Było 1:0 dla Jagiellonii aż nadeszła 89. minuta. Do akcji wkroczył sędzia

Jagiellonia Białystok odpowiedziała na zwycięstwa Lecha Poznań i Legii Warszawa, także zdobywając trzy punkty w niedzielny wieczór. Piłkarze Adriana Siemieńca pokonali GKS Katowice 1:0 po golu wracającego do wyjściowego składu kapitana Tarasa Romanczuka, dzięki czemu dalej mają tylko dwa punkty straty do lidera.

Po wielkich emocjach i kontrowersjach w Warszawie skutkujących odpadnięciem z Pucharu Polski, Jagiellonia Białystok nie miała wiele czasu na rozpamiętywanie starcia z Legią. Już w niedzielę mistrz Polski przeciwko groźnemu GKS Katowice walczył o to, aby nie stracić dystansu do prowadzącego Lecha Poznań, a jednocześnie umocnić się na podium i mieć sześć punktów przewagi nad kolejnymi w tabeli zespołami. GKS wiosną pokazywał jednak naprawdę niezłą formę, nawet gdy swoich spotkań nie wygrywał, dlatego nikt w Białymstoku nie spodziewał się łatwego spotkania. 

Zobacz wideo Kosecki o Kapustce jako kapitanie Legii Warszawa: Był na zakręcie, ale odżył i jest najlepszy

Jagiellonia wymęczyła zwycięstwo nad GKS. Zadecydowała jedna bramka, nieuznany gol w końcówce

O ile w pierwszych minutach GKS miał także swoje okresy, gdy dłuższą chwilę operował piłką na połowie rywala, to jednak sytuacje w pierwszej połowie stwarzała tylko Jagiellonia. Zaczęła niemrawo, bo od niecelnych uderzeń z dystansu Oskara Pietuszewskiego oraz Tarasa Romanczuka. W okolicach 20. minuty w ciągu kilkudziesięciu sekund z dobrych pozycji uderzali po akcjach bocznych obrońców Taras Romanczuk oraz Afimico Pululu. Kapitan Jagi został zablokowany, a uderzenie Francuza z kilku metrów było za mało precyzyjne, by zaskoczyć Dawida Kudłę. 

Podczas gdy klasycznych "setek" w pierwszym fragmencie meczu brakowało, z dobrej strony pokazali się ultrasi Jagiellonii, którzy zaprezentowali oprawę z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

W 26. minucie w tym meczu pojawiły się kontrowersje. Najpierw poturbowany w polu karnym w pojedynku powietrznym został Oskar Repka, ale sędziowie nie widzieli tam przewinienia Norberta Wojtuszka. Chwilę później w drugiej szesnastce piłka po strzale Jesusa Imaza trafiła w rękę Marcina Wasielewskiego, po czym obiła poprzeczkę bramki GieKSy. Tym razem również sędzia Wojciech Myć nie wskazał na wapno.

Jagiellonia dominowała, naciskała i w końcu w 36. minucie strzeliła pierwszego gola w tym sezonie po rzucie rożnym. Po dośrodkowaniu Jarosława Kubickiego głową strzelał Jesus Imaz, a do odbitej na linii bramkowej przez Martena Kuuska piłki dopadł Taras Romanczuk i z bliska dał gospodarzom prowadzenie. Utrzymało się ono do przerwy, na którą Jaga schodziła z wynikiem 1:0.

Filip Szymczak z około 20 metrów uderzył płasko minimalnie obok słupka bramki Sławomira Abramowicza. W odpowiedzi doskonałą szansę na kontrę Jagiellonii zmarnował Jesus Imaz, który kompletnie nie w tempo podawał do wychodzącego na czystą pozycję Mikiego Villara. 

GieKSa w drugiej połowie funkcjonowała wyraźnie lepiej i w 59. minucie stworzyła klarowną sytuację bramkową, gdy w sytuacji sam na sam znalazł się Marcin Wasielewski, ale z ostrego kąta uderzył tylko w boczną siatkę. Chwilę później pierwszym celnym strzałem ze strony gości była główka wprowadzonego w przerwie Dawida Drachala (oprócz tego weszli też Filip Szymczak i Lukas Klemenz), ale czujnie w bramce Jagi zachował się Abramowicz.

Katowiczanie dalej atakowali bramkę mistrza Polski. W dobrej sytuacji z centrum pola karnego przestrzelił Szymczak, a w 66. minucie główka Lukasa Klemenza poszybowała nad poprzeczką. 

Przyduszona momentami Jagiellonia pierwszą dogodną szansę na podwyższenie wyniku w drugiej połowie miała dopiero w 79. minucie. Wtedy to w akcji rezerwowych Darko Czurlinowa i Lamine'a Diaby'ego-Fadigi nad poprzeczką uderzył z kilkunastu metrów Tomas Silva. Chwilę później bliski szczęścia po akcji indywidualnej był sam Czurlinow, który huknął w poprzeczkę bramki Kudły. 

W 89. minucie kibicom w Białymstoku mocniej zadrżały serca, gdy po dośrodkowaniu z prawej strony boiska niezbyt pewnie interweniował na przedpolu Sławomir Abramowicz, a piłkę do siatki skierował Borja Galan. Tyle że wówczas rozległ się gwizdek sędziego Wojciecha Mycia, bo bramkarz Jagiellonii został staranowany przez Oskara Repkę i gol dla katowiczan nie został uznany.

Więcej w stolicy Podlasia już się nie wydarzyło. Jagiellonia Białystok wyszarpała w drugiej połowie zwycięstwo nad GKS Katowice, pokonując rywala skromnie 1:0. Dzięki temu, przynajmniej do poniedziałku, Jaga awansowała na drugie miejsce w tabeli ze stratą dwóch punktów do prowadzącego Lecha Poznań. Co więcej, "Żółto-Czerwoni" mają też sześć punktów przewagi nad zespołami spoza podium, a tę grupę otwierają Legia Warszawa i Pogoń Szczecin. GKS z 30 punktami pozostaje na 10. pozycji. 

Więcej o: