Koniec kadencji Mariusza Rumaka w Lechu Poznań coraz bliższy. Polski trener teoretycznie od początku wracał do Poznania "na chwilę", ale w międzyczasie nie zrobił nic, by przekonać władze Lecha do zaufania mu na dłużej. Wręcz przeciwnie, poznaniacy prezentują fatalny futbol, punktują jak na siłę kadry zatrważająco słabo, a w miniony weekend totalnie się skompromitowali, przegrywając 1:2 z prawie zdegradowanym Ruchem Chorzów.
Na horyzoncie pojawiało się już wielu kandydatów na stanowisko pierwszego trenera. Był już, chociażby temat powrotu Macieja Skorży, zatrudnienie Jana Urbana, który wykonuje znakomitą pracę w Górniku, czy ponownego spojrzenia przez zarząd w stronę Beneluksu. Sugerowano też potencjalny powrót Nenada Bjelicy (którego właśnie wyrzucił Union Berlin).
Okazuje się jednak, że rosnąć mogą szanse jeszcze kogoś innego. Chodzi o Marka Papszuna, twórcę sukcesów Rakowa Częstochowa. Ten, po opuszczeniu "Medalików", nie znalazł jeszcze nowego zatrudnienia. Był co prawda łączony z innymi klubami spoza Polski, a także poważnie brany pod uwagę jako następca Fernando Santosa w naszej kadrze narodowej. Ale ostatecznie nigdzie nie zakotwiczył.
Na możliwość takiego scenariusza wskazał w programie "Pogadajmy o piłce" portalu Meczyki.pl Łukasz Wiśniowski. Współtwórca Foot Truck TV i dziennikarz Eleven Sports wskazał na warunek, który może "popchnąć" władze Lecha w kierunku Marka Papszuna. - Im dłużej Lech będzie się kompromitował, tym rosnąć będą szanse na zatrudnienie Marka Papszuna. Mogą pomyśleć, że jest dostępny czołowy polski trener ostatnich lat, a nikt go nie chce wykorzystać - stwierdził. Czy taki scenariusz się ziści? Przekonamy się już niedługo.