Górnik Zabrze zaliczył falstart w pierwszych dwóch kolejkach PKO Ekstraklasy, bo tak należy nazwać fatalny i przegrany mecz w Poznaniu z Lechem (0:2) oraz remis z Puszczą Niepołomice (2:2). Niemniej jednak, w piątek wieczorem zespół Jana Urbana wrócił na własny stadion i w Zabrzu podejmował Pogoń Szczecin, która w dwóch inauguracyjnych meczach z Koroną Kielce (3:0) i Zagłębiem Lubin (2:2) spokojnie mogła pokusić się o komplet punktów, ale ostatecznie musiała zadowolić się czterema "oczkami".
Ledwie mecz w Zabrzu się rozpoczął, a Górnik po około 15 sekundach stworzył sobie pierwszą szansę na otwarcie wyniku spotkania. Po szybkim rozegraniu piłki płaskie uderzenie z kilkunastu metrów oddał Lukas Ambros, ale nieznacznie się pomylił. Po chwili w kolejnej akcji Górnika ten sam piłkarz został w ostatniej chwili zatrzymany przez Leonardo Koutrisa.
Gdy wydawało się, że po mocnym początku spotkanie zacznie się tylko rozkręcać, tak naprawdę kompletnie wyhamowało. Po kwadransie dwa niezłe, ale niecelne strzały z dystansu oddali piłkarze gości - Kacper Łukasiak i Wahan Biczachczjan, co było jedynymi ofensywnymi akcentami "Portowców" przed przerwą.
W 27. minucie spotkanie musiało zostać przerwane na kilka minut przez zadymienie murawy po oprawie kibiców Górnika, a gdy zostało wznowione, nic specjalnie ciekawego się nie wydarzyło. Do przerwy było więc 0:0, a w wywiadzie z Canal+ solidną tyradę wygłosił na temat gry swojego zespołu kapitan Pogoni Kamil Grosicki.
- Gramy, jakbyśmy grali mecz pokazowy - przed sezonem lub po. (...) Wszyscy jesteśmy wolni, nie widać energii. Zaczyna się to ode mnie i można wymieniać dalej - wypalił były już reprezentant Polski.
Ale w drugiej połowie wcale to się za bardzo nie zmieniło i to Górnik był zespołem wyraźnie lepszym. Zabrzanie mocno rozpoczęli drugą część spotkania, ale najpierw dwie interwencje zaliczył Valentin Cojocaru, broniąc m.in. uderzenie Lukasa Ambrosa. W niezłej sytuacji głową nad poprzeczką uderzał też Aleksander Buksa.
Pogoń odpowiedziała w 74. minucie strzałem głową po rzucie rożnym Linusa Wahlqvista, jednak Michał Szromnik był czujny i sobie z tym poradził.
Zabrzanie w całym meczu mieli przewagę w strzałach aż 16 do 4, dominując nad swoim przeciwnikiem. I w 83. minucie strzelił zwycięskiego gola, gdy po prostopadłym podaniu złe wyjście z bramki Valentina Cojocaru wykorzystał były piłkarz Pogoni Luka Zahović. Słoweniec z boku pola karnego idealnie przelobował byłego klubowego kolegę i otworzył wynik spotkania. Świętując trafienie, Zahović wymownie "uciszał" ławkę rezerwowych szczecinian.
Po utracie gola zdominowana przez Górnika Pogoń tylko raz była bliższa wyrównania, gdy w 88. minucie potężny strzał z rzutu wolnego Wahana Biczachczjana obronił Michał Szromnik.
Górnik Zabrze wrócił na swój stadion zasłużonym zwycięstwem 1:0 nad Pogonią Szczecin, co oznacza, że po trzech kolejkach oba zespoły będą miały po cztery punkty.