Michał Probierz wybrał się na hit ekstraklasy. Nie było co oglądać

Bezbramkowym remisem zakończył się piątkowy hit 4. kolejki Ekstraklasy pomiędzy Rakowem Częstochowa a Lechem Poznań. Emocji przez 90 minut było jak na lekarstwo, choć lepsze szanse na jedynego w tym meczu gola zmarnowali częstochowianie, których skutecznie zatrzymał bramkarz gości Bartosz Mrozek.

Do hitu 4. kolejki PKO Ekstraklasy Raków Częstochowa i Lech Poznań przystępowały z dorobkiem sześciu punktów w trzech kolejkach. Do Częstochowy "Kolejorz" musiał się jednak wybrać bez kontuzjowanego kapitana - Mikaela Ishaka. Gospodarze z kolei ostatnio stracili na dłuższy czas reprezentanta Rumunii Bogdana Racovitana, który zerwał więzadło krzyżowe w kolanie i zagra ponownie najwcześniej wiosną przyszłego roku. Patrząc na szerokość kadr obu zespołów, było jednak dość oczywistym, że większą stratą jest brak Ishaka dla Lecha, bo zastępować musiał go Filip Szymczak, który ostatniego gola w ekstraklasie strzelił jeszcze w lutym.

Zobacz wideo Nowa rzeczywistość Probierza. Garnitury, zegarki, ranking najprzystojniejszych selekcjonerów

Nudny hit w Częstochowie. Bramkarz Lecha zatrzymał ofensywę Rakowa

W pierwszej połowie obserwowaliśmy jednak beznadziejnie nudny mecz. Obie drużyny nie stworzyły sobie przez 45 minut ani jednej klarownej sytuacji do strzelenia gola, a jedyną wartą wyróżnienia był strzał Ante Crnaca w 23. minucie. Próbę lewą nogą Chorwata obronił jednak Bartosz Mrozek.

W okolicach 60. minuty spotkania przebudził się nieco zespół Marka Papszuna. Kolejne uderzenie Crnaca wybronił Mrozek, a chwilę później w doskonałej sytuacji przestrzelił Władysław Koczerhin, który uderzył z 12 metrów nad poprzeczką. Minęło kilka minut i na strzał z dystansu zdecydował się Patryk Makuch, jednak ponownie Bartosz Mrozek nie miał większych problemów ze skuteczną interwencją. Bramkarz Lecha poradził sobie także z uderzeniem z woleja Koczerhina.

Wobec braku emocji w tym meczu realizator szukał ciekawych postaci na trybunach. Dostrzegł w ten sposób selekcjonera reprezentacji Polski Michała Probierza, dyrektora sportowego Jagiellonii Białystok Łukasza Masłowskiego czy pełniącego tę funkcję w bułgarskim Botewie Płowdiw Artura Płatka. 

W końcówce oba zespoły miały szansę na zwycięskiego gola. Najpierw, w 82. minucie, sytuacji sam na sam z Bartoszem Mrozkiem nie wykorzystał Jean Carlos Silva, a następnie doskonałą okazję do premierowego gola w Lechu miał Norweg Bryan Fiabema. Były piłkarz rezerw Realu Sociedad otrzymał bardzo dobre dośrodkowanie od Alego Gholizadeha, ale z pięciu metrów trafił głową w swoją rękę. 

I choć kolejna sytuacja sam na sam, tym razem Ante Crnaca, zakończyła się trafieniem Chorwata do siatki, to mecz zakończył się i tak bezbramkowym remisem, bo napastnik Rakowa był na spalonym. Wynik 0:0 sprawia, że Raków Częstochowa i Lech Poznań po czterech kolejkach mają na swoim koncie po siedem punktów, tak jak Widzew Łódź, Piast Gliwice oraz Górnik Zabrze. Więcej, bo dziewięć, ma tylko mistrz Polski Jagiellonia Białystok, która przełożyła weekendowe spotkanie wyjazdowe z Motorem Lublin.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.