Fantastyczny mecz w Krakowie. Gol stadiony świata i premierowe trafienie Glika [WIDEO]

Cracovia przegrała u siebie z Jagiellonią Białystok 2:4 i było to widowisko na najwyższym poziomie. Już w 7. minucie białostoczanie wyszli na prowadzenie dzięki niesamowitemu uderzeniu Bartłomieja Wdowika z rzutu wolnego. W pewnym momencie białostoczanie wygrywali już czterema bramkami i wydawało się, że nic złego w tym meczu już się im nie wydarzy. Wtedy sygnał do ataku dali Virgil Ghita oraz Kamil Glik.

Jagiellonia obok Śląska Wrocław jest jedną z rewelacji początku sezonu. Zespół z Białegostoku do tej pory przegrał tylko dwa spotkania i znajduje się w czołówce ekstraklasy. Za to Cracovia nie potrafi złapać rytmu i powoli zaczyna okopywać się w środku tabeli.

Zobacz wideo Prezes Legii o ataku w Holandii: Zastanawialiśmy się czy ten ochroniarz nie jest na jakichś środkach

Świetny start Jagiellonii. Przepiękny gol Wdowika. Wszystko na oczach Probierza

Już kilka minut po rozpoczęciu spotkania dostaliśmy potwierdzenie tego, że to zespół Jagiellonii znajduje się obecnie w dużo lepszej formie. W 7. minucie meczu przepięknego gola z rzutu wolnego strzelił Bartłomiej Wdowik. Obrońca białostoczan wyspecjalizował się w tym elemencie gry, a biorąc pod uwagę wieczne problemy reprezentacji Polski z lewą stroną defensywy, nie będzie zaskoczeniem, jeżeli obecny na stadionie w Krakowie Michał Probierz weźmie go w przyszłości pod uwagę przy wysyłaniu powołań. Chwilę później Jagiellonia zadała drugi cios - bramkę na 2:0 zdobył Kristoffer Hansen.

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Już wtedy wydawało się, że Cracovia nie ma na co liczyć w tym spotkaniu. Wszystkie przedmeczowe plany można było wyrzucić do kosza. Po przerwie było tylko gorzej. Znów kluczowe były pierwsze minuty. W 49. minucie drugiego gola zdobył Hansen, a sześć minut później Norweg asystował przy bramce Dominika Marczuka.

Próba comebacku Cracovii. Ghita i Glik dali impuls

Wynik 0:4 nie podłamał gospodarzy, którzy dość niespodziewanie minutę po stracie bramki strzelili gola na 1:4. Chwilę później było już 2:4. Pierwsze trafienie po powrocie do ekstraklasy zaliczył Kamil Glik. Niekryty obrońca bez problemu oddał strzał głową po rzucie rożnym. Wtedy wydawało się, że w tym spotkaniu może wydarzyć się wszystko.

Cracovia nie potrafiła jednak pójść za ciosem, a Jagiellonia szybko się otrząsnęła. Do końca meczu gospodarze wykreowali sobie kilka sytuacji, mogli strzelić nawet bramkę kontaktową, ale ostatecznie zawsze na przeszkodzie stawali albo obrońcy drużyny z Białegostoku, albo Zlatan Alomerowić. Tym samym Jagiellonia wygrała na wyjeździe 4:2 i awansowała na drugie miejsce w tabeli. Wiceliderem pozostanie przynajmniej do końca meczu Legii z Rakowem.

Więcej o: