Legia Warszawa drugi rok z rzędu zagra w Lidze Konferencji Europy. Rok temu z tego tytułu mogła liczyć na niemałe pieniądze od Polskiej Organizacji Turystycznej. Za promowanie Polski na arenie międzynarodowej miała otrzymać ok. 6-7 mln zł. Teraz o takim zastrzyku gotówki może zapomnieć. Co prawda umowa ws. dotacji dla polskich pucharowiczów między ministerstwem sportu a POT-em została przedłużona, ale w regulaminie pojawił się jeden szczególny zapis. Wyklucza on z programu kluby, które w ciągu sześciu miesięcy od daty ogłoszenia programu (czyli 20 sierpnia) zostały ukarane przez organizatora rozgrywek (UEFA).
Oznacza to de facto, że w programie dotacyjnym nie może uczestniczyć Legia Warszawa, ponieważ w marcu otrzymała od UEFA karę za mecz z Molde, a 19 sierpnia za spotkanie z Brondby. Decyzja o wprowadzeniu nowego zapisu wywołała niemałe oburzenie wśród działaczy Legii, którzy czują się pokrzywdzeni. - Jesteśmy godnymi reprezentantami polskiego sportu, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Mamy nadzieję, że nie jest to intencjonalne działanie pana ministra, wymierzone w Legię - mówił "Faktowi" rzecznik prasowy klubu Bartosz Zasławski.
Do sytuacji w czwartek odniósł się sam minister sportu Sławomir Nitras na antenie TVP Info. W prostych słowach wyjaśnił, dlaczego Legia nie dostanie pieniędzy. - Polska Organizacja Turystyczna nie ma obowiązku finansowania klubów sportowych. Polska Organizacja Turystyczna ma promować Polskę jako kraj, jako destynację turystyczną za granicą, ma dbać o wizerunek Polski. Ja Legię Warszawa ostrzegałem już rok temu, gdy musiałem przyjąć sprawozdanie za poprzedni rok. Były te słynne bijatyki z policją, najpierw w Holandii, później w Wielkiej Brytanii, gdzie kibice prowadzili z policją regularne wojny - przypomniał.
Chodzi o mecze Legii Warszawa z AZ Alkmaar i Aston Villą, w trakcie których dochodziło do zamieszek. Po meczu w Holandii zatrzymani zostali dwaj zawodnicy warszawskiego klubu - Josue i Radovan Pankov, a w trakcie szarpaniny uderzono prezesa Dariusza Mioduskiego. Z kolei w Anglii polscy kibice starli się z policją po tym, jak ograniczono dla nich liczbę miejsc na trybunach i ostatecznie nie weszli na stadion. - My mamy w ministerstwie analizę, co się pisało o Legii za granicą, w tych krajach, w których mieli promować Polskę. Gdyby pani porównała, ile pisano o Legii dobrze, a ile w kontekście bójek, awantur, zatrzymań piłkarzy, jakichś szarpanin, w których uczestniczyli prezesi, to by się okazało, że Legia promowała wizerunek Polski w sposób szczególny - argumentował Nitras.
Minister pretensje miał nie tylko o poprzedni sezon. Nawiązał też do zachowania trenera Goncalo Feio, który po spotkaniu III rundy eliminacji z Broendby pokazał w kierunku duńskich fanów środkowe palce oraz "gest Kozakiewicza", za co ukarała go UEFA. - Wie pani, co jest wydarzeniem, które odbiło się najszerszym echem - pisały o tym gazety na całym świecie - jeśli chodzi o udział Legii w pucharach w tym sezonie? - pytał prowadzącej. - To było zachowanie trenera Legii po meczu z duńskim zespołem, kiedy pokazał obsceniczne gesty. Wulgarne, obsceniczne gesty, proszę sobie wyobrazić. Pani Lichocka pokazywała w Sejmie takie same. Czy to stawia Polskę w dobrym świetle? Czy to promuje Polskę za granicą? - podsumował. Dodał też, że nie boi się kibiców Legii, a w tej sprawie będzie bardzo konsekwentny.