Postawa i sytuacja wokół Legii Warszawa w tym sezonie była głównym tematem poniedziałkowego programu Sport.pl LIVE, który pojawił się nie tylko na YouTube Sport.pl, ale też na portalu Sport.pl i Gazeta.pl. Gośćmi Dominika Wardzichowskiego byli Konrad Ferszter, dziennikarz Sport.pl oraz Marek Gołębiewski, były trener pierwszego zespołu, a także rezerw Legii Warszawa, ostatnio związany z pierwszoligowym Chrobrym Głogów.
Marek Gołębiewski był gościem programu Sport.pl LIVE, poświęconego Legii Warszawa. Były trener rezerw i pierwszego zespołu odniósł się do odejścia z klubu dwóch wychowanków, czyli Ariela Mosóra i Szymona Włodarczyka. - Każdy klub, każda akademia ma swoją ścieżkę rozwoju dla młodych piłkarzy. Ja wiem, jak było z Arielem. On nie chciał przedłużyć umowy, bo wiedział, że miejsca w pierwszej drużynie Legii nie będzie miał i podjęli z Piotrem (jego ojcem) decyzję, że odejdą z Legii. Co do Włodarczyka, to brakowało kilku minut, by się ten kontrakt przedłużył i po prostu Szymon tych minut nie złapał - powiedział.
- No i Włodarczyk odszedł do Górnika za tzw. ekwiwalent, bo za darmo nie odeszli. Są to pieniądze rzędu 50-100 tys. złotych, ale przy takich wielkich pieniądzach, za jakie Włodarczyk trafiał do Sturmu Graz (2,2 mln euro), no to możemy mówić o dużej stracie - dodaje Gołębiewski. Dlaczego może być problem z tym, by młodzi zawodnicy byli promowani w największych polskich klubach? - Nie jest łatwo łączyć grę o wyniki w takich klubach, jak Lech czy Legia i dodatkowo promować nowych zawodników, bo, jak już doszliśmy do wniosku, presja w tych klubach jest ogromna - uważa trener.
- Trenerzy też dbają o swoje posady, wynik i rezultaty w danych spotkaniach. Ale wiadomo, że jeśli ten młodzieżowiec jest na tyle dobry i nie obniży poziomu, to będzie grał. Trochę ten przepis z młodzieżowcem jest kontrowersyjny i nie tylko ja tak uważam. Czasami jest tak, że mamy chłopaka rocznik 2003 w I i II lidze - w ekstraklasie jest to rocznik 2002 - gdzie po roku on gra, a potem nam ginie, bo potrzebujemy jeszcze młodszego chłopaka i tak co roku gdzieś ci chłopcy giną. Nie ma jednego modelu, jedni idą na wypożyczenie - wyjaśnił Gołębiewski.
- W Legii, w historii tego klubu było wielu chłopaków - np. Sergiusz Wiechowski w Ruchu czy Marcin Rosłoń, który musiał iść do Lecha Poznań, by wrócić, grać w Legii i zdobyć mistrzostwo. Jedynym takim przykładem, co pamiętam, to chyba Tomasz Jarzębowski, który od początku do końca był w Legii, nigdzie nie odchodził i zdobył mistrzostwo Polski - podsumował były trener Chrobrego Głogów.