Raków Częstochowa podchodził do meczu 10. kolejki przeciwko Radomiakowi Radom z chęcią odbudowania się po bolesnej porażce 1:4 z Lechem Poznań ze środka tygodnia. Z kolei piłkarze gości zanotowali przed tym spotkaniem serię pięciu spotkań bez wygranej. Wiadomo już, że została ona przedłużona do sześciu meczów bez wygranej, a posada Constantina Galci wisi na włosku.
Od pierwszej minuty w drużynie mistrza Polski wyszedł Sonny Kittel, dla którego był to dopiero czwarty mecz, który rozpoczynał od początku w tym sezonie. O 30-latku było ostatnio głośno, że nie jest zadowolony ze swojego pobytu w Częstochowie i może po pół roku odejść z klubu.
Nim jednak na Kittela przyszła pora w tym spotkaniu, to w 3. minucie Raków strzelił pierwszego gola w tym meczu. Gustav Berggren wpadł w pole karne, próbował wyłożyć piłkę, ta poodbijała się i spadła pod nogi Bogdana Racovitana, który bez namysłu uderzył i zdobył gola na 1:0 dla piłkarzy Dawida Szwargi.
Tak szybko strzelona bramka ustawiła mecz i pozwoliła Rakowowi kontrolować wydarzenia na boisku. W 17. minucie do siatki trafił Fabian Piasecki, ale był na minimalnym spalonym i słusznie sędziowie anulowali to trafienie. Radomiak niby próbował zagrozić bramce Vladana Kovacevicia, ale nie przekładało się to na nic konkretnego.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
A jak w tym spotkaniu odnajdywał się Sonny Kittel? Pomocnik pokazywał się do gry, udowodnił, że jest świetny technicznie, ale ciągle brakowało konkretów. Ten przyszedł w 61. minucie, gdy popisał się precyzyjną z rzutu wolnego centrą na głowę Racovitana, który trafił do siatki i skompletował dublet! Rumuński stoper będzie miał powód do świętowania, bo to dopiero jego szóste i siódme trafienie w zawodowym futbolu (a trzecie i czwarte dla Rakowa).
Ten wynik już całkowicie zadowalał gospodarzy, którzy nie forsowali tempa. Mimo tego po rzucie wolnym w końcówce spotkania piłka trafiła w polu karnym do Johna Yeboaha, a ten mocnym strzałem zdobył gola na 3:0 i zarazem zanotował pierwszego gola w barwach Rakowa w ekstraklasie. Wynik na 4:0 mógł ustalić Fran Tudor, który w doliczonym czasie gry nie wykorzystał rzutu karnego.
Dzięki tej wygranej Raków wskoczył na trzecie miejsce w tabeli ekstraklasy i traci trzy punkty do pierwszego Śląska Wrocław. Za to Radomiak Radom notuje serię sześciu meczów bez wygranej, która poskutkowała odpadnięciem z Pucharu Polski i 12. miejscem w tabeli oraz przewagą dwóch punktów nad strefą spadkową. Kto wie, czy nie poskutkuje też zwolnieniem Constantina Galci po tak złej serii wyników.
Bramki: 3' 61' Racovitan, 82' Yeboah.