Tak polscy eksperci reagują na zarzuty Goncalo Feio. Zwracają uwagę na jedno

- Gdy zatrudniano Feio, temat był bagatelizowany, ale bomba z opóźnionym zapłonem musiała w końcu wybuchnąć - tak dziennikarze komentują sprawę Goncalo Feio. We wtorek trenerowi Legii Warszawa postawiono prokuratorskie zarzuty. Chodzi o pamiętny atak na prezesa Motoru Lublin Pawła Tomczyka. Dla klubu z Łazienkowskiej to wizerunkowy cios. - Legia wiedziała, kogo brała - podkreślają komentujący.

Trener Legii Warszawa Gonaclo Feio od dziś jest osobą podejrzaną. Jak poinformował dziennikarz Sport.pl Dominik Wardzichowski, prokuratura postawiła mu dwa zarzuty - uszkodzenia ciała oraz stawiania gróźb karalnych. Chodzi o pamiętną sprawę, gdy Portugalczyk był jeszcze szkoleniowcem Motoru Lublin. W marcu 2023 r. po meczu z GKS-em Jastrzębie zaatakował prezesa swojego klubu Pawła Tomczyka, rzucając w niego plastikową kuwetą na dokumenty. W tej sytuacji przyszłość Feio w Legii stanęła pod jeszcze większym znakiem zapytania. Od pewnego czasu media spekulują na temat jego zwolnienia. Zdaniem wielu zarzuty przesądzą o sprawie. Tak sytuację komentują dziennikarze i eksperci.

Zobacz wideo Lewandowski znów błyszczy! Szaleństwo przed meczem Polska - Portugalia

Jednoznaczne opinie ws. Goncalo Feio. "Bomba z opóźnionym zapłonem"

- Zatrudnimy Goncalo Feio pomimo jego wybryków i tego, jakim jest człowiekiem, ale teraz go zwolnimy, bo jednak nam to nie pasuje. No nie sposób się nie uśmiać - napisał dziennikarz Sport.pl, Filip Modrzejewski.

- Zupełnie spodziewany obrót spraw, wiadomo było, że tak to się skończy, jeszcze zanim dostał pracę w Legii Warszawa. Gdy zatrudniano Feio, temat był bagatelizowany, ale bomba z opóźnionym zapłonem musiała w końcu wybuchnąć. Trener z zarzutami to wizerunkowy cios dla klubu, ale Legia pisała się na to w dniu, w którym sięgnęła po Goncalo Feio, więc po prostu dostała to, na co się pisała - skomentował Szymon Janczyk z Weszło.com.

Goncalo Feio z zarzutami. Co zrobi Legia? "Będzie totalnie niepoważna"

- Legia wiedziała, kogo brała. Wiedziała, że Paweł Tomczyk nadaje wiadomej sprawie biegu (i słusznie, sam w podobnej bym nadał). Musiała zdawać sobie sprawę, że prędzej czy później, tak z 95-procentową pewnością, będą z tego zarzuty. Jeśli teraz wyrzuci Feio, podając jako powód to, że Feio staje się podejrzanym, to będzie totalnie niepoważna. "Jo nie wiedzioł". Równie dobrze mogłaby wtedy ogłosić jego dymisję w dniu zatrudnienia. Ale już nic mnie nie zdziwi, skoro wcześniej zdecydowała się po GF sięgnąć, gdy w teorii nie powinna, bo wiadome było, z czym to się wiąże - podsumował dziennikarz Goal.pl, Przemek Langier.

- To nie jest sprawa z nadania Tomczyka - prostował Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl.

- Kolega Dominik Wardzichowski był pierwszy. Ja od siebie dodam tylko, że trener Legii nie przyznał się do winy i składał wyjaśnienia, przedstawiające jego wizję wydarzeń - uzupełnił dziennikarz Wirtualnej Polski, Szymon Jadczak.

- Wszyscy wiemy, jaką marką w Polsce jest Legia. Nie do wiary, jakie w ostatnich latach są flopy na ławce trenerskiej. Kto może prowadzić tak wymagającą drużynę, na tak gorącym krześle: Romeo Jozak, Dean Klafuric, Marek Gołębiewski, a teraz ze statusem podejrzanego Goncalo F. - skomentował dziennikarz Radia Zet Mateusz Ligęza.

Więcej o: