Pierwotnie mecz IV kolejki ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań a Jagiellonią Białystok zaplanowany był na niedzielę 13 sierpnia. "Kolejorz" skorzystał jednak z przysługującego mu prawa i ze względu na rywalizację w el. Ligi Konferencji Europy i przełożył spotkanie. Ostatecznie to nie pomogło, ponieważ drużyna Johna van den Broma przegrała dwumecz ze Słowakami.
Lech bardzo szybko wyszedł na prowadzenie. Już w 2. minucie do siatki Adriel Ba Loua i było 1:0. Na dwie minuty przed przerwą rezultat podwyższył Mikael Ishak, który wykorzystał znakomite dośrodkowanie Joela Pereiry. Po wznowieniu gry gola zdobył Ba Loua, który przechwycił piłkę w środkowej strefie boiska, przebiegł całą połowę, nie dając się dogonić obrońcom Jagiellonii.
Kiedy wydawało się, że mecz jest zamknięty i że gospodarze mogą być pewni trzech punktów, goście zaczęli gonić wynik. W 54. minucie do siatki trafił Kristoffe Hansen, a w 66. minucie gola kontaktowego zdobył Mateusz Skrzypczak, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym Lecha, stworzone w trakcie rzutu wolnego. "Duma Podlasia" poszła za ciosem i ostatecznie wyrwała punkt poznaniakom. W piątej minucie doliczonego czasu gry Alan Czerwiński faulował we własnym polu karnym Dominika Marczuka. Choć sędzia początkowo nie wskazał na 11. metr, to po interwencji VAR podyktował rzut karny, którego pewnie na gola zamienił Bartłomiej Wdowik.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Takie rozstrzygnięcie wywołało zmiany w tabeli ekstraklasy. Nowym liderem została Jagiellonia Białystok, która ma 26 punktów na koncie, tyle samo, co drugi Śląsk Wrocław i mimo takiego samego bilansu bramkowego prowadzi, ponieważ ma więcej strzelonych bramek, niż piłkarze Jacka Magiery. Trzeci ze stratą dwóch punktów do czołowej dwójki jest Lech Poznań, mający dwa punkty przewagi nad czwartym Rakowem. Pełną tabelę ekstraklasy można zobaczyć poniżej.