Znów sporo dzieje się wokół trenera Legii Warszawa Goncalo Feio. Po serii gorszych wyników jego zespołu szkoleniowiec znalazł się w centrum zamieszania. Tym razem na tle obyczajowym.
"Uprzejmie proszę zapytać, dlaczego nie odbiera dokumentów z sądu w Lublinie w sprawie o ustalenie ojcostwa" - przeczytaliśmy w serwisie X w niedzielne popołudnie po wpisie Krzysztofa Marciniaka o obecności Goncalo Feio w programie "Liga+ Extra" stacji Canal+ Sport. Te słowa zamieściła adwokat Aleksandra Kossakowska, zajmująca się sprawą rzekomego ojcostwa szkoleniowca Legii Warszawa.
Wpis zgromadził ponad 250 tysięcy wyświetleń, a w programie "Liga Minus" na kanale WeszłoTV w serwisie YouTube adwokat Kossakowska połączyła się z prowadzącymi, by wyjaśnić sprawę i nagłośnić ją w całym kraju.
- Moja klientka, czyli mama dziecka, przez wiele miesięcy czekała, by pan Feio zachował się jak ojciec i odpowiedzialny facet. Nie nagłaśniała sprawy i całą korespondencję w tej sprawie kierowałyśmy na Łazienkowską 3, bo takie było polecenie i oświadczenie pana Feio. Jesteśmy zdziwione, że zaniechał dobrowolnej współpracy i nie mamy innego wyjścia, niż tę sprawę nagłośnić - zaczęła prawniczka.
Dalej dowiedzieliśmy się, że Portugalczyk ponoć nie odbiera korespondencji od wakacji 2024. Później Sąd Rejonowy w Lublinie wysyłał pozew o ustalenie ojcostwa, a korespondencja rzekomo nie została odebrana. - Źródła mówią, że pan Feio sam decyduje, jaka korespondencja pod tym adresem ma być dla niego odbierana, a jaką awizuje - dodała adwokat.
Następnie pojawiło się pytanie o pewność pani adwokat i jej klientki w sprawie ojcostwa szkoleniowca Legii Warszawa. - Posiadamy dowody o charakterze prywatnym. Ja z uwagi na fakt tajemnicy toczącego się postępowania i dobra małoletniego dziecka nie mogę ujawnić, jakie to są dowody. To ojcostwo jest niezbite. Gdybym nie miała potwierdzenia, to nie pozwoliłabym sobie na ujawnienie informacji i wstawiennictwo pracodawcy mojego oponenta, że on odbierze list. Na ten moment o to chodzi - padło w odpowiedzi.
- Mogę zdradzić, że w naszym pozwie złożyłyśmy taki wniosek, że jeżeli pan Feio będzie kwestionował swoje ojcostwo, to można przeprowadzić badanie przez biegłego sądowego z zakresu genetyki. W aktach znajdzie się więc opinia sądowa potwierdzająca lub zaprzeczająca jego ojcostwo. Posiadamy jednak dokument prywatny, z którego wynika, że jest ojcem dziecka. Badania genetyczne dają pewność w około 99 procentach - usłyszeliśmy dalej.
- My nie żądamy, żeby pan Feio publicznie dziecko uznawał i się kajał. Chodzi o odebranie korespondencji, która jest dla niego przeznaczona. Nawet jeśli nie chce brać udziału w postępowaniu, to sąd będzie wiedział, co robić - kontynuowała Kossakowska.
- Pan Feio utrudnia dostarczanie dziecku realizacji właściwych potrzeb życiowych. Jeśli byłaby ustalona kwestia ojcostwa i obowiązek alimentacyjny, to moja klientka mogłaby w stu procentach poświęcić się opiece nad dzieckiem. To jest dziecko, które będzie wymagało szczególnej opieki - wyjawiła prawniczka.
- Nie podaję personaliów matki i dziecka. Chodzi o zmotywowanie Pana Feio, żeby brał odpowiedzialność za to, co zrobił. Nie chodzi o to, by go piętnować, a chodzi o odebranie listu - zakończyła Aleksandra Kossakowska.