To był prawdziwy hit Ekstraklasy! Dwa gole w meczu lidera z mistrzem Polski

W pierwszej połowie istniał tylko Raków Częstochowa. Mistrz Polski wyglądał naprawdę dobrze i prowadził po golu Sonny'ego Kittela. W drugiej części spotkania do głosu zaczął dochodzić Śląsk Wrocław, a dzięki fatalnemu błędowi Vladana Kovacevicia do wyrównania doprowadził Piotr Samiec-Talar. To zatem oznacza, że lider nie dał się pokonać aktualnemu mistrzowi Polski. Z tego rozstrzygnięcia mogą się najbardziej cieszyć w Białymstoku czy Poznaniu.

Śląsk Wrocław notuje kapitalną serię w ekstraklasie. Obecny lider jest niepokonany w tych rozgrywkach od 13 spotkań, co jest jedną z najlepszych serii klubu w XXI wieku. W tym sezonie w ekstraklasie sposób na Śląsk, na samym początku sezonu, znalazły tylko Zagłębie Lubin oraz Stal Mielec. Przed pojedynkiem w hicie 17. kolejki z mistrzem Polski przewaga Śląska nad Rakowem wynosiła aż osiem punktów. Częstochowianie podchodzili do hitu w lidze po pokonaniu 1:0 Sturmu Graz w fazie grupowej Ligi Europy.

Zobacz wideo Jak Robert Lewandowski ma pomóc reprezentacji? Probierz: W Barcelonie gra zupełnie inaczej

Raków miał pełną kontrolę. Wystarczyła jedna sytuacja do prowadzenia

W pierwszej połowie Śląsk był bardzo niewidoczny. Lider ekstraklasy oddał tylko jeden celny strzał w 45 minutach, za sprawą Mateusza Żukowskiego. Na domiar złego stracił Łukasza Bejgera, który nabawił się urazu stawu skokowego. Raków miał pełną kontrolę w pierwszej połowie i szukał możliwości, by wyjść na prowadzenie. Jedna z nich nadarzyła się w ósmej minucie, gdy Bartosz Nowak uderzał z półobrotu. Potem piłkę głową uderzył Bogdan Racovitan, ale skutecznie interweniował Rafał Leszczyński. Gra toczyła się pod dyktando Rakowa, ale brakowało klarownych okazji.

Prowadzenie mistrzów Polski stało się faktem w 24. minucie, gdy Fran Tudor zagrał w pole karne, a Aleks Petkov został złapany na wykroku. Wtedy piłka trafiła do Sonny'ego Kittela, który po przyjęciu piłki bez trudu pokonał bramkarza Śląska. Poza Erikiem Exposito wszyscy piłkarze Śląska uczestniczyli w grze w obronie, ale brakowało tam szybkiego doskoku i agresji. Łącznie Raków oddał dwa celne strzały na bramkę Śląska w pierwszej połowie. Dobrze częstochowianie wyglądali też pod kątem fizycznym, natomiast w grze Śląska było sporo pasywności.

Fatalny błąd Kovacevicia przy golu Śląska. Lider kontynuuje znakomitą serię

Śląsk wyglądał dużo lepiej na początku drugiej połowy w porównaniu do tego, jak to wyglądało przez 45 minut. W 53. minucie sprytnego uderzenia po rzucie rożnym próbował Petkov, natomiast instynktownie na linii zareagował Kovacević. Stopniowo przewaga Śląska była coraz większa, a Raków słabł. Gospodarze zdołali doprowadzić do wyrównania w 67. minucie, gdy Samiec-Talar zdołał wygrać pozycję ze Stratosem Svarnasem, a potem wykorzystał złe ustawienie Kovacevicia, który nagle opuścił pole karne. 

W 75. minucie Raków oddał celny strzał po tym, jak Marcin Cebula dośrodkował na głowę Racovitana. Bramkarz Śląska bez trudu złapał piłkę i rozpoczął kontratak. W nim Exposito wygrał walkę o pozycję z Benem Ledermanem, natomiast uderzył wprost w interweniującego Kovacevicia. I Raków, i Śląsk szukały zwycięskiego gola, ale mecz ostatecznie zakończył się remisem.

Tym samym Śląsk notuje 21. mecz z rzędu ze strzelonym golem w lidze, a także nie przegrał 14. kolejnego spotkania. Lider stracił jednak drugiego ważnego zawodnika z powodu urazu. Mowa o Petrze Pokornym, który zgłosił problemy ze stawem skokowym po starciu z Ledermanem.

Remis w hicie oznacza, że Śląsk utrzymuje ośmiopunktową przewagę nad Rakowem Częstochowa i ma 37 punktów po 17 meczach. Z tego rozstrzygnięcia najbardziej cieszą się Jagiellonia Białystok i Lech Poznań, które na tym etapie tracą odpowiednio trzy i pięć punktów do lidera.

Więcej o: