- Przygotowujemy się własnym rytmem, ŁKS miał mecz pucharowy, po którym mają aż 120 minut w nogach. Zespół z Łodzi przyjedzie do Wrocławia i będzie walczyć. Potrzebują punktów co skutkuje tym, że nie odpuszczą ani minuty i będą walczyć do upadłego. Oni potrzebują tych punktów, chcą się utrzymać. Natomiast my dbamy o dobre nastawienie i przygotowanie do tego spotkania, wykonujemy dobrą pracę. Nie lekceważymy tego meczu, trzeba go wygrać, taki jest nasz cel, jak w każdym innym spotkaniu - mówił przed niedzielnym meczem Jacek Magiera. I faktycznie Śląsk dobrze rozpoczął mecz, bo od gola w 13. minucie.
Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do siatki trafił Erik Exposito:
Dla 27-letniego Hiszpana, kapitana Śląska, było to już 12. trafienie w Ekstraklasie, dzięki czemu jest najlepszym strzelcem ligi. Drugi w zestawieniu Pedro z Radomiaka ma osiem bramek na koncie. Ale wróćmy do Wrocławia. W pierwszej połowie nie zobaczyliśmy więcej goli. Nie oglądaliśmy też żadnego celnego strzału ŁKS-u.
Po przerwie goście doprowadzili do wyrównania. W 78. minucie Stipe Jurić wykorzystał dokładne podanie Kamila Dankowskiego wzdłuż bramki.
I kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, to w doliczonym czasie gry bramkę zdobył Piotr Samiec-Talar.
Dzięki zwycięstwu Śląsk ma już 30 punktów i jest liderem Ekstraklasy. ŁKS Łódź zajmuje ostatnią lokatę.