Przegrana z Ajaksem Amsterdam 1:4 w czwartek w eliminacjach Ligi Europy była już czwartą z rzędu Jagiellonii Białystok we wszystkich rozgrywkach. Mistrz Polski miał zaledwie 64 godziny na regenerację, po czym w niedzielne popołudnie musiał wyjść na boisko przy Bukowej w Katowicach, by zmierzyć się z solidnie spisującym się w ekstraklasie beniaminkiem GKS Katowice.
Jaga, której dyrektor sportowy Łukasz Masłowski otrzymał przed meczem pamiątkową paterę od gospodarzy za mistrzostwo Polski, straciła w trzech ostatnich spotkaniach po cztery gole. Szczególnie w przegranym spotkaniu z Cracovią (2:4) jej defensywa wyglądała wręcz fatalnie. W Katowicach nie potrzebowała nawet dwóch minut, żeby w katastrofalny sposób sprezentować gola rywalom. Po fatalnym podaniu Jetmira Halitiego piłkę w polu karnym przejął Bartosz Nowak i zostawił ją Adrianowi Błądowi, który precyzyjnym płaskim strzałem zaskoczył Sławomira Abramowicza.
Jagiellonia otrzymała paterę, GKS w zamian otrzymał gola i tak naprawdę niedzielny mecz rozpoczął się od wyniku 1:0 dla beniaminka. I choć białostoczanie zaczęli bardzo nerwowo, to po kilku minutach odzyskali odpowiedni rytm i szybko doprowadzili do wyrównania. W 18. minucie było już 1:1, po tym jak składną akcję zespołową Jagi wykończył z najbliższej odległości Afimico Pululu, dobijając obronione przez Dawida Kudłę uderzenie z bliska Jarosława Kubickiego.
GKS oprócz gola szybko stracił też kontuzjowanego Alana Czerwińskiego, którego zastąpił Marcin Wasielewski. Jagiellonia wciąż posiadała przewagę na boisku, choć po jednej z akcji gospodarzy w niezłej sytuacji bardzo niecelnie uderzył Adrian Błąd. W 27. minucie było blisko kolejnego gola dla gości. Uderzenie z 15 metrów Darko Czurlinowa świetnie obronił Dawid Kudła, a dobitkę Afimico Pululu doskonale zablokował Marcin Wasielewski. Minutę później znów bohaterem był Kudła, który w sytuacji sam na sam wygrał pojedynek z Jesusem Imazem.
Wspomniany wcześniej Marcin Wasielewski dobrze wszedł w ten mecz i w 30. minucie po składnej akcji GKS uderzył płasko z ostrego kąta, jednak Sławomir Abramowicz nie dał się zaskoczyć. W końcówce pierwszej części gry jeszcze niecelnie z powietrza uderzył Grzegorz Rogala i do przerwy w Katowicach było 1:1.
Druga część spotkania rozpoczęła się od kolejnej straty przed polem karnym Jetmira Halitiego w 53. minucie, która zakończyła się bardzo groźnym płaskim strzałem Adama Zrelaka. Zasłonięty Sławomir Abramowicz spisał się jednak świetnie i odbił piłkę na rzut rożny. Również jedenaście minut później Abramowicz był w roli głównej, broniąc strzał z powietrza Borjy Galana.
GKS w końcu dopiął swego w 73. minucie, choć uczynił to w bardzo przypadkowy sposób. Borja Galan tak uderzył z dystansu, że piłka odbiła się od przebiegającego przed nim Mateusza Kowalczyka i kompletnie zmyliła bramkarza Jagiellonii.
Jagiellonia Białystok w drugiej połowie kompletnie nie stworzyła zagrożenia pod bramką przeciwnika, a jeszcze w ostatniej akcji spotkania po dobrze rozegranym rzucie wolnym gości dobił Oskar Repka.
Drużyna z Białegostoku zasłużenie przegrała w Katowicach z GKS 1:3, ponosząc już piątą porażkę z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Ta liczba może jeszcze wzrosnąć, bo teraz Jagę czeka wyjazd do Amsterdamu na wyjazd z Ajaksem, a tuż przed przerwą na kadrę.