Śląsk i Jagiellonia jeszcze w poprzednim sezonie, niemal do ostatniej kolejki walczyły o utrzymanie. Ale w tym sezonie to już inne zespoły. Nad Dolnym Śląskiem i Podlasiem znów zaświeciło słońce.
W piątkowy wieczór w Białymstoku dojdzie do starcia obu ekip, które przewodzą ligowej tabeli. Postanowiliśmy więc porozmawiać z jednym z najbardziej cenionych golkiperów ekstraklasy w XXI wieku - Marianem Kelemenem.
Kelemen przyjechał do Polski w 2010 r. Był już doświadczonym bramkarzem – w grudniu 2009 r. skończył 30 lat. Mimo tego w ekstraklasie zdołał rozegrać 200 meczów i występował w niej blisko osiem sezonów. W barwach Śląska (2010-2014) i Jagiellonii (2016-2019) należał do najlepszych bramkarzy ligi. W obu klubach wspominają go z sentymentem.
Marian Kelemen: Pozostałem przy piłce. Zajmuję się managementem sportowym.
- Oczywiście, jak tylko mam czas, to oglądam niektóre mecze. Czasami przyjadę do Polski, przyjdę na stadion. Czasami obejrzę w telewizji. Chętnie śledzę to, co się dzieje.
- Adaptacja w Polsce nie była taka trudna. Język polski i słowacki są bardzo podobne - tak, jak mentalność obu narodów. Doszło też to doświadczenie, że to nie był mój pierwszy raz za granicą. Grałem wcześniej w Turcji, Grecji, na Łotwie, czy Hiszpanii. Zaaklimatyzowałem się bardzo szybko.
Przyjechałem w sezonie 2009/2010. To była zima, podpisałem kontrakt w styczniu. Śląsk walczył wtedy o utrzymanie. Pamiętam, że bardzo dużo meczów kończyliśmy remisami, ale udało się zostać w ekstraklasie. W następnym sezonie wywalczyliśmy już wicemistrzostwo. To była bardzo poukładana drużyna. Mieliśmy piłkarzy z jakością. Nie brakowało nam doświadczenia – to była dobra układanka.
Obaj mieli bardzo duży wpływ – dobrze wspominam i trenera Tarasiewicza, i trenera Lenczyka. Nasze sukcesy nie byłyby możliwe bez nich.
Trudno mi powiedzieć. Pierwsza połowa sezonu była bardzo dobra. Mieliśmy przewagę kilku punktów, dobrze graliśmy w piłkę. Na wiosnę to wyglądało trochę gorzej. Końcówka sezonu była za to wyśmienita. Pamiętam, że Legia przegrała w przedostatniej kolejce na wyjeździe z Lechią Gdańsk 0:1. My za to wygrywaliśmy swoje mecze. Czy to Podbeskidzie było przełomowe? Być może Łukasz ma rację.
Nie wiem, chyba nie da się tego porównać. Wszystko pokaże koniec sezonu i to, na którym miejscu Śląsk skończy.
Drużyna, bardzo dobra drużyna. To była świetna mieszanka młodych zawodników z dużym doświadczeniem. Nazwiska tych chłopaków mówią same za siebie: Piotrek Celeban, Kaźmierczak, Fojut, Sztylka, Mila. Każda jednostka dążyła do tego, żeby zdobyć mistrzostwo. Bardzo dobrze się rozumieliśmy. Nawet po meczach potrafiliśmy długo siedzieć i analizować to, co się wydarzyło. Żyliśmy ze sobą bardzo dobrze.
Z niektórymi jestem ciągle w kontakcie. Te znajomości zostały.
To była taka niespodzianka. Byłem kapitanem w Michalovcach – w drużynie, w której się wychowałem – nie myślałem nawet, że jeszcze wyjadę za granicę. Przyzwyczaiłem się do spokojnego życia, swojego domu, do tego urodziła mi się córka. Naprawdę się nie spodziewałem. Przyszła oferta z Jagiellonii i postanowiłem, że spróbuję. Nie żałuję.
Tej kropeczki nad i. W pierwszych dwóch sezonach graliśmy do ostatniej kolejki. Zabrakło nam jednego strzału do mistrzostwa. Zremisowaliśmy z Lechem Poznań 2:2. Chyba Piotrek Tomasik miał okazję w tym spotkaniu. Przez cały sezon prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Później – już w kolejnym sezonie – pamiętam, że graliśmy w ostatniej kolejce z Wisłą Płock. Musieliśmy wygrać i liczyć, że Lech wygra z Legią. My swoje zrobiliśmy, ale ten drugi mecz został przerwany i był walkower dla Legii. Trochę żal, bo dwa razy byliśmy naprawdę bardzo blisko. Mogliśmy przejść do historii klubu i miasta. Daliśmy z siebie wszystko, ale się nie udało.
Bardzo miło. Świetnie się rozumieliśmy – nie miał problemu z kontaktami z piłkarzami. Nieważne, czy ze starszymi, czy z młodszymi – umiał pożartować. Bardzo dobrze wspominam czas spędzony z trenerem Probierzem.
To był mój ostatni mecz w Jagiellonii. Z Lechią Gdańsk na Stadionie Narodowym… no taka jest piłka. Nie udało się (uśmiech).
To moi koledzy – uważam, że i Leszczyński i Alomerović mają wielki wkład w to, w którym miejscu są teraz Śląsk i Jagiellonia. Tak jak pan powiedział – to jedni z najlepszych bramkarzy w Polsce. Nie chciałbym ich porównywać. Zobaczymy, co przyniesie koniec sezonu. Mam nadzieję, że będą w dobrej formie do ostatnich meczów.
Polska liga zawsze była specyficzna i trudna. Nigdy nie wiesz, kto może wygrać i jest bardzo wyrównana. Ta liga idzie do przodu. Rozwija się marketingowo, telewizyjnie, widać to na każdym kroku. Myślę, że w przyszłości może być to jedna z najciekawszych lig do oglądania w Europie.
Bardzo się z tego cieszę. Czy jest to dla mnie niespodzianka? Nie. W porządku – jak popatrzysz na poprzedni sezon, to wiadomo, że i Śląsk i Jagiellonia prawie do końca walczyły o utrzymanie. Uważam, że jeden i drugi klub mają taką markę, świetnych kibiców, piękne stadiony i powinny walczyć o najwyższe cele. Dodatkowo w obu tych klubach widać ciężką pracę, pomysł na grę i konsekwentnie pracują na ten wynik, który osiągają. Zasługują na to.
Patrzę na to jak na tabelę. Jeśli na koniec sezonu będą na górze, to dlaczego mają nie grać o Ligę Mistrzów? To znaczy, że byli lepsi od innych zespołów i zasługują na grę w europejskich pucharach. To jest weryfikacja tego, czy zasługują, czy nie. Proste!
To są różne zespoły. Śląsk Wrocław ma na przykład Exposito i Nahuela, Jagiellonia też ma dobrych piłkarzy jak Pululu czy Imaz. Duży udział w sukcesie obu klubów mają trenerzy. Jacek Magiera i Adrian Siemieniec świetnie to poukładali. Śląsk w większości meczów na jesieni potrafił wygrywać dzięki golom Exposito, który był na fali. Jagiellonia gra inaczej – bardzo atrakcyjnie. To są różne style, różne filozofie, systemy. Widać, że w obu drużynach jest dobra atmosfera.
Powiem więcej – będę na miejscu, obejrzę ten mecz z trybun! Spodziewam się, że to będzie szlagier kolejki. Powinniśmy zobaczyć ciekawe widowisko, ale nie pokuszę o to, kto wygra ten mecz. Liga jest wyrównana.
To jest realny scenariusz. Bardzo by mnie to cieszyło, bo w tych klubach spędziłem piękny czas i odegrałem jakąś rolę.
Uważam, że faworytem jest Polska i myślę, że nie będzie żadnej niespodzianki. W Europie nie ma już słabych zespołów, ale nie powinno być żadnych przeszkód, by wasza reprezentacja awansowała.