Jagiellonia Białystok wkracza w intensywny czas. Już w przyszłym tygodniu zadebiutuje w fazie ligowej europejskich pucharów. 3 października zmierzy się na wyjeździe z Kopenhagą, a wcześniej w weekend uda się do Gliwic na mecz z Piastem. W środę 25 września piłkarze Adriana Siemieńca nadrabiali zaległości z 4. kolejki.
W tym celu pojechali do Lublina. Ich rywalem był Motor, który na własnym terenie przegrał tylko jedno spotkanie - 21 lipca z Rakowem Częstochowa (0:2). Beniaminek przystępował do środowego starcia w kiepskich nastrojach. W weekend przegrał ze Stalą Mielec (0:1).
Jagiellonia wprost przeciwnie - w obfitującym w emocje starciu pokonała Lechię Gdańsk (3:2) i chciała odnieść drugą wygraną z rzędu. Do Lublina pojechała bez niedostępnego Afimico Pululu. W podstawowej jedenastce drugi raz z rzędu wyszedł więc Lamine Diaby-Fadiga. Do pierwszej jedenastki wrócili Hiszpanie: powracający po kartkowej absencji Adrian Dieguez i odpoczywający ostatnio Jesus Imaz.
Już początek spotkania pokazał, że goście chcą w Lublinie zgarnąć pełną pulę i zamierzają wykorzystać - nadarzające się okazje i błędy rywali. Ten już w czwartej minucie przytrafił się Ivanovi Brkiciowi. Chorwat stracił piłkę we własnym polu karnym. Znakomicie w pressingu popracował Fadiga, dopadł do niej Kristoffer Hansen i idealnie wycofał do wbiegającego w szesnastkę Tarasa Romanczuka. Reprezentant Polski pewnym strzałem otworzył wynik.
Pressing przed golem był jednym z ostatnich dobrych zagrań Fadigi w tym spotkaniu. Po zaledwie kwadransie został zmuszony do opuszczenia murawy i na boisku zameldował się Alan Rybak. Dziesięć minut później goście mogli mieć kolejne powody do zmartwień. Piłkę w pole karne zagrał Król, dotarła ona do Mraza, a ten skierował ją do siatki. Jagiellonię uratował jednak VAR i spalony, który anulował gola.
To były gorące minuty. Lublinianie coraz mocniej naciskali na bramkę gości, ale czujny między słupkami pozostawał Abramowicz. Jagiellonia przetrwała bez straty gola do przerwy, a drugą połowę rozpoczęła tak jak pierwszą.
Tym razem do siatki trafił Hansen, który do asysty dołożył pierwsze trafienie w sezonie. Goście przeprowadzili akcję na lewej stronie boiska, weszli z piłką w pole karne, a ta w gąszczu nóg zawodników trafiła do Norwega. Skrzydłowy Jagiellonii długo się nie namyślał i strzałem z pierwszej piłki pokonał Brkicia.
Choć lublinianie mieli jeszcze szanse na zmniejszenie rozmiarów przegranej, ale ostatecznie zakończyli mecz bez zdobyczy bramkowej. Tym samym w drugim spotkaniu z rzędu nie strzelili gola. Jagiellonia, która w ostatnich tygodniach miała olbrzymie problemy z traceniem goli, w końcu zanotowała czyste konto. To pierwszy mecz zagrany na zero z tyłu od 1 września i wygranej z Widzewem (1:0).
Motor Lublin poniósł drugą porażkę z rzędu, ale zrehabilitować będzie się mógł już w sobotę. W roli gospodarza podejmie czerwoną latarnię ligi - Śląsk Wrocław, który w tym sezonie jako jedyna drużyna w Ekstraklasie nie zaznał jeszcze smaku zwycięstwa.
Jagiellonia wygrała swój piąty mecz w tych rozgrywkach. Dzięki temu podopieczni Adriana Siemieńca plasują się na trzeciej pozycji i do liderującego Lecha Poznań tracą cztery punkty. O jedno oczko wyprzedza ich Cracovia, a tuż za plecami czai się Raków Częstochowa. Mistrzowie Polski w najbliższą niedzielę zagrają na wyjeździe z Piastem Gliwice.
Motor Lublin 0:2 Jagiellonia Białystok (0:1)
Gole: Taras Romanczuk'4, Kristoffer Hansen'50
Motor Lublin: Brkić (gk) – Palacz, Bartos, Rudol (71' Najemski), Wójcik – Caliskaner (79' Wełniak), Samper (79' Gąsior), Wolski – Król, Ndiaye (60' Simon), Mraz (61' van Hoeven)
Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz (gk) – Sacek (79' Stojinović), Skrzypczak, Dieguez, Moutinho – Romanczuk, Kubicki (68' Listkowski), Villar (68' Kovacik), Imaz (79' Silva), Hansen – Diaby-Fadiga (15' Rybak)