Po awansie do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, Legia Warszawa szukała w niedzielę pierwszego zwycięstwa od trzech tygodni w Ekstraklasie. Po porażce u siebie z Piastem Gliwice (1:2) i remisie na wyjeździe z Puszczą Niepołomice (2:2) drużyna Goncalo Feio podejmowała Radomiaka Radom, który także pilnie potrzebował punktów, gdyż rozpoczął sezon od wygranej i dwóch porażek.
To nie był wielki mecz, ale od początku rysowała się dość wyraźna przewaga gospodarzy. W pierwszym kwadransie Legię stać było jednak tylko na celne uderzenia zza pola karnego Ryoyi Morishity oraz Blaża Kramera, z którymi pewnie poradził sobie Wiktor Koptas, zastępujący w bramce Radomiaka wypożyczonego z Legii Macieja Kikolskiego, który na bazie umowy obu klubów nie mógł wystąpić w tym spotkaniu.
W 19. minucie Radomiak odpowiedział indywidualną akcją Leonardo Rochy, który nie potrafił z ostrego kąta pokonać Kacpra Tobiasza. W pierwszej połowie, jeśli chodzi o gości, to było na tyle, a do tego kilka minut później stracili oni kontuzjowanego środkowego pomocnika Luizao.
Legia Warszawa objęła prowadzenie w tym meczu w 37. minucie, gdy Rahił Mammadow ręką zablokował uderzenie Bartosza Kapustki, po czym piłka minimalnie minęła bramkę Radomiaka. Po interwencji VAR sędzia Damian Sylwestrzak wskazał jednak na wapno, a z karnego nie pomylił się Blaż Kramer.
W doliczonym czasie gry gospodarze powiększyli przewagę, po tym jak Miguoel Alfarela wycofał piłkę z prawego skrzydła w pole karne do Bartosza Kapustki, a pomocnik Legii uderzeniem lewą nogą z kilkunastu metrów zaskoczył Wiktora Koptasa.
W drugiej połowie przez kwadrans nie działo się praktycznie nic. Ale z tej "ciszy" Radomiak stworzył akcję, która przyniosła mu w 61. minucie gola kontaktowego. Po świetnym podaniu Leandro sam na sam z bramkarzem znalazł się Capita Capemba i wygrał pojedynek z Kacprem Tobiaszem.
Tyle, że niespełna dziesięć minut później było już 3:1 dla Legii, po tym jak sędzia Damian Sylwestrzak podyktował drugi rzut karny dla gospodarzy. Tym razem znacznie bardziej kontrowersyjny, po domniemanym faulu Damiana Jakubika na Claude'ie Goncalvesie. Z jedenastu metrów nie pomylił się z kolei Marc Gual.
Ten gol praktycznie zabił emocje przy Łazienkowskiej, aczkolwiek jeszcze w 83. minucie kolejną szansę na przywrócenie Radomiaka do meczu miał Capita Capemba. Tym razem w sytuacji "sam na sam" lepszy okazał się Kacper Tobiasz.
Legia też szukała kolejnej bramki, która usadowiłaby ją na pozycji lidera Ekstraklasy. W 89. minucie prawą nogą z 16 metrów minimalnie pomylił się Ruben Vinagre, ale już minutę później skuteczny kontratak zespołu Goncalo Feio zakończył się strzałem lewą nogą Wojciecha Urbańskiego, po którym błąd popełnił Wiktor Koptas i czwarty gol dla gospodarzy stał się faktem. Dzięki tej bramce Legii przesunęła się na szczyt tabeli.
Legia Warszawa gładko pokonała Radomiaka Radom 4:1 i z 10 punktami na koncie, dzięki najlepszemu bilansowi bramkowemu, została nowym liderem PKO Ekstraklasy. Radomiak pozostaje z trzema punktami i znajduje się tuż nad strefą spadkową.