi wypłacić pieniądze. Nawet mimo wątpliwości. - Możemy podejrzewać, że ktoś, kto zawierał te zakłady, wiedział więcej niż inni. Pod tym względem sprawa jest jasna - przyznaje Andruszkiewicz.

Nadzieja w detalach. Większość firm bukmacherskich w swoich regulaminach - zwykle nieczytanych przez grających - ma zapis, iż pod jednym adresem zameldowania może być tylko jeden grający. Jeśli konta mają np. cztery osoby - tak bywa przy zakładaniu rachunków na członków rodziny - bukmacher może odmówić wypłaty wygranej ze względu na naruszenie regulaminu.

Dla Sport.pl Adrian Ochalik, rzecznik prasowy Wisły:

- Nie ma szans, by z klubu wyszedł przeciek. Do godz. 16.10 w poniedziałek o sprawie Kasperczaka wiedziały cztery osoby - wliczając w to samego trenera. Wtedy ja dowiedziałem się jako piąty. Proszę zwrócić uwagę na zdumienie dziennikarzy i innych osób, które zobaczyły trenera Kasperczaka na konferencji prasowej. To była bardzo pilnie strzeżona tajemnica i udało się ją utrzymać. Nie wiem, skąd takie zakłady u bukmachera. Może ktoś miał szczęście?

Czy Kasperczak zaufa Brożkom? Kiedyś tak nie było ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA