Szejkowie odciskają coraz większe piętno na różnych sportach, w tym na piłce nożnej. Inwestują coraz większe pieniądze w tę dyscyplinę i wykupują kolejne europejskie kluby. Mają udziały m.in. w Manchesterze City, Newcastle United czy Paris Saint-Germain, a więc drużynach, walczących w topowych ligach. Czy istnieje szansa, by w najbliższych latach zawitali też do ekstraklasy, która nie prezentuje najwyższego poziomu? Ewentualny zastrzyk gotówki, który pomógłby sprowadzić bardziej klasowych zawodników, może jednak wyprowadzić ligę na szerokie wody i podnieść jej jakość.
I zdaniem Mateusza Dróżdża, prezesa Cracovii, istnieje spora szansa, że w następnej dekadzie dojdzie do przejęcia polskiego klubu przez szejków. - Myślę, że tak, tylko tych [klubów, przyp. red.] z największymi stadionami - podkreślił działacz w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą.
Zauważył jednak pewną przeszkodę. - Szejkowie mieliby problem z tą kulturą stadionową. Nie mówię o jakiś bandytach i takich rzeczach, że stadiony są niebezpieczne. (...) Bardziej mi chodzi o to, że jak popatrzymy na oprawy np. Legii Warszawa, które są niektóre naprawdę fantastyczne, nie oszukujmy się. Nawet pamiętam, kiedyś pokazywałem tę oprawę "Boże, chroń fanatyków", to pytali, gdzie jest ten artysta, od tej sektorówki. Klub płaci za te race, co nie powinno mieć miejsca. Szejkom nie wytłumaczysz, że to jest taka kultura, tylko powiedzą "panowie, nie wygłupiajcie się, tylko tracimy pieniądze" - kontynuował.
Mimo wszystko Dróżdż uważa, że wejście szejków do polskiej piłki jest jak najbardziej możliwe. - Myślę, że trochę jeszcze upłynie [czasu, przyp. red.], ale duża praca jest ekstraklasy, ale też nasza, jako klubów. (...) Ta liga idzie do przodu - zakończył.
Sezon ekstraklasy rozkręcił się na dobre. Mamy już półmetek rywalizacji. Jak na razie najlepiej radzi sobie Lech Poznań. To on jest liderem z przewagą trzech punktów nad Rakowem Częstochowa. Na trzeciej lokacie znajdują się aktualni mistrzowie Polski Jagiellonia Białystok. A które miejsce zajmuje Cracovia Mateusza Dróżdża? Otóż wysoką, bo czwartą lokatę. Do lidera traci osiem "oczek".