Honor nie pozwala odejść trenerowi Odry Wodzisław

- Nawet jeśli byśmy zostali w tym roku z dziewięcioma punktami na koncie, chciałbym kontynuować swoją pracę na wiosnę - zapewnia Robert Moskal, trener Odry Wodzisław

Odra zakończyła pierwszą część sezonu na ostatnim miejscu w lidze. Drużynie nie pomogły zmiany szkoleniowców. Po przyjściu Roberta Moskala dorobek Odry wzbogacił się zaledwie o trzy punkty. Obecny na niedzielnym meczu z Wisłą (1:3) udziałowiec spółki Odra S.A., Czech Zdenek Zlamal krytycznie ocenił pracę Moskala. Jego zdaniem przydałaby się kolejna zmiana na ławce trenerskiej.

- Troszeczkę śmieszne jest tak surowe ocenianie mnie po zaledwie jednym obejrzanym spotkaniu. Pan Zlamal zanim zdobył się na publiczną krytykę, mógł najpierw porozmawiać ze mną i zawodnikami - uważa Moskal, który nie żałuje, że zdecydował się na przejęcie Odry. - Zależało mi tym, by wreszcie sprawdzić się na tym poziomie. Nie mam wrażenia, że to zadanie mnie przerosło. Nie przypuszczałem jednak, że tak to będzie wyglądać od środka - mówi trener.

Zawodnicy w prywatnych rozmowach sami przyznają, że do sezonu źle przygotował ich Ryszard Wieczorek. Moskal oszczędza jednak poprzednika. - Rysiek to mój kolega, a poza tym stawianie w ten sposób sprawy byłoby uproszczeniem. Pod moją wodzą drużyna przecież wygrała tylko raz i doznała pięciu porażek. Prawdą jest jednak, że trener Ryszard Tarasiewicz z jakiegoś powodu podziękował za współpracę w Śląsku dr. Bartoszowi Ochmannowi [fizjolog z wrocławskiej AWF, który wspólnie z Wieczorkiem przygotowywał Odrę do rundy jesiennej - przyp. red.] - zdradza Moskal.

Najważniejsze zadanie Moskala to teraz podbudowa psychiczna zawodników. - Oni przestali już wierzyć we własne umiejętności. Najlepiej byłoby, żebyśmy już w tym roku więcej meczów nie grali. Piłkarzom przydałby się psychiczny odpoczynek - uważa Moskal.

Pomocnik Aleksander Kwiek po porażce z Wisłą przyznał, że Odra jest głównym kandydatem do spadku. - Zapewniam, że są w lidze dwa zespoły o słabszym potencjale, które jesteśmy w stanie wyprzedzić na koniec. Nie powiem głośno, o kogo chodzi - wierzy Moskal.

Rozbici wodzisławianie w sobotę zagrają u siebie z Jagiellonią Białystok, która od dwóch lat nie wygrała na wyjeździe. - To dla nas mecz życia! Znamy siłę ognia przeciwnika, ale sami musimy mocno zaryzykować w ofensywie. Czy przegramy 0:5 czy 0:1, to bez znaczenia - uważa trener, który nawet jeśliby Odra nie zdobyła w 2009 roku więcej punktów, chciałby kontynuować swoją pracę na wiosnę. - Honor nie pozwala mi na to, by się wycofać - podkreśla.

Stawia tylko jeden warunek. - Chciałbym mieć realny wpływ na to, kto zagra w drużynie w rundzie rewanżowej. Czeska strona wytyka mi błędy, a sama swoich nie dostrzega? Bueno kosztował Odrę 800 tys. Za takie pieniądze, to ja sam bym sprowadził sześciu, siedmiu zawodników z I ligi, których wartość sportowa byłaby zdecydowanie lepsza - kończy Moskal.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.