23 lata i koniec! Wielkie emocje w Ekstraklasie. Wystarczył jeden gol [WIDEO]

183 dni - tyle czasu minęło od ostatniej porażki Śląska Wrocław w Ekstraklasie. Od dziewiątej kolejki zespół Jacka Magiery był też liderem ligi. Runda wiosenna zaczyna się jednak od porażki 0:1 z Pogonią Szczecin. Spotkanie na Tarczyński Arena było dwukrotnie przerywane - najpierw z powodu dymu, a potem przez rzucanie przedmiotami w graczy Pogoni, m.in. w Valentina Cojocaru. Szczecinianie wygrywają pierwszy mecz wyjazdowy we Wrocławiu od 23 lat.

Śląsk Wrocław zachwycił kibiców Ekstraklasy podczas rundy jesiennej. Zespół prowadzony przez Jacka Magierę przegrał wtedy tylko dwa mecze i przed startem rundy wiosennej miał trzy punkty przewagi nad Jagiellonią Białystok. - Jak ktoś sobie przypomni dwa poprzednie sezony Śląska, to przed startem obecnego większość skazywała nas na spadek, a nie na to, że będziemy drużyną, która walczyć będzie o mistrzostwo - mówił Sport.pl Magiera przed meczem z Pogonią Szczecin. Presję na Śląska wcześniej narzuciła Jagiellonia Białystok, która wygrała swój mecz.

Zobacz wideo Imponująca oprawa kibiców Ruchu Chorzów w trakcie meczu z Legią

Pogoń bezradna w pierwszej połowie. Schwarz pozbawił Śląsk pewnego gola

Początek spotkania w wykonaniu Śląska był nerwowy, a Pogoń próbowała wymusić błąd w rozegraniu przez wysoki pressing. Często jednak goście grali niedokładnie, co sprawiło, że w pierwszej połowie oddali jeden celny strzał. Po stronie Śląska aktywny był Piotr Samiec-Talar czy Nahuel Leiva. Tuż pod koniec pierwszej połowy Valentin Cojocaru sparował piłkę na bok po strzale Leivy, a Petr Schwarz fatalnie ją dobił w polu karnym.

Poza pojedynczymi momentami Pogoń była bezjajeczna, wręcz nawet bezradna. Gra gości w defensywie wyglądała dobrze, natomiast druga linia była daleka od optymalnej dyspozycji. Dosyć przeciętnie wyglądał Adrian Przyborek, można było też więcej oczekiwać od Wahana Biczachczjana.

Śląsk atakował, ale to Pogoń strzeliła. Skandaliczne zachowanie kibiców

Śląsk mógł świetnie rozpocząć drugą połowę, kiedy to Samiec-Talar oddał groźny strzał w polu karnym Pogoni. Piłka jednak poleciała tuż obok prawego słupka. Potem pojawiły się dwa strzały Patricka Olsena, natomiast dwukrotnie świetnie interweniował Cojocaru. Rumun dobrze też obronił mocny strzał Leivy z kilkunastu metrów. Po około godzinie gry to Pogoń przejęła inicjatywę i częściej pojawiała się na połowie Śląska.

W 70. minucie groźny strzał oddał Efthymios Koulouris, natomiast Rafał Leszczyński zdołał sparować piłkę na słupek. Dwie minuty później Fredrik Ulvestad wykorzystał fakt, że piłka po obronionym strzale przez Leszczyńskiego spadła pod jego nogi i jego uderzenie zakończyło się golem. Ostatecznie bramka została jednak zapisana jako trafienie samobójcze Patryka Janasika. Pogoń dobrze grała w defensywie do samego końca, a przy strzale Klimali w końcówce Cojocaru pomógł Benedikt Zech, który zablokował ten strzał ciałem.

W ostatnim kwadransie czasu regulaminowego skandalicznie zachowali się kibice Śląska, którzy rzucali różnymi przedmiotami w stronę piłkarzy Pogoni, choćby w Cojocaru, który wyraźnie ucierpiał. Szymon Marciniak wezwał oba zespoły do tunelu w nadziei, że fani się uspokoją. Drugi taki incydent skończyłby się walkowerem dla Pogoni. Na szczęście drugiego takiego skandalu nie było, a wcześniej na "negocjacje" udali się Erik Exposito i Łukasz Bejger.

To zatem pierwsza porażka Śląska z Pogonią we Wrocławiu od 2001 roku. Poza tym zespół Jacka Magiery pozostawał niepokonany w lidze od 12 sierpnia zeszłego roku. Ostatnim pogromcą Śląska wtedy okazała się Stal Mielec (1:3).

Porażka Śląska na starcie rundy wiosennej sprawia, że wrocławianie mają teraz tyle samo punktów (41), co Jagiellonia, która wygrała 3:1 z Widzewem Łódź. Liderem jest jednak zespół z Podlasia dzięki lepszemu bilansowi bramek. Po raz ostatni taka sytuacja, że Śląsk nie był na szczycie ligi, miała miejsce w dziewiątej kolejce.

Więcej o: