Miniona już kolejka ekstraklasy kolejny raz upłynęła pod znakiem błędów sędziów i kontrowersji. Największa miała miejsce w sobotnim meczu Legii Warszawa z Cracovią (3:2). W doliczonym czasie gry Paweł Wszołek dotknął piłki ręką we własnym polu karnym, ale Piotr Lasyk nie podyktował za to rzutu karnego dla gości.
- To bardzo bolesne. Każdego dnia wykonujemy ciężką pracę, w ostatnim czasie przeszliśmy bardzo dużą, pozytywną transformację. Decyzja w tej sytuacji powinna być inna - powiedział po meczu trener Cracovii Dawid Kroczek.
Na tym jednak nie koniec. W niedzielnym meczu Górnika Zabrze z Piastem Gliwice (1:0) Lukas Podolski brutalnie zaatakował Damiana Kądziora. Później napastnik pokazywał wulgarne gesty w kierunku rywali, a po decydującym golu zaatakował bez piłki Jakuba Czerwińskiego.
- To jest chamskie, bandyckie zachowanie. Podolski powinien w tym meczu otrzymać dwie czerwone kartki, oczywiście w cudzysłowie. Czy komisja ligi się tym zajmie, skoro było to działanie z premedytacją? Mam nadzieję, że tak - powiedział były sędzia Adam Lyczmański, który jest ekspertem stacji Canal+.
W poniedziałkowym spotkaniu Puszczy Niepołomice z Widzewem Łódź (2:0) również nie obyło się bez kontrowersji. Sędzia najpierw nie uznał gola dla gości, a później podyktował kontrowersyjny rzut karny dla Puszczy. W drugiej połowie pokazał zaś niesłuszną, drugą żółtą kartkę Mateuszowi Żyrze.
"To co robi sędzia w Krakowie, to nawet nie wiem, jak to nazwać" - napisał na Twitterze Zbigniew Boniek. Z jego opinią nie do końca zgodził się Lyczmański. - Rzut karny był słuszny. Żyro poszedł na raz, zaatakował rywala plecami. Co do drugiej żółtej kartki to zgadzam się, że była niesłuszna i Widzew może się od niej odwołać - powiedział były sędzia.
To kolejna seria gier, która została zdominowana przez błędy sędziów i systemu VAR. 10 listopada w meczu Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa (2:2) goście otrzymali rzut karny po symulce Michaela Ameyawa. System VAR nie mógł sprawdzić sytuacji, bo jak się okazało, był w tamtym momencie niesprawny.
Tydzień wcześniej w spotkaniu Puszczy Niepołomice z Lechem Poznań (2:0) z boiska niesłusznie wyleciał Michał Gurgul. Jeszcze wcześniej Legia Warszawa nie otrzymała rzutu karnego w meczu z Jagiellonią (1:1). I takie sytuacje można wymieniać w tym sezonie przez bardzo długi czas.
A przecież nie chodzi tylko o błędy na boisku, ale też skandaliczne zachowanie poza nim. Na początku sierpnia dwaj polscy sędziowie zostali zatrzymani przez policję w Lublinie za nieobyczajne zachowanie pod wpływem alkoholu.
Fatalną dyspozycję naszych arbitrów skomentował dziennikarz Roman Kołtoń. - Kiedyś były piłkarskie jaja, manipulacje. Dzisiaj jest niemożność, złe zarządzanie, brak nadzoru, brak wymagań itd - powiedział w programie na kanale Youtube portalu meczyki.pl.
- Takich jaj sędziowskich nie widziałem od afery korupcyjnej. To nie ma połączenia z aferą korupcyjną. Kolejka kolejkę są karygodne błędy sędziowskie. A te jaja ze znakiem drogowym? Wizerunek sędziów znów jest tragiczny - dodał.