Szkoleniowiec po zakończeniu spotkania wiedział, co go czeka. Podczas pomeczowej konferencji powiedział dziennikarzom: - Biorę pełną odpowiedzialność za wynik. Wszystko się może zdarzyć, ale najważniejsze jest to, by zespół Odry grał lepiej - stwierdził tajemniczo.
Plotka głosi, że prezes klubu Ireneusz Serwotka po konsultacji z członkiem rady nadzorczej Antonim Piechniczkiem przed meczem z Bełchatowem postawił sprawę jasno: brak zwycięstwa z GKS-em oznacza koniec misji Wieczorka w Odrze.
I tak mało który trener w lidze miał równie wielki komfort pracy jak Wieczorek w Odrze. Prezes sam go namaścił, dlatego też mimo słabych rezultatów, nie dostrzegał najmniejszej potrzeby zmiany szkoleniowca.
Sobotni mecz chyba jednak i jego utwierdził w przekonaniu, że Wieczorek zupełnie stracił kontrolę nad zespołem i nie potrafi znaleźć skutecznego rozwiązania jak ją odzyskać. - Moi piłkarze zachowywali się, jakby ktoś wyłączył im prąd. Zupełnie nie wiedzieli, jak mają wykonywać swoje zadania na boisku. Nie poznawałem ich - przyznał trener Odry.
Odra zagrała żenująco słabo, ale też wielu obserwatorów odniosło wrażenie, że był to mecz z kategorii "na zwolnienie trenera". - Jak byśmy strzelili bramkę, nie mielibyście panowie takiego wrażenia, że na boisku nic nie robiliśmy - odpierał ten argument pomocnik Odry Aleksander Kwiek.
O tym, że układ na linii trener- zawodnicy Odry już się wypalił, mówiło się od dłuższego czasu. Dlaczego? Wieczorek był święcie przekonany, że wykonuje swoją pracę prawidłowo. Uparcie zaś powtarzał, że dysponuje graczami, którzy nie potrafią zrealizować nakreślonego przez niego planu taktycznego. Ci, słysząc krytykę na temat własnych-niskich umiejętności, nie mogli być zachwyceni.
Styl, w jakim 47-letni szkoleniowiec pożegnał się z Odrą, był zawstydzający. Wodzisławscy kibice, u których stracił zaufanie jeszcze w minionym sezonie, podczas meczu co chwilę głośno dawali wyraz swojej dezaprobaty wobec niego. Nie wulgarnie, a raczej ironicznie i prześmiewczo. Po stracie bramki krzyknęli: "Ryszard. Co? Zwycięstwo!", "Jaki jest wynik, Wieczorek, jaki jest wynik?", a po przerwie: "Kiedyś bramka musi paść..." i "Ryszard Wieczorek. Dziękujemy". W niewybredny sposób lżyli natomiast obecnego na meczu w Wodzisławiu prezesa PZPN Grzegorza Lato.
Widowisko, którego byli świadkami, rzeczywiście miało niewiele wspólnego z grą na poziomie ekstraklasy. Odra nie była w stanie stworzyć ani jednej klarownej akcji, a kilka strzałów Kwieka w kierunku bramki Łukasza Sapeli,
nie mogło przynieść spodziewanego efektu. Goście też nie zachwycali, ale na beznadziejną Odrę w zupełności to wystarczyło.
Wieczorek był bezradny. Dowodem na to, że trener całkowicie pogubił się w tym co robi, była zmiana, jakiej dokonał w 68 min. spotkania. Za ofensywnego pomocnika Marcina Wodeckiego, wpuścił na plac gry obrońcę Adama Mójtę. Chyba tylko po to, by ten w miarę precyzyjnie centrował piłki w pole karne gości na tzw. aferę.
Trudno też zrozumieć postawę Roberta Kłosa. Obrońca Odry miał na koncie żółtą kartkę, a mimo to w doliczonym czasie gry postanowił sfaulować pędzącego na bramkę Mariusza Ujka, za co ujrzał czerwoną kartkę. Odra mecz i tak przegrała, a on dodatkowo osłabił przetrzebioną kontuzjami defensywę drużyny.
- Po trzech przegranych z rzędu meczach, siedziało nam w głowach, że ten musimy wygrać. Niestety i tym razem się nie udało. Gramy źle i koniecznie trzeba coś z tym zrobić - uznał zaraz po meczu pomocnik Daniel Rygel.
- Gdzieś musi tkwić błąd w sztuce, skoro przegrywamy czwarty mecz z rzędu - dorzucił Kwiek, a kapitan Marcin Malinowski zakończył: - Ostatnie nasze wyniki to kpina. U siebie prezentujemy antyfutbol, a na wyjazdach gramy nieźle, ale też przegrywamy. Trzeba coś szybko wykombinować, bo śmierć zagląda nam w oczy - uznał.
I zarząd Odry wykombinował. Niedzielny trening zespołu poprowadzili asystenci Wieczorka: Paweł Sibik, Ryszard Staniek oraz Piotr Wojdyga. Nazwisko nowego trenera Odry ma być znane w ciągu kilku dni. - My zaproponujemy na to stanowisko dyrektora sportowego Martina Pulpita. To profesjonalista, idealnie nadający się na trenera Odry. Pan Zdenek Zlamal [jeden z dwóch głównych udziałowców spółki Odra - przyp.red.] będzie wspierał tę kandydaturę - mówi "Gazecie" Marek Zdrahal, reprezentujący czeskiego inwestora w klubie z Wodzisławia.
Można jednak w ciemno obstawiać, że ścierający się z Czechami prezes Serwotkę będzie tę kandydaturę torpedował.
Odra Wodzisław - GKS Bełchatów 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Cetnarski (13.)
Odra: Stachowiak - Kłos ŻCz, Kowalczyk, Moledo, Pielorz - Wodecki (68. Mójta), Malinowski Ż, Kwiek Ż, Chwalibogowski (54. Rygel) - Woś (46. Radzinevicius) - Bueno.
GKS: Sapela - Szyndrowski, Lacic, Pietrasiak, Popek - Tosik (75. Cecot), Cetnarski Ż, Rachwał, Małkowski - Korzym (70. Costly), Ujek Ż.
Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 2000.