W hicie szóstej kolejki ekstraklasy Śląsk Wrocław zremisował u siebie 1:1 z Legią Warszawa. Przed końcem pierwszej połowy gry doszło do bardzo groźnie wyglądającego zdarzenia, gdy zderzyli się dwaj piłkarze stołecznego klubu - Kacper Tobiasz i Artur Jędrzejczyk. Polała się krew, drugi z nich stracił przytomność i obaj od razu opuścili boisko.
Co się dalej działo z Tobiaszem i Jędrzejczykiem? Jaki był ich stan zdrowia zaraz po meczu? O tym powiedział trener Legii Warszawa Goncalo Feio w programie "Liga+ Extra" na antenie Canal+ Sport.
- Obaj pojechali do szpitala w przerwie meczu. "Tobi" [Kacper Tobiasz - przyp. red.] został już zszyty. W przypadku "Jędzy" [Artur Jędrzejczyk - przyp. red.] czekamy na tomografię, bo stracił przytomność na boisku, więc trzymamy kciuki i zobaczymy. Wiadomo, mamy tam swoich ludzi z nimi. Czekamy na nich i liczymy na to, że nic poważnego tam się nie wydarzyło - przekazał portugalski szkoleniowiec Legii.
Gdy wydawało się, że rozmowa przejdzie do kolejnego tematu, to Feio wypalił. - Do tej akcji nigdy nie powinno dojść - stwierdził.
Nie wiadomo, więc o co chodziło Goncalo Feio. O brak komunikacji między Arturem Jędrzejczykiem i Kacprem Tobiaszem? O to, że sędzia doliczył siedem minut do pierwszej połowy, a do zderzenia obu piłkarzy doszło po upływie doliczonego czasu? Widać Portugalczyk próbuje ważyć słowa, chociaż wprowadził tylko więcej zamieszania.
Dobre informacje ws. stanu zdrowia Tobiasza i Jędrzejczyka pojawiły się w nocy z niedzieli na poniedziałek. "Artur Jędrzejczyk wraca do Warszawy autokarem, razem z zespołem. Zderzenie wyglądało groźnie i miało swoje konsekwencje, ale wygląda na to, że nic groźnego się na szczęście nie stało" - przekazał na portalu X Marcin Szymczyk z portalu Legia.net. Dodał, że z zespołem wracał także Kacper Tobiasz.
Kolejny mecz w ekstraklasie Legia Warszawa rozegra u siebie w niedzielę 1 września o godzinie 14:45 z Motorem Lublin.