Sensacja w Ekstraklasie! Legia na kolanach! Gol marzenie [WIDEO]

Piłkarze Legii Warszawa mieli sporą szansę na zakończenie roku na podium ekstraklasy. Musieli jednak wygrać na wyjeździe z będącą w strefie spadkowej Cracovią. Tymczasem oddali tylko jeden celny strzał z rywalem, który w ośmiu ostatnich meczach ligowych nie zachował czystego konta. Legia zasłużenie przegrała 0:2 i do prowadzącego Śląska Wrocław traci już dziewięć punktów.

Była 25. minuta. Cały czas czekaliśmy na pierwszą w meczu groźną sytuację podbramkową i celny strzał. Oba zespoły w ofensywie grały słabo. Wtedy dalekim wykopem akcję rozpoczął bramkarz Sebastian Madejski, Benjamin Kallman wygrał w środku pola pojedynek z Rafałem Augustyniakiem, przebiegł kilka metrów i nie atakowany przez nikogo, zdecydował się na strzał z ponad 25 metrów. Wyszło mu idealnie, bo zdobył pięknego gola. Kacper Tobiasz nie był w stanie sięgnąć piłki i Cracovia, która chciała wygrać dla zmarłego Janusza Filipiaka, byłego prezesa i właściciela klubu, prowadziła 1:0.

Zobacz wideo Prezes Rakowa zdradza nam plany transferowe. "Napastnik potrzebny od zaraz"

Kompromitacja Legii na koniec roku. Jeden celny strzał

Oba zespoły zmierzyły się ze sobą w niedzielę w Warszawie. Wtedy gospodarze wygrali 2:0 po golach Patryka Kuna i Blaza Kramera. Teraz grały w nieco innych składach.

W porównaniu do tamtego meczu nie mogli zagrać filar Cracovii - Michał Rakoczy, a w Legii: Bartosz Slisz i Paweł Wszołek. Pod nieobecność tego ostatniego, prawdopodobnie po raz pierwszy w historii występów w Legii, na prawej pomocy zagrał lewoskrzydłowy Patryk Kun. Tak zestawiona Legia miała duży problem w ofensywie w pierwszej połowie. Najboleśniej świadczą o tym liczby - nie zdołała oddać celnego strzału! i miała zaledwie jedną okazję podbramkową. W 37. minucie słabo grający w tej części Josue dośrodkował z prawej strony, a Radovan Pankov strzelił głową z sześciu metrów, ale tuż nad poprzeczką. Warszawianie wyglądali w pierwszej połowie równie słabo, jak podczas ostatniego wyjazdowego meczu - z ostatnią drużyną tabeli - ŁKS-em Łódź (1:1). Liczby Cracovii też mizerne - jeden celny strzał, ale od razu zakończony golem.

Po zaledwie 180 sekundach drugiej połowy gospodarze mogli prowadzić 2:0. Kallman strzelił z około jedenastu metrów lewą nogą, ale trafił w słupek.

Mocno mogli odpowiedzieć goście. Po świetnym podaniu Josuego, Gual wyprzedził obrońcę, strzelił z ośmiu metrów nad wychodzącym bramkarzem, ale też obok słupka.

W 58. minucie gospodarze podwyższyli prowadzenie. Karol Knap kapitalnie podał do Kallmana, a ten wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Tobiaszem i strzelił od słupka do siatki!

Legia nie potrafiła odrobić strat, bo grała słabo w ofensywie. Nie pomagały kolejne zmiany. W 74. minucie po rzucie wolnym Josuego, Madejski obronił strzał Juergena Elitima, a dobitka rezerwowego Macieja Rosołka z pięciu metrów trafiła w słupek. Warszawianie nie oszukali obrony Cracovii, która w ośmiu ostatnich starciach ligowych! nie zachowała czystego konta.

Legia po tej porażce wciąż jest na piątym miejscu w tabeli. Ma 32 punkty i traci dziewięć do prowadzącego Śląska Wrocław. Natomiast Cracovia z 21 punktami awansowała z 16. na 13. pozycję.

Cracovia - Legia Warszawa 2:0 (1:0)

  • Bramki: Kallman dwie (25., 57.)
  • Cracovia: Madejski - Glik, Hoskonen, Ghita - Kakabadze Ż, Knap, Atanasov, Oshima, Skovgaard - Makuch Ż, Kallman.
  • Legia: Tobiasz - Pankov Ż, Augustyniak, Kapuadi (59. Kapustka) - Kun (73. Baku), Elitim, Celhaka (59. Gil Dias), Ribeiro - Josue - Gual Ż (67. Strzałek), Muci (67. Rosołek).
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.