Leandro Rossi przybył do Radomiaka Radom przed rundą wiosenną sezonu 2011/12 z Mazura Karczew. Radomiak był wówczas klubem zaledwie trzecioligowym. Przez te ponad 12 lat awansował z klubem z Radomia o trzy klasy rozgrywkowe. Po debiutanckim sezonie w Ekstraklasie (2021/22), gdy w 33 meczach strzelił cztery gole i zaliczył dwie asysty, 35-letni obecnie Brazylijczyk z polskim paszportem stał się w Radomiu tylko rezerwowym. To też odbiło się na jego statystykach.
W piątkowym meczu z Górnikiem Zabrze legenda Radomiaka, która zaliczała 316. oficjalny występ w klubie, przeżyła jedną z ważniejszych chwil w karierze. W 58. minucie Leandro zabrał piłkę obrońcy gości Josemie i w sytuacji "sam na sam" z Michałem Szromnikiem otworzył wynik spotkania. Była to dla niego pierwsza bramka na nowym stadionie Radomiaka przy ulicy Struga oraz pierwszy ligowy gol od grudnia 2021 roku.
Do tego momentu w Radomiu nie działo się zbyt wiele. Szczególnie w pierwszej połowie, gdzie pojedyncze dobre okazje mieli tylko gospodarze. Wszystko zaczęło się jednak od kontuzji mięśniowej Vagnera Diasa już w piątej minucie gry. Kilkanaście minut później niecelny strzał głową oddał Leonardo Rocha, a wraz z upływem pół godziny spotkania trzykrotnie w ciągu kilkudziesięciu sekund wykazać się musiał bramkarz Górnika Szromnik, broniąc uderzenia Damiana Jakubika i nowego skrzydłowego Radomiaka Capity Capemby, a także kolejną próbę głową Rochy.
Wraz z rozpoczęciem drugiej połowy, jeszcze przy wyniku 0:0, Jan Urban wpuścił na boisko Lukę Zahovicia i Norberta Wojtuszka. Kolejne sytuacje miał jednak tylko Radomiak, który jeszcze przed golem Leandro raz jeszcze zagroził bramce Górnika za sprawą Capemby, ale i tym razem dobrze spisał się Szromnik.
Radomiak po godzinie gry prowadził 1:0 i wydawał się kontrolować boiskowe wydarzenia. W 73. minucie z ostrego kąta tylko w boczną siatkę bramki przyjezdnych uderzył Zie Ouattara.
Być może piłkarze Bruno Baltazara jeszcze rozpamiętywali tę sytuację, tymczasem akcja szybko przeniosła się na drugą stronę boiska, Erik Janża doskonale dośrodkował na głowę nabiegającego Luki Zahovicia i Słoweniec eleganckim strzałem głową doprowadził do remisu. To był pierwszy celny strzał Górnika w tym meczu i zarazem druga bramka Zahovicia w drugim kolejnym spotkaniu zabrzan.
Co więcej, decydujący cios w tym spotkaniu również zadali piłkarze Jana Urbana, którzy przez 70 minut byli niemalże nieobecni. Po podaniu Lukasa Ambrosa piłkę w polu karnym otrzymał drugi z rezerwowych wprowadzonych w przerwie - Norbert Wojtuszek i uderzył perfekcyjnie pod poprzeczkę bramki Macieja Kikolskiego, trafiając w 82. minucie na 2:1 dla Górnika.
Po utracie drugiego gola Radomiak już się nie podniósł i dość niespodziewanie, również z przebiegu spotkania, przegrał z Górnikiem Zabrze 1:2. Klub z Radomia pozostaje więc z trzema punktami w tabeli Ekstraklasy, choć ma jeden mecz zaległy, z kolei Górnik, który rozpoczął sezon od porażki z Lechem w Poznaniu 2:0, ma już siedem punktów i dołączył do wiceliderów - Widzewa Łódź oraz Piasta Gliwice.