Śląsk Wrocław jechał do Lublina z zamiarem przerwania fatalnej serii. WKS pozostawał jedynym zespołem, który w tym sezonie ligowym nie zaznał jeszcze smaku zwycięstwa. W mediach zaczęły pojawiać się pierwszy plotki mówiące o tym, że we Wrocławiu rozglądają się za nowym trenerem. Potencjalnym kandydatem miał być Albert Rude, ale dyrektor sportowy David Balda w rozmowie ze Sport.pl kategorycznie zaprzeczał tym doniesieniom.
"Mówię to cały czas. Z Jackiem przyszliśmy, z Jackiem również odejdziemy. Zawsze razem, niezależnie od wyników. Jacek ma pełne zaufanie: moje, zarządu, pracowników, wszyscy sobie ufamy i tyle. To przecież Magic" - przyznawał Czech w rozmowie ze Sport.pl.
Magiera, jeszcze po meczu z Lechem Poznań (0:1), odnosił się do zaległych meczów Śląska. Wrocławianie faktycznie mają na koncie o dwa spotkania mniej niż reszta ligi. Wciąż muszą zagrać ze Stalą Mielec i Radomiakiem Radom. Szkoleniowiec wystosowywał apel do organizatorów rozgrywek, aby zaległości zostały jak najszybciej nadrobione. Jego słowa nie zginęły w eterze. Ekstraklasa w tygodniu poinformowała, że zaległy mecz ze Stalą odbędzie się 23 października. WKS czeka wówczas prawdziwy maraton spotkań.
Śląsk jechał więc do Lublina bogatszy o wiedzę w powyższej sprawie, a także słowa dyrektora sportowego zapewniającego o pełnym zaufaniu względem trenera. Okoliczności do przełamania także nie zdawały się być najgorsze. Motor Lublin, choć przeciwko Stali i Jagiellonii zaprezentował się z niezłej strony, to jednak przegrał dwukrotnie.
Wrocławianie na Lubelszczyźnie nie zachwycali, ale w końcu - pierwszy raz w sezonie - objęli prowadzenie i od 44. minuty po golu Jakuba Świerczoka byli bliżej zwycięstwa. Nie grali ofensywnie, raczej starali się pilnować korzystnego wyniku. Mówiąc po piłkarsku - sprawiali wrażenie drużyna, która po prostu chce wygrać. Obojętnie jak, ważne, aby wygrać.
Minimalistyczne podejście się jednak zemściło. Najpierw Rafała Leszczyńskiego pokonał Christopher Simon, a następnie pięknego gola z rzutu wolnego zdobył Marek Bartos. Rzeczywistość stała się nieubłagana - Śląsk przegrał czwarty mecz w tym sezonie ligowym i zanotował już ósme spotkanie bez zwycięstwa.
Tym samym wrocławianie zostali pierwszym zespołem od sezonu 2021/22, który w pierwszych ośmiu meczach ligowych nie zanotował ani jednego zwycięstwa. Poprzednim takim przypadkiem był Piast Gliwice, który
Jacek Magiera na pomeczowej konferencji prasowej przyznał wprost. - Motor był bardziej zdeterminowany. Nie powiem, że w każdym pojedynku, bo bym skłamał, ale w większości pojedynków tak to z mojej strony wyglądało.
- Potrzebny jest wstrząs w tym zespole. Ocena sytuacji, postawienie na zawodników, którzy to udźwigną. Nie tacy, którzy będą się chować po kątach, tylko tacy, którzy będą grali, będą mieli głowy podniesione do góry i będą mieli pewność siebie. To jest podstawa - dodał szkoleniowiec.
Czas pokaże, czy wstrząs nastąpi. Jeszcze przed przerwą reprezentacyjną wicemistrzowie Polski rozegrają domowy mecz z Cracovią. Spotkanie zaplanowano na niedzielę 6 października o 14:45. Dalsza część terminarza to prawdziwa ścieżka zdrowia. Od 20 do 30 października Śląsk rozegra cztery mecze. Najpierw uda się do Katowic (20.10), a następnie u siebie zagra ze Stalą (23.10) i Rakowem (26.10). 30 października rozpocznie zmagania w Pucharze Polski.