Żółto-czerwone derby wprawdzie dotyczą tylko barw obu klubów, ale dodają dodatkowego smaczku rywalizacji Jagiellonii Białystok i Korony Kielce. Tym bardziej, że do sobotniego spotkania w Kielcach oba zespoły przystępowały w naprawdę dobrej formie. Jagiellonia jako wicelider ekstraklasy, imponujący swoją grą, a Korona jako drużyna, która nie przegrała żadnego z ostatnich sześciu spotkań.
W pierwszej połowie jednak Korona pokazała tak intensywny pressing, którego Jagiellonia prawdopodobnie nie doświadczyła jeszcze w tym sezonie. I bardzo intensywna gra zespołu Kamila Kuzery sprawiała Jadze bardzo duże problemy. Niepewnie grał bramkarz Zlatan Alomerović, sporo strat w środku pola zaliczał Portugalczyk Nene, aczkolwiek z obu stron nie było wielu okazji bramkowych.
Choć mecz tak naprawdę rozpoczął się od dobrego, ale niecelnego uderzenia technicznego autorstwa Kristoffera Hansena, to później nieco więcej z gry miała Korona, która jednak nie potrafiła skorzystać z niepewnych zachowań gości przed ich polem karnym. Dotyczy to przede wszystkim Białorusina Jewhienija Szykawki.
Oba zespoły w kolejnych minutach strzeliły po jednym, słusznie nieuznanym golu. Najpierw po centrze Hansena do siatki piłkę głową skierował będący na spalonym Jose Naranjo, w odpowiedzi po asyście Dawida Błanika Zlatana Alomerovicia w kontrataku zaskoczył Martin Remacle, ale w tej sytuacji to Błanik był na minimalnym ofsajdzie.
W końcu gospodarze strzelili prawidłowego gola i to gola "do szatni". Po interwencji VAR sędzia Karol Arys uznał, że Michal Sacek faulował w szesnastce Martina Remacle'a, a prowadzenie na przerwę skutecznym strzałem z jedenastu metrów zapewnił Hiszpan Nono.
Druga część spotkania zaczęła się od przewagi gości z Białegostoku. Dwie szanse miał Jesus Imaz, ale raz uderzył prosto w Xaviera Dziekońskiego, a raz po prostu niecelnie.
W końcu Imaz dostał też trzecią szansę i ją wykorzystał. W 56. minucie doskonale z głębi pola zagrał w szesnastkę Adrian Dieguez, a Jesus Imaz uprzedził wychodzącego z bramki Dziekońskiego i doprowadził do remisu. Dla Hiszpana, który niedawno stracił miesiąc przez kontuzję, był to czwarty gol w sezonie. Imaz ma też w dorobku pięć asyst.
Po wyrównaniu Jagiellonia jednak nie poszła za ciosem, a zasilona dwoma nowymi skrzydłowi Korona ponownie wyszła na prowadzenie. W 68. minucie Martin Remacle dośrodkowaniem z prawej strony boiska szukał w polu karnym Dominicka Zatora czy Jewhenija Szykawki, ale zagrał tak, że piłka minęła wszystkich zawodników w szesnastce i wpadła idealnie przy słupku do bramki Zlatana Alomerovicia.
Jednak nie tylko Kamil Kuzera, ale i Adrian Siemieniec potrafił dokonać zmian, które pozytywnie wpłynęły na wynik spotkania. Szkoleniowiec Jagi wpuścił bowiem na plac gry 18-letniego Jakuba Lewickiego. Zanim z dobrej strony pokazał się młodzieżowy reprezentant Polski, zaskoczyć Xaviera Dziekońskiego z rzutu wolnego próbował Bartłomiej Wdowik. Wychowany w MOSP i Jagiellonii Białystok bramkarz Korony przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką.
W 81. minucie Jagiellonia raz jeszcze zdołała doprowadzić do remisu i w głównej roli wystąpił wspomniany Lewicki, który po doskonałym długim podaniu Tarasa Romanczuka uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Dziekońskiego i ustalił wynik na 2:2.
Korona Kielce zremisowała ostatecznie z Jagiellonią Białystok 2:2 i obie drużyny za bardzo nie poprawiły swojej sytuacji w tabeli ekstraklasy. Jagiellonia przed niedzielnymi meczami pozostaje na pozycji wicelidera z dorobkiem 30 punktów i trzypunktową stratą do prowadzącego Śląska Wrocław. Korona po sobotnim remisie ma 16 punktów, jest trzy punkty nad strefą spadkową, na dwunastej pozycji.