Sceny w Warszawie. Kibice Legii nie wytrzymali. "Hańba"

Jakub Seweryn
Wielkimi gwizdami pożegnali kibice Legii Warszawa swoją drużynę po czwartej porażce z rzędu w ekstraklasie. Ale tym razem zespół Kosty Runjaicia nie przegrał z nikim z czołówki, lecz został rozbity u siebie przez przegrywającą dotąd mecz za meczem Stal Mielec 1:3. "Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie!" - krzyczeli po meczu kibice, którzy już po raz dziewiąty w tym sezonie w komplecie wypełnili stadion przy ulicy Łazienkowskiej. Stal z kolei w efektowny sposób uratowała posadę swojego trenera Kamila Kieresia.

W niedzielne popołudnie przy Łazienkowskiej doszło do starcia dwóch drużyn, które ostatnich tygodni w ekstraklasie nie mogły zaliczyć do udanych. Legia Warszawa przed tym meczem przegrała trzy kolejne spotkania ligowe, a jej rywal - Stal Mielec - zaliczył jeszcze o jedną porażkę więcej. Choć Legia była wciąż zdecydowanym faworytem, piąta przegrana z rzędu mogła oznaczać zwolnienie trenera Stali Kamila Kieresia. Ale tego, co się wydarzyło na murawie, chyba nikt się nie spodziewał!

Zobacz wideo Euro 2024 bez Polski? PZPN reaguje. "To jest najgorsze"

Ze szczytu na dno! Ile znaczy miesiąc w piłce. "Wy naszą Legię hańbicie!"

21 września Legia Warszawa we wspaniałym stylu pokonała w Lidze Konferencji Europy Aston Villę 3:2, a później poprawiła to dramatycznymi zwycięstwami z Górnikiem Zabrze u siebie (2:1) i przede wszystkim z Pogonią Szczecin (4:3), mimo gry przez pół meczu w "dziesiątkę".

Wtedy piłkarze Kosty Runjaicia i sam trener byli wznoszeni pod niebiosa. Teraz, ponosząc czwartą ligową porażkę z rzędu, usłyszeli z "Żylety" kilkakrotnie ogłuszające "Legia grać, k...a mać!", a po utracie trzeciego gola "Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie!". 

Fakt faktem - coś bardzo niedobrego dzieje się z Legią, bo teraz do przegranych z drużynami z czołówki dochodzi porażka ze zdecydowanie słabszą Stalą Mielec i to aż 1:3. Do słabej obrony Legii zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale obecnie jest jeszcze gorsza niż była.

Główny problem leży jednak w ataku, gdzie brakuje błysku. Mimo przewagi optycznej przez całe spotkanie Legia miała w tym meczu dobre 10-15 minut w okolicach utraty drugiej bramki, a tak to ograniczała się głównie do dośrodkowań w pole karne w poszukiwania głowy Blaża Kramera czy Tomasa Pekharta. Trener Kosta Runjaić próbował w tym meczu wszystkich swoich ofensywnych piłkarzy, a tak naprawdę żaden z nich nie zaliczył dobrego występu. 

To już jest duży kryzys Legii Warszawa, którego jeszcze miesiąc temu nikt sobie nie wyobrażał. 

Przełamanie w najmniej niespodziewanym momencie. Piłkarze Stali uratowali trenera

Lech Poznań, Korona Kielce, Widzew Łódź i Warta Poznań - to drużyny, z którymi w ostatnich kolejkach przegrywała Stal Mielec, notując cztery porażki z rzędu w ekstraklasie. Odejmując "Kolejorza", w trzech ostatnich meczach zespół Kamila Kieresia przegrywał z bezpośrednimi rywalami z dolnej części ligowej tabeli. To wszystko sprawiło, że w Mielcu coraz głośniej domagano się zwolnienia trenera.

Tymczasem drużyna Stali prawdopodobnie uratowała swojego szkoleniowca na terenie, który dopiero niedawno, po raz pierwszy od półtora roku, został zdobyty przez ligowego rywala i to nie byle jakiego, bo samego mistrza Polski Raków Częstochowa.

Wygrana Stali w Warszawie jest potężną sensacją, ale nieprzypadkową, bo mielczanie byli do akcji bramkowej na 0:2 świetnie zorganizowani i na niewiele pozwalali swojemu przeciwnikowi, a później zdołali wytrzymać huraganowe ataki rywala i jeszcze go dobić. 

Bramkarz z Akademii Legii zagrał mecz życia. "Legia zabrała mi dwa lata kariery"

23-letni bramkarz Stali Mateusz Kochalski urodził się w Świdniku, ale już w wieku 15 lat przeniósł się z BKS Lublin do akademii Legii Warszawa. W stolicy swojej szansy nie dostał, w przeciwieństwie do Cezarego Miszty czy Kacpra Tobiasza, ale w niedzielę sama Legia przekonała się, że nie należy go jeszcze skreślać.

Kochalski przy Łazienkowskiej rozegrał prawdopodobnie mecz życia, wybraniając w kapitalnym stylu kilka strzałów rywali w drugiej połowie. 23-latek dał się zaskoczyć dopiero przy bramce honorowej Blaża Kramera, przy której nie miał nic do powiedzenia. W przeciwieństwie do wywiadu pomeczowego, gdzie uczciwie przyznał, że trzymająca go na ławce i na trybunach Legia zabrała mu dwa lata kariery. 

Wychwalając Stal, nie można zapominać o świetnym występie białoruskiego napastnika Ilji Szkurina, który strzelił pierwszego gola oraz zaliczył asysty przy dwóch kolejnych, doskonale wyprowadzając szybkie kontrataki Stali Mielec. 

Kibice Legii znów to zrobili! Dziewiąty komplet na jedenaście meczów

Piłkarze Legii zawodzą, ale jej kibice wręcz przeciwnie. Mecz ze Stalą był dziewiątym spośród jedenastu rozegranych w tym sezonie przy Łazienkowskiej, w którym wszystkie bilety zostały przez Legię Warszawa sprzedane. To efektowny wynik, tym bardziej że drużyna z Warszawy wcale nie pędzi po mistrzostwo Polski, rozjeżdżając kolejnych rywali.

I choć mimo że Legia przegrywa ostatnio mecz za meczem, to ten wynik pewnie jeszcze zostanie poprawiony, bo przed wicemistrzami Polski jeszcze prestiżowe spotkanie u siebie z Lechem Poznań, czy też mecze Ligi Konferencji Europy ze Zrinjskim Mostar i przede wszystkim AZ Alkmaar. 

Wsparcie dla Kosty Runjaicia. "Żyleta" nie ma wątpliwości do trenera Legii

Choć Legia Warszawa przegrała właśnie czwarty mecz z rzędu w lidze i piąty z ostatnich sześciu rozegranych we wszystkich rozgrywkach, a fani Legii kilkakrotnie w trakcie meczu ze Stalą pokazywali, co sądzą o postawie drużyny, już po spotkaniu doszło do ciekawej sytuacji.

Przeraźliwe gwizdy oraz cytowane wyżej przyśpiewki wyrażające niezadowolenie przeplatało się ze skandowaniem przez "Żyletę" nazwiska trenera Kosty Runjaicia, który także pojawił się pod sektorem najzagorzalszych sympatyków Legii. 

Były szkoleniowiec Pogoni Szczecin dostał w ten sposób duży kredyt zaufania z trybun, ale musi jak najszybciej go spłacać. Teraz Legię czeka mecz Pucharu Polski w Tychach z pierwszoligowym GKS, a także mecze ligowe z Radomiakiem Radom i Lechem Poznań przedzielone rewanżem w Lidze Konferencji Europy ze Zrinjskim. Potknięcie w którymkolwiek z tych spotkań będzie dla Legii jeszcze boleśniejsze niż dotychczasowe, bo margines błędu dla drużyny Runjaicia staje się coraz mniejszy.

Więcej o: