Trener Legii Warszawa Gonaclo Feio od dziś jest osobą podejrzaną. Jak poinformował dziennikarz Sport.pl Dominik Wardzichowski, prokuratura postawiła mu dwa zarzuty - uszkodzenia ciała oraz stawiania gróźb karalnych. Chodzi o pamiętną sprawę, gdy Portugalczyk był jeszcze szkoleniowcem Motoru Lublin. W marcu 2023 r. po meczu z GKS-em Jastrzębie zaatakował prezesa swojego klubu Pawła Tomczyka, rzucając w niego plastikową kuwetą na dokumenty. W tej sytuacji przyszłość Feio w Legii stanęła pod jeszcze większym znakiem zapytania. Od pewnego czasu media spekulują na temat jego zwolnienia. Zdaniem wielu zarzuty przesądzą o sprawie. Tak sytuację komentują dziennikarze i eksperci.
- Zatrudnimy Goncalo Feio pomimo jego wybryków i tego, jakim jest człowiekiem, ale teraz go zwolnimy, bo jednak nam to nie pasuje. No nie sposób się nie uśmiać - napisał dziennikarz Sport.pl, Filip Modrzejewski.
- Zupełnie spodziewany obrót spraw, wiadomo było, że tak to się skończy, jeszcze zanim dostał pracę w Legii Warszawa. Gdy zatrudniano Feio, temat był bagatelizowany, ale bomba z opóźnionym zapłonem musiała w końcu wybuchnąć. Trener z zarzutami to wizerunkowy cios dla klubu, ale Legia pisała się na to w dniu, w którym sięgnęła po Goncalo Feio, więc po prostu dostała to, na co się pisała - skomentował Szymon Janczyk z Weszło.com.
- Legia wiedziała, kogo brała. Wiedziała, że Paweł Tomczyk nadaje wiadomej sprawie biegu (i słusznie, sam w podobnej bym nadał). Musiała zdawać sobie sprawę, że prędzej czy później, tak z 95-procentową pewnością, będą z tego zarzuty. Jeśli teraz wyrzuci Feio, podając jako powód to, że Feio staje się podejrzanym, to będzie totalnie niepoważna. "Jo nie wiedzioł". Równie dobrze mogłaby wtedy ogłosić jego dymisję w dniu zatrudnienia. Ale już nic mnie nie zdziwi, skoro wcześniej zdecydowała się po GF sięgnąć, gdy w teorii nie powinna, bo wiadome było, z czym to się wiąże - podsumował dziennikarz Goal.pl, Przemek Langier.
- To nie jest sprawa z nadania Tomczyka - prostował Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl.
- Kolega Dominik Wardzichowski był pierwszy. Ja od siebie dodam tylko, że trener Legii nie przyznał się do winy i składał wyjaśnienia, przedstawiające jego wizję wydarzeń - uzupełnił dziennikarz Wirtualnej Polski, Szymon Jadczak.
- Wszyscy wiemy, jaką marką w Polsce jest Legia. Nie do wiary, jakie w ostatnich latach są flopy na ławce trenerskiej. Kto może prowadzić tak wymagającą drużynę, na tak gorącym krześle: Romeo Jozak, Dean Klafuric, Marek Gołębiewski, a teraz ze statusem podejrzanego Goncalo F. - skomentował dziennikarz Radia Zet Mateusz Ligęza.