To była niekończąca się opowieść, z wciąż zmieniającymi się bohaterami i okolicznościami. Rozmowy o tej umowie zaczęły się przed wakacjami w 2022 roku. To wtedy ówczesny prezes TVP, Jacek Kurski, był po ustnym porozumieniu z Canal+ odnośnie wspólnej inwestycji w prawa do Ekstraklasy. Wspólnej, bo piłkarska spółka zastosowała sprytny zabieg sprzedaży jednego całościowego pakietu kodowanemu nadawcy i wymogu, by ten podzielił się jednym meczem w kolejce i magazynem ligowym z ogólnodostępnym nadawcą. Canal+ jesienią 2022 roku wyłożył zatem rekordowe 300 mln złotych za sezon i wrócił do TVP, by oddać mały kawałek telewizyjnego tortu.
Canal+ liczył na około 70 mln złotych, bo na tyle w ustnych rozmowach z Kurskim wyceniono wówczas wartość 34 meczów w sezonie. To też miały być rekordowe pieniądze publicznego nadawcy wyłożone na najwyższą klasę rozgrywkową. Rekordowych pieniędzy jednak nie było, bo na jesieni w Telewizji Polskiej, nie było już zwolnionego prezesa Kurskiego. Nowy prezes Mateusz Matyszkowicz uznał, że takich kwot na piłkę nożną przeznaczać nie będzie. Ostatecznie Canal+ dostał propozycję umowy dziesięciokrotnie niższej, niż oczekiwał. Sprawa przeciągała się przez kolejny rok - sezon ligowy ruszył, a kompromisu dalej nie było. TVP w pewnym momencie wpadła nawet na pomysł, by część oczekiwanych przez Canal+ pieniędzy wyłożyć ze środków na reklamę i marketing, a w zamian dostać ekspozycję na strojach graczy i stadionach. Po dodaniu opłaty za sublicencję kontrakt miałby opiewać na około 45 milionów złotych. To mniej więcej tyle, ile TVP płaciła rocznie przy ostatniej umowie na sezony 2019-23.
Takiej wersji nie zaaprobowała jednak rada nadzorcza TVP, która nad dokumentami pochylała się kilkukrotnie. To w sierpniu, to w październiku i jeszcze w grudniu. Projekt kontraktu z kolejnymi miesiącami zmieniano, ale efektu dalej nie było. Gdy w połowie października ubiegłego roku zmieniła się w Polsce władza, a kilka tygodni później zaczęły się rewolucje w TVP, wydawało się, że umowa na piłkarskie prawa będzie nisko w hierarchii spraw, którymi zajmuje się nowy prezes, czy też potem wprowadzony do spółki likwidator. W redakcji sportowej w czasach negocjacji umowy też zachodziły zmiany. Najpierw redakcją kierował Marek Szkolnikowski, potem dyrektorem stacji został Krzysztof Zieliński, którego na przełomie roku zmienił Jakub Kwiatkowski i to on kończył negocjacje.
Zmieniali się ludzie, zmieniały się też poprzednie ustalenia kontraktu. Ostatni raz kilka tygodni temu, w styczniu, bo do końca sezonu pozostawało już tylko 15 kolejek. Z jesiennych ustaleń wynikało, że TVP nadal będzie mogła pokazać 34 mecze w sezonie, co oznaczałoby nadrabianie "straconych" kolejek i prezentowanie czasem po dwóch meczów w weekend. Teraz przy takiej opcji oznaczałoby to jednak co najmniej dwa, a czasem nawet trzy mecze w kolejce, co nie byłoby dobrym rozwiązaniem dla Canal+, więc z tego zrezygnowano. Ponieważ TVP starało się obniżyć też sumę kontraktu, wypracowano kilka elementów, przy których Canal+ się na przyjęcie mniejszych pieniędzy zgodził.
Tym najważniejszym elementem było wprowadzenie wytycznych odnośnie wyborów meczów w każdej kolejce. W skrócie chodzi o to, na jakich zasadach TVP będzie wybierała swój mecz. W Ekstraklasie nie jest to rozwiązanie nowe, ale diabeł tkwi tu w szczegółach. Niegdyś przy 16 drużynach, grupie mistrzowskiej i spadkowej (37 kolejek w sezonie) TVP miała prawo pierwszego, drugiego i trzeciego wyboru swego meczu - w 12 kolejkach mogła wybierać pierwsza, w 12 wybierała swoje spotkanie po tym, jak Canal+ zarezerwował najciekawsze dla siebie, w 13 miała do dyspozycji zestaw meczów bez dwóch, które wybierał Canal+. I wówczas zarówno władze publicznego nadawcy jak i kibice narzekali, że pokazywane są nudniejsze spotkania, które miały zresztą gorsze oglądalności. Potem TVP wywalczyła inne rozwiązanie. Zapewniła sobie już tylko mecze pierwszego lub drugiego wyboru. Liga zresztą rozszerzyła się do 18 drużyn, więc wybór meczów w każdej kolejce był większy.
Obecny system zakłada, że TVP ma prawo do czterech meczów pierwszego wyboru, siedmiu drugiego i czterech trzeciego. Kompromis zapewnia Canal+ utrzymywanie prestiżu swej oferty, bo niemal zawsze najlepszy mecz będzie u tego nadawcy na wyłączność, a w czterech na 15 przypadkach zobaczymy go także w TVP. Najlepszy mecz to oczywiście pojęcie względne, ale wiadomo, że czasem spotkania na szczycie tabeli i takie, które niosą dużą dawkę emocji, nie będą dostępne w publicznej telewizji (jak choćby lutowy mecz Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław). Jednak przy obecnej sytuacji w ekstraklasie - czyli co najmniej sześciu drużynach walczących o puchary, ale też interesującej walce o utrzymanie - w każdej kolejce będzie kilka ciekawych spotkań nawet przy trzecim wyborze. Te lepsze wybory TVP będzie musiała zostawić sobie też na koniec sezonu, na starcia rozstrzygające o końcowej klasyfikacji. Prawa wyboru sprawiają również, że nie będzie można utrzymać jednej godziny na prezentowanie spotkań ekstraklasy w TVP (np. niedziela o 17.30). Część meczów nadawca będzie musiał wybrać w innych dniach czy innej godzinie.
Przydział wyborów wpłynął też na końcową cenę produktu. Według naszych informacji, TVP za jedno spotkanie zapłaci 1,2-1,3 mln złotych. Koszt czteromiesięcznego kontraktu miał nie przekroczyć zatem 20 mln złotych. Licząc w ten sposób, to przy pełnym sezonie umowa opiewałaby na około 40 mln - byłaby zatem nieco niższa od tej ostatniej. Sukcesem jednak i tak jest to, że kontrakt w końcu udało się podpisać. Choć w styczniu u wszystkich stron był duży optymizm, decyzja rady nadzorczej do końca nie była pewna. Komplet podpisów jej członków udało się uzyskać w środę wieczorem. Dobrą dla kibiców informację oficjalnie ogłoszono w czwartek o 13.00.
Zakończenie trwającego niemal dwa lata przeciągania liny, nie kończy jednak sprawy procedowania umowy TVP z Canal+. Sport.pl jako pierwszy informował, że już na jesieni ubiegłego roku skupiono się na umowie tylko na ten sezon, bo nikt nie chciał wybiegać w przyszłość na kolejne trzy lata. Ale, jak usłyszeliśmy, w najbliższym czasie - nawet jeszcze w lutym - strony znów przystąpią do rozmów. Tym razem tematem dyskusji będą transmisje Ekstraklasy w TVP w kolejnych sezonach. Czy wtedy też ze strony TVP rozważana będzie opcja krótszej umowy? Jak usłyszeliśmy - niekoniecznie. Na razie jednak jest zbyt wcześnie, by mówić o szczegółach. Tym bardziej że od wakacji publiczny nadawca rozpocznie transmisję ze spotkań Pucharu Polski i I ligi. Na jego antenie są już mecze II ligi, więc polskiej piłki nagle zrobi się w TVP Sport - ale też kanałach lokalnych TVP - bardzo dużo.
Runda wiosenna Ekstraklasy zaczyna się w piątek 9 lutego. Pierwszym meczem wybranym przez TVP Sport do transmisji jest starcie Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin. Dodajmy, że najciekawsze mecze tego sezonu będą pokazywane też w TVP 1. Telewizja Polska uzyskała również prawa do transmisji Gali Ekstraklasy – imprezy wieńczącej sezon.
Plan transmisji meczów Ekstraklasy w TVP w najbliższych kolejkach:
20. kolejka: Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin (niedziela, 11 lutego, godz. 17:30),
21. kolejka: Legia Warszawa - Puszcza Niepołomice (niedziela, 18 lutego, godz. 15:00),
22. kolejka: Korona Kielce - Legia Warszawa (niedziela, 25 lutego, godz. 17:30),
23. kolejka: Raków Częstochowa - Lech Poznań (niedziela, 3 marca, godz. 17:30),
24. kolejka: Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław (piątek, 8 marca, godz. 20:30).