50. urodziny Żylety - pod takim hasłem w sobotni wieczór odbywało się w Warszawie spotkanie 16. kolejki ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa a Wartą Poznań. Legia chciała w tym spotkaniu uczcić święto swoich kibiców, którzy prezentowali z tej okazji na trybunach efektowne oprawy, i zbliżyć się do ligowej czołówki. Warta Dawida Szulczka pragnęła z kolei to święto Legii zepsuć, a wiary w dobry wynik dodawało jej to, że jest w tym sezonie lepsza na wyjazdach niż u siebie.
Choć mecz w Warszawie rozpoczął się od niezłej, ale niewykorzystanej sytuacji Ernesta Muciego, to już w siódmej minucie oglądaliśmy pierwszego gola i był to gol dla Warty Poznań. Po składnym kontrataku gości i podaniu Macieja Żurawskiego piłka trafiła przed pole karne do Tomasa Prikryla. Pierwszy strzał byłego piłkarza Jagiellonii Białystok obronił Kacper Tobiasz, ale zrobił to tak, że piłka wróciła pod nogi Czecha i przy drugiej okazji ten się nie pomylił. Ten gol przerwał serię 375 minut (6 godzin i 15 minut) Legii Warszawa bez straconego gola we wszystkich rozgrywkach.
Kolejne minuty tego meczu to klincz obu drużyn na boisku oraz kolejne oprawy prezentowane przez kibiców Legii Warszawa. Po jednej z nich - wystrzeleniu sporej liczby fajerwerków w powietrze i dach stadionu przy Łazienkowskiej, mecz musiał być przerwany na kilka minut.
Legia przez długie minuty nie potrafiła stworzyć zagrożenia pod bramką Adriana Lisa, a w 40. minucie przegrywała już różnicą dwóch goli. Po interwencji VAR sędzia Damian Kos podyktował rzut karny dla gości za uderzenie łokciem Radovana Pankova w twarz Bogdana Tiru. Jedenastkę pewnym strzałem na gola zamienił Marton Eppel.
Arbiter przez dużą liczbę przerw doliczył do pierwszej połowy aż dziesięć minut i już w tym doliczonym czasie gry ponownie wskazał na wapno. Tym razem był to rzut karny dla Legii, gdyż Damian Kos dopatrzył się przewinienia Dawida Szymonowicza na Erneście Mucim. Również ten karny został wykorzystany - Josue zdobył bramkę kontaktową, dzięki któremu Legia schodziła na przerwę, przegrywając tylko 1:2. Gospodarze wprawdzie szukali jeszcze wyrównania, ale mocne uderzenie z dystansu Bartosza Slisza obronił Adrian Lis.
W drugiej części gry działo się zdecydowanie mniej. Legia niby próbowała atakować, ale przez długi czas udawało jej się bardzo niewiele. W 60. minucie świetnie w polu karnym z piłką utrzymał się Tomas Pekhart, ale po jego podaniu Gil Dias trafił z kilku metrów w.... czeskiego napastnika Legii. Po tej akcji trener Kosta Runjaić wpuścił na boisko Marca Guala oraz wracającego po 3,5-miesięcznej przerwie Bartosza Kapustkę.
Efekt był piorunujący. Już w 63. minucie Kapustka zacentrował płasko w pole karne Warty, tam piłkę trącił Ernest Muci i futbolówka potoczyła się przy samym słupku do bramki bezradnego Adriana Lisa. Gol na 2:2 był pierwszym golem z akcji Legii Warszawa w ekstraklasie i Lidze Konferencji od 388 minut (prawie 6,5 godziny).
Po bramce wyrównującej Legia nie potrafiła jednak pójść za ciosem. Kilka uderzeń z różnych pozycji oddał wprawdzie Marc Gual, ale przy żadnym z nich, nawet przy tym z kilku metrów obronionym przez Adriana Lisa, nie można było powiedzieć, że gospodarze byli bliscy strzelenia zwycięskiego gola. Trener Warty Dawid Szulczek z kolei miał na głowie problemy zdrowotne kolejnych zawodników Warty. Z tego powodu boisko musieli opuścić Marton Eppel oraz Jakub Bartkowski.
Naprawdę groźnie zaczęło być tak naprawdę dopiero w końcówce. W doliczonym czasie gry groźniejsza nawet była Warta, ale strzał głową Wiktora Pleśnierowicza oraz uderzenie z ostrego kąta Kajetana Szmyta mijały bramkę Legii. W ostatniej akcji spotkania po drugiej stronie boiska jeszcze jedną nieudaną próbę oddał Marc Gual i wynik przy Łazienkowskiej już się nie zmienił.
Legia Warszawa zremisowała z Wartą Poznań 2:2, ale nawet odrobienie wyniku od stanu 0:2 nie będzie dla Legii wystarczające, by uznać ten wieczór za udany. To samo z pewnością powiedzą kibice Legii, którzy chcieli zwycięstwa na uczczenie 50. urodzin Żylety. Drużyna Kosty Runjaicia potknęła się w tej kolejce, podobnie jak Jagiellonia Białystok, Raków Częstochowa i Pogoń Szczecin. Z 25 punktami pozostaje na szóstym miejscu w tabeli ekstraklasy, ze stratą ośmiu punktów do prowadzącego Śląska Wrocław. Warta Poznań z 18 punktami pozostaje na trzynastej pozycji.