W sobotę 30 września Cracovia wyjechała do Łodzi na mecz 10. kolejki ekstraklasy, w której mierzy się z tamtejszym ŁKS-em. Mecz zaczął się fatalnie, bo od pudła Michała Rakoczego z rzutu karnego w 10. minucie, ale szybko zmienił obraz krakowian po bramkach Virgila Ghity i Janiego Astanova. Cracovia wygrała 2:0, ale wielu kibiców myślami nie było na stadionie w Łodzi, a w Szpitalu Uniwersyteckim przy ul. Jakubowskiego w Krakowie.
Niespełna pół godziny przed pierwszym gwizdkiem w Łodzi pojawiły się informacje o problemach zdrowotnych Janusza Filipiaka, właściciela Cracovii. "Panowie przykro to stwierdzić, ale profesor Filipiak jest w tym momencie reanimowany! Jestem świadkiem!" - napisał jeden z klubowych kibiców na X (dawniej Twitter). W sieci zawrzało, a dziennikarze starali się potwierdzić lub zdementować tę informację.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Kolejne wieści dotarły do nas już w czasie meczu. "Potwierdzone. Profesor w szpitalu. Ten mecz nie powinien być dziś grany" - napisał Artur Fortuna, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Historyków i Statystyków Piłki Nożnej oraz redaktor naczelny Kornera.
Chwilę później dodał, że Janusz Filipak przebywa w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Jak udało się ustalić RMF FM, 71-latek jest w stanie krytycznym. Doszło u niego do zatrzymania akcji serca. Jakub Seweryn ze Sport.pl starał się dowiedzieć w klubie, czy ktokolwiek wie coś w tej sprawie. "W klubie na razie nic w tej sprawie nie wiedzą, bo są w Łodzi. Trzeba czekać" - czytamy. Dopiero po kilkudziesięciu minutach udało mu się ustalić więcej. "Według moich informacji miał udar i był długo reanimowany. Trzymajmy kciuki" - czytamy.
Janusz Filipiak jest założycielem i prezesem firmy Comarch - jednej z największych polskich firm informatycznych. Właścicielem Cracovii jest od 2004 roku.
O dalszych losach sprawy będziemy informować na bieżąco.